•44•

11.4K 430 101
                                    

Kto by pomyślał, że wyląduje w jakiejś starej ruderze.

Nie lubię takich miejsc...

W ogóle to po co oni mnie tu ściągnęli.

Widok Nialla też jakoś specjalnie mnie nie zadowolił.

Kazali mi ubrać jakieś czarne rzeczy i spiąć włosy.

-Devil, powiedz mi po co mnie tu ściągnąłeś?- pytam wkurzona.

- Tak jakby twoja przyjaciółka ma problemy- mówi, jak gdyby nigdy nic się nie stało.- Musisz nam pomóc, bo jesteś jedyną zaufaną dziewczyną.

-Pod jednym warunkiem- też chce mieć z tego korzyści i mam nawet pomysł jakie.

***

Wychodzimy wreszcie z tej okropnie przesiąkniętej wilgocią kanciapy.

Po prostu super!

Wsiadamy do samochodu Jacka.

Sam fakt, że jest z nami Niall, aż mnie dobija.

-Wystąpimy po jeszcze jedną osobę słoneczko- mówi, a na dźwięk tego zarobienia, aż się we mnie gotuje.

Może powinnam odwołać to spotkanie z Will'em, bo kto wie o której wrócę.

Ciekawe czy jak się ich zapytam, to mi powiedzą.

Może warto spróbować.

-Moglibyście, powiedzieć mi ile to potrwa, nie obraziłabym się, naprawdę- na moje słowa Niall prycha, co oznacza, że za chwilę zakpi z mojej osoby.

-Randeczka z ukochanym?

A nie mówiłam?

Po chwili drogi zatrzymujemy się na jednej z dzienniczek, a do samochodu wsiada...

No nie wierzę!

Kto tu jeszcze się pojawi?

Zack, kochany kuzyn Matt'a, we własnej osobie, który miał być w Hiszpanii, a dziwnym trafem jest tutaj.

Wita się z wszystkimi, w tym też ze mną.

-Ktoś mi powie co się tutaj dzieje?- reszta towarzystwa patrzy po sobie, ale chyba nie są skorzy do odpowiedzi.

Mijamy kolejne dzielnice, a ja czuje zmęczenie. Nie powinnam się zbytnio stresować zważywszy na mój stan, a tutaj takie nerwy.

No ludzie...

-Powiem tak, niejaka Alice wplątała się w niemałe kłopoty, no wiesz złe towa...- nie daje mu dokończyć, bo wkurzona jego słowami zaczynam swój wywód.

-Złe towarzystwo- kpię.- To z tego wynika, że wy nim też jesteście. Zachciało się wam kurwa złego towarzystwa. Co znowu dragi, zabójstwa... Co jeszcze? Na chuj mnie do tego wciągacie.

-Wybacz słoneczko, ale to nie nasza wina- mówi kuzyn mojego kochanego chłopaka.

Mam dosłownie dosyć.

-To na co ja wam jestem potrzebna?- pytam już całkiem znudzona.

-Potrzebujemy takiej jakby... Dywersji? Tak, jakoś tak.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz