Całuje mnie zachłannie po szyi, a ja pragnę więcej i więcej. Czemu on musi być taki cudowny? Odrywa się od mojej szyi i patrzy mi w oczy. Oblizuje usta, a ja przyłapuje się na przygryzaniu wargi.
-Nie chce być wujkiem, słodziaki- słysząc głos Harr'ego odskakuję od chłopaka, a brunet ze złością patrzy na kolorowłosego, a po chwili na mnie z lekką kpiną.- Mała wybacz, ale nie chciałem wam przeszkodzić. Możecie kontynuować. Ja przyszedłem tylko powiedzieć, że Matt ma za chwilę do nas przyjść- po czym wychodzi z pokoju, a ja stoję speszona.
-Dobra słoneczko, ja muszę iść do tych idiotów- podchodzi do mnie i całuje w czoło, a ja dalej stoję znieruchomiona.- A za dwie godziny jedziemy na zakupy- słysząc to patrzę na niego pytającym wzrokiem.- Ktoś chciał się zmienić prawda? Więc trzeba zacząć od wizerunku, bo jesteś za grzeczna.
Po wyjściu chłopaka myślę nad swoim jebniętym życiem. W ciągu ostatniego miesiąca bardzo się zmieniło. Poznałam chłopaków, prawie zostałam zgwałcona, matka mnie z domu wywaliła. Niezły wynik. Boję się tego co będzie dalej, bo wydaje mi się, że stanie się coś złego, co mnie zniszczy. Boję się też tego uczucia, które się pojawiło, bo wiem, że Matt tego nigdy nie odwzajemni. On jest taką specyficzną osobą, w której ja musiałam się zauroczyć. Po prostu muszę wybić go sobie z głowy i po sprawie, przecież to nie może być takie trudne...
•Matt•W tym samym czasie•
Wychodzę od dziewczyny i schodzę do chłopaków. Ciekawe co znowu chcą. Zepsuli mi taki moment. No ja pierdole.
Wszyscy już siedzą i czekają na mnie w salonie, więc jakby nigdy nic siadam obok nich i zaczynam oglądać telewizję.
-Dobra nie przeciągając, gadać o co chodzi- mówię lekko poddenerwowany, bo odbywają mnie od Rene tylko po to, żeby siedzieć w ciszy.
-A to co, śpieszy ci się gdzieś?- pyta podejrzliwie Niall.
-A żebyś wiedział. Idę z Esme na zakupy- mówię, a po chwili mogę usłyszeć ich śmiech.
-Ty i zakupy- pyta Nick, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
-Tak, bo obiecałem jej powód w zmienianiu siebie- mówię tak jakby to było oczywiste, bo w sumie jest. Przecież inaczej nie spędzałbym z nią tyle czasu.
-Dobra... Nie jesteśmy tu, żeby gadać o zakupach. Chodzi o Esmi i o zakład. Zmieniamy zasady- mówi Mike, a ja powoli analizuje jego słowa, nie mając pojęcia o co chodzi.
-Masz jej tylko i wyłącznie pomóc się zmienić, nie rozkochać i zaliczyć to nie wchodzi w grę. Jest naszą przyjaciółką i nie chcemy, żeby została tak potraktowana- patrzę na nich jak na idiotów, przecież ja jej tylko pomagam. W odpowiedzi kiwam tylko głową.- Jest naprawdę fajną dziewczyną i proszę nie wykorzystaj jej. Wiem, że nie zależy Ci na dziewczynach, a tym bardziej na niej, ale nam zależy.
-Dobra zrozumiałem! Też mi na niej zależy!- krzyczę, sam nie wierząc w to.- Znaczy jako przyjaciółce, no wiecie. I nie pozwolę, żeby ktoś ją skrzywdził, bo wiem, że dużo przeżyła. Nie sądziłem, że macie mnie za, aż takiego chuja.
Wstaje i wychodzę z domu trzaskając drzwiami. Wkurwili mnie. Dobra może i nie jestem jakiś super miły, ale nie jestem też, aż takim skurwielem. Zabolało. To muszę przyznać. Nie sądziłem, że aż tak źle jestem postrzegany wśród swoich przyjaciół.
Wsiadam do auta i jadę sam nie wiem gdzie. Potrzebuje się wyciszyć. Ostatecznie trafiam do domu, w którym czeka już Laila. Przynajmniej ona nie mówi, że jestem bez uczuć. Biorę dziewczynkę na ręce i idziemy na lody.
CZYTASZ
To tylko zakład
Teen FictionDzisiejszy świat jest dwulicowy, fałszywy i okrutniejszy niż się nam wydaje. I niby czyja to wina? Kto go tak zniszczył? Odpowiedź jest prostsza niż sztampowe działanie dwa plus dwa. Ludzie. To oni udają kogoś, kim nie są. Bawią się uczuciami, nie p...
