•27•

13.1K 549 111
                                    

3/4
Piszcie czy się podoba i gwiazdkujcie.

•Kilka dni później•Wtorek•

    Ten dzień już od rana zapowiadał się źle. Zostałam brutalnie zwalona z łóżka, gdyż zaspałam, a mój cudowny współlokator uznał, że mnie obudzi.

Była rano piękna pogoda, ale oczywiście kiedy szłam do szkoły musiało zacząć lać. Jakiś palant wpadł na genialny pomysł, żeby wjechać w kałuże i takim o to sposobem byłam mokruteńka. Musiałam przebrać się w leginsy, które ogólnie mówiąc są na wychowanie fizyczne i bluzę Michael'a, która wyglądała na mnie jak worek. Potem zmieniłam ją na bluzę Matt'a, nie było wiele lepiej, ale była czarna więc nie było tego tak bardzo widać, szkoda tylko, że przez cały dzień musiałam paradować z jego nazwiskiem na plecach. Ale co tam każdy kto nie wierzył, że możemy być parą to już na sto procent jest pewien.

Potem spadłam ze schodów, bo mi się zachciało ubierać botki na koturnie. Jestem teraz cala poobijana i mam zawiniętą rękę.

    Ale oczywiście, gdyby tego było mało, musiałam zostać na kochane dodatkowe zajęcia z Justinem. Zabijcie mnie błagam. Boję się tego faceta, na poważnie się go boję. Nie wiem co może mi zrobić.

Siedzę już na tych durnych zajęciach od dwudziestu minut i przerabiam zadania. Mam dosyć, po co? To tylko konkurs, jak napiszę tak będzie.

-Widzę, że jesteś w innym świecie- słysząc słowa mężczyzny podnoszę wzrok. Facet wstaje i siada na ławce przede mną.- Wiesz... To jest nasze ostanie spotkanie- mówi, kładąc mi rękę na ramieniu.- Jesteś piękną dziewczyną i muszę przyznać, że mnie pociągasz.

-Do czego zmierzasz?- pytam przerażona, czując, że jego rękę idzie w stronę mojej szyi.

-A jak sądzisz?- nagle wbija mi się w usta, odpycham go ile tylko mam sił, ale to wszystko na nic.

Jego ręce lądują na moich pośladkach. Biję mężczyznę pięściami, ale co ja mogę? Przypiera mnie do ściany. Nie mogę się ruszyć, a tym bardziej uciec.

-Przecież ci się to podoba- jego ręce wędrują pod bluzą.- Masz na sobie bluzę tego gnojka? Śmieszne, jeszcze powiedz, że jesteście parą to tu padnę- mówi, całując mnie po szyi.- Nigdy nie będziecie razem. Ty nie jesteś dla niego, zbyt słaba i mizerna.

Nie wytrzymuje i zaczynam go kopać. Za którymś razem trafiam w czuły punkt. Wybiegam z sali cała zapłakana. Nie wierzę, że on mógł coś takiego zrobić. Mam dosyć facetów. Wszyscy to chuje.

Nieznany numer: Już wiem do kogo udać się na korepetycje z wdż

-Pierdol się- mówię, cała zalewają się łzami. Mam dość, naprawde.

Nieznany numer: Spokojnie twój kochaś zrobi z nim co trzeba

Czemu on nie chce mi dać spokoju? Czemu wszyscy nie chcą mi dać spokoju?

-Esmi? Co ty tu robisz?- słyszę znajomy głos, ale nie podnoszę nawet głowy, aby spojrzeć na tą osobę.- Matko, co ci się stało? Mam po kogoś zadzwonić?- słysząc słowa blondynki, tylko prycham.- Co się stało? Powiedz mi.

-Gówno się stało!- krzyczę, a dziewczyna patrzy na mnie przerażona.- Chce wrócić do domu...

-Dobrze, zadzwonię do chłopaków, bo nie mamy jak wrócić- oznajmia i odchodzi kawałek, aby odbyć rozmowę. Nie zwracam na to uwagi. Teraz potrzebuje być sama. To chyba najgorszy dzień w moim życiu.

-Co jej się stało?- słyszę męski głos. Po chwili siada obok mnie Matt.- Słoneczko powiedz mi tylko jedno, kto ci coś zrobił?

-Nic mi nie jest, wracamy do domu- gdy próbuje wstać, o mało nie upadam. Harry, który przyjechał tu razem z brunetem, lekko mnie podtrzymuje, ale ostatecznie tracę przytomność.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz