•41•

11.7K 458 58
                                    

Czekam zniecierpliwiona na rozwój wydarzeń. Wszyscy są zapatrzeni na bruneta.

- A więc... Potrzebuje porady - mówi, a ja patrzę zdziwiona na niego. - Chodzi mi o miłosne problemy.

- O stary. - Harry wstaje i klepie Nick'a po ramieniu.

- No co stary? Nie pamiętasz jak było z L... - Jednak nie jest mu dane skończyć, bo Harry bije go w tył głowy, na co się lekko uśmiecham. - Chciałem was prosić o powagę, bo ta osoba przyjdzie dzisiaj na kolację i... Sami rozumiecie.

Jakoś nie jest to dla mnie wielkim szokiem, ale chyba przeciwnie niż reszta, bo patrzą na niego jak na zło wcielone.

- No co tacy zdziwieni? To już mi nie wolno się zakochać? - pyta, a ja zaczynam się śmiać. - O! Jakoś na Matt'a tak nie zareagowaliście. - Nagle wszyscy cichną i zostaje grobowa cisza. Dziwne uczucie mną zawładnia.

Patrzymy po sobie nawzajem. Ja szukam jakiejś przyczyny ich dziwnego zachowania, a oni? Sama nie wiem. Po prostu są. Rzucają sobie dziwne spojrzenia, a ja nadal nic z tego nie rozumiem.

- To kiedy ona przyjdzie? - pytam, całkiem zniesmaczona sytuacją.

- Koło siódmej, bardzo zależy mi na tym, aby wszystko dobrze wypadło... Reni, słońce...

- Zajmę się wszystkim tylko najpierw masz mi coś o niej opowiedzieć. - Uśmiecham się, a on przytakuję i wyrzuca resztę z pokoju. - Kochasz ją?

- Czy kocham? Sam nie wiem. W ogóle co znaczy kochać... Bo przecież to tylko abstrakcja, tego nie ma, więc jak mogę... - zaczyna kręcić, a ja tylko wzdycham.

- Kochasz ją, ale boisz się to przed samym sobą przyznać, jesteś zbyt niepewny i przeraża cię myśl, że ona tak naprawdę nic do ciebie nie czuje - mówię z uśmiechem, a on patrzy na mnie, jakbym była psychicznie chora.

- Idź ty na psychologię. - Śmieję się na jego słowa, ale w sumie mógłby być to fajny zawód. Może to nawet fajny pomysł.

Opuszczam chłopaka i wychodzę z pokoju. Muszę się jeszcze przebrać, bo przecież mam jeszcze pracę. I tak Zack dużo mi odpuszcza, za co jestem niesamowicie wdzięczna.

Ubieram rozkloszowaną, bordową spódniczkę, czarną koszulę i tego samego koloru podkolanówki. Dla efektu końcowego dokładam czerwone botki, które idealnie pasują do dolnej części garderoby.

Lekko się maluje i wykonuje inne czynności, które muszę robić codziennie. Wreszcie gotowa schodzę na dół.

W połowie drogi przypominam sobie, że nie wziąłam telefonu i muszę się wrócić. Gdy mam go już w ręce czuje wibracje, co oznacza, że mam wiadomość.

Nieznany numer: Biegnij, bo się jeszcze do pracy spóźnisz xoxo
Ja: Myślałam, że już ci się to znudziło...
Nieznany numer: Nigdy słoneczko xoxo

Już miałam coś odpisać, ale przerwał mi w tym mój chłopak, który stał w drzwiach.

- Nie za wyzywająco? - pyta, po czym obydwoje zaczynamy się śmiać. - Ślicznie wyglądasz. - Podchodzi do mnie i całuje we włosy, a jego ręce w magiczny sposób lądują pod moją spódnicę.

- Nie dzisiaj słonko - mówię i odpycham go lekko od siebie. - Jestem już spóźniona.

- Chodź, zawiozę cię. - Uśmiecha się i ciągnie mnie za rękę.

Żegnam się z wszystkimi w biegu i wychodzę razem z Matt'em z domu. Wsiadamy do samochodu bruneta i dojeżdżamy z dużą prędkością. Często w ten sposób stara się popisać przede mną, ale jakoś nie robi to na mnie wrażenia. Jakby to był jego ścigacz to co innego.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz