•Matt•
Gdy usłyszałem co oni zrobili, myślałem, że ich uduszę. Od mojego wyjścia z aresztu minęło 3 dni. Od tego okropnego dnia Sky zniknęła. Myśleliśmy, że pojawi się dzisiaj w szkole, ale tak się nie stało.
Obdzwoniłem wszystkich jej znajomych, przeszukałem zakamarki tego miasta i nic. Zniknęła, przepadła.
Początkowo myślałem, że może pojechała do kogoś z rodziny, ale przecież nie miała do kogo. Ani nie wróciła do domu ani nic. Strasznie się o nią martwię. Tom jej mógł coś zrobić, albo nie wiadomo co.
Mówiłem, że nie zależy mi na niej, a tak naprawdę ja się chyba... Zauroczyłem? Nie to chyba nie to. Miłość to też nie jest, a przyjaźń tym bardziej. Ona ma w sobie to coś. Te jej dziwne oczka, pełne usta, które często nawiedzają mnie w snach, uroczy nosek, który tak słodko marszczy, kiedy jest na mnie zła. Malinowego koloru wargi, które tak podniecająco przygryza. Tęsknię za nią, za jej seksownym ciałem, jej stylem bycia. Za całą nią. Zależy mi na niej cholernie. Dopiero teraz widzę co ze mną zrobiła. Uzależniłem się od niej i nie mogę normalnie funkcjonować.
Ciekawe czy ona też tak ma. Tak bardzo chce, żeby tu ze mną była, ale nie, bo ci debile musieli to zniszczyć. Byłem z nią już tak blisko, ufała mi, a teraz uciekła. Niczym mała sarenka, która, gdy wyczuje zagrożenie ucieka, znika. Gdy ktoś ją zrani, lub skrzywdzi to tak samo. Znam już dosyć dobrze Rene i wiem, że bardzo musiałby zaboleć ją słowa chłopaków.
Zrezygnowany wracam po szkole na mieszkanie Luck'a. Co się z nią do cholery jasnej dzieje?!? Mam nadzieję, że jutro już przyjdzie do szkoły, bo mam dość tego ciągłego zamartwiania.
Od trzech dni chodzę cały poddenerwowany, jak osa. Gdybym mógł to zamordowałbym ich. Jestem bardzo zdziwiony, że aż tak przeżywam zniknięcie brunetki. Znam wiele dziewczyn, ale żadna nie wywoływała we mnie takich uczuć.
•Następny dzień•
Wstaje całkowicie nie w humorze. Wkurwiony szybko się ubieram i jadę do szkoły. Wchodzę spóźniony do klasy, rozglądam się po ławkach. Nie ma jej. Kurwa jego mać. Co ona robi? Co sobie wyobraża? Wkurwia mnie już to. Nie lubię tak, gdy nie wiem co się stało.
Wkurzony wychodzę ze szkoły. Z nerwów, aż muszę zapalić papierosa. Ciekawe kiedy się znowu pojawi. Może dopiero na moją rozprawę, albo wcale nie wróci. Mam dość tej bezsilności. Jadę prosto do mieszkania Luck'a. Muszę ją znaleźć, bo dłużej nie wytrzymam.
Zwołałem zebranie. Teraz wszyscy siedzimy u Peterson'a w kuchni. Trwa cisza. No tak, bo kurwa najlepiej narobić gówna, a potem siedzieć cicho i czekać, aż ktoś coś wymyśli.
-Będziecie tak siedzieć do chuja?- nagle podnosi się wkurzony Mike.- Zjebaliśmy po całej linii, wiem o tym, dlatego musimy teraz to naprawić. Więc łaskawie się ogarnijcie i bierzmy się do poszukiwania jej.
-Jak chcesz ją znaleźć?- pyta znudzony Niall. Wkurwia mnie ten brunet. Nie dość, że to wszystko głównie przez niego, to jeszcze zachowuje się, jakby nic się nie stało. Najchętniej bym go udusił. Jak można być taką ostatnią mędą.
-Mam!- krzyczy uradowany Harry, a wszyscy patrzą na niego, jak na psychicznie chorego.- Ona ma tą swoją koleżankę, chyba Jessy...
-Jas!- prostuje Nick, a wzrok wszystkich skierowany jest na niego.- No co? Nie wiem jak wy, ale ja staram się słuchać Reni.
Szybko się zbieramy i jedziemy do domu blondynki. Widać, że czarnowłosy odkąd usłyszał, że jedziemy do Jas, stał się radosny. Czyżby Nick Jonas się zakochał. Nie no w to nie uwierzę, prędzej ja się zakocham w Sky.
Stoimy pod jej drzwiami, które po chwili się otwierają. Dziewczyna początkowo jest w szoku, ale po chwili wita się czule z Jonas'em, po czym wpuszcza nas do środka. Czyli ona z czarnowłosym zna się dłużej. Ciekawe... Czemu ja o niczym nie wiem? A no tak byłem za bardzo zajęty moim słoneczkiem, a raczej niebem. Sky, gdzie ty jesteś?
-Po co przyszliście?- pyta dziewczyna, a Luck szybko tłumaczy, że poszukujemy od czterech dni brunetki, która nagle zniknęła.- Ostatni raz kiedy tu była to w dzień, kiedy Matt wyszedł z więzienia. Myślałam, że zabiera rzeczy i idzie do was wszystko wyjaśnić.
-A okazało się, że jej nie ma- mówię załamany.- A co jak jej się coś stało?
-Uspokój się. Przecież sobie nic nie zrobi nie jest na tyle głupia- odzywa się blondynka, a Harry ewidentnie się denerwuje.- A tobie co?
-Bo tak jakby... Myślę o tym...- zaczyna kręcić, więc go pośpieszamy.- Ona się mogła pociąć.
Patrzę zszokowany. Jak to kuźwa pociąć? Przecież nie mogła się wcześniej okaleczać, zauważyłbym. Teraz będę miała ją o wiele bardziej pilnować. Jak ona sobie coś zrobiła to ja nie wiem. Sam mam teraz ochotę wskoczyć pod koła z bezsilności.
Wychodzę z mieszkania Jasmin i zaczynam chodzić po okolicy. Siadam załamany na ławce. Co ja teraz zrobię? Za miesiąc rozprawa, Sky zniknęła, a ja nie mam pojęcia co robić. Czemu to wszystko musi być takie trudne i bolesne?
-Dorosłe życie wysysa wszystkie chęci do życia?- dosiada się do mnie jakiś staruszek. Wygląda bardzo przyjaźnię.
-Niestety, a tak bardzo chciałem być dorosły- zaśmiałem się, a dziadek razem ze mną.
-Przynajmniej spełniłeś swoje marzenie, teraz tylko znaleźć nowy cel- mówić to, szczerze się uśmiecha.
-Dążę do jednego, ale chyba mi nie wychodzi- mówię cały zrezygnowany.
-Kilka dni temu poznałem tutaj pewną dziewczynę. Była tak samo pesymistycznie nastawiona jak ty. Po chwili rozmowy zrozumiała, że trzeba walczyć, więc tobie też to radzę- słysząc jego słowa, szok obezwładnia mi ciało.
-Pamięta Pan może jak wyglądała?- pytam z nadzieją.
-Jasne, jeszcze dzisiaj rano z nią rozmawiałem. Dość wysoka, szczupła szatynka. Miała piękne oczy- czuje, jak wzrasta we mnie nadzieja. Dziękuję facetowi i idę na dalsze poszukiwania.- Nie zostawiaj jej, bo jest warta wszystkiego. Nie pozwól, aby ją ktoś skrzywdził.
Po przejściu chyba całego parku, wreszcie trafiam na jakieś przejście. Przedzieram się przez jakieś krzaki, aż wreszcie docieram do jakiegoś molo. Dookoła jest naprawdę pięknie. Jezioro, las. Po prostu cudowna matka natura.
Widzę ją! Stoi na końcu pomostu. Jest taka śliczna. Jest w zwiewnej sukience, włosy rozwiane przez wiatr. Taka piękna i naturalna. Czemu akurat ona? Jest całkowitym przeciwieństwem mnie, a tak bardzo nas do siebie ciągnie. Niczym dziecko do ognia. Niewinne, bezbronne, które jest przyciągane przez ten okropny żywioł, niebezpieczny, symbol bólu. Tylko w naszym przypadku to ona przyciąga mnie. Mam ochotę do niej podejść, przytulić i pocałować, stoi przede mną cała i zdrowa.
Moje słoneczko na niebie. Tracę dla tej osóbki całkowicie głowę. Wiem, że to jest wręcz nie możliwe, ale chyba się zak....
Właśnie w tym momencie pęka mi serce. Ten widok niszczy wszystko. Ona... Czuję, że to mój koniec. Ja już nie mam szans.
Trochę krótszy niż zwykle, ale to dlatego, że szykuje się coś niesamowitego.
Przepraszam też za błędy, ale wybiłam sobie palec u prawej ręki i mam lekki problem z pisaniem, ale starałam się jak mogłam. Błędy zostaną wkrótce poprawione.
Zostaw gwiazdkę i/lub komentarz ♡
CZYTASZ
To tylko zakład
Teen FictionDzisiejszy świat jest dwulicowy, fałszywy i okrutniejszy niż się nam wydaje. I niby czyja to wina? Kto go tak zniszczył? Odpowiedź jest prostsza niż sztampowe działanie dwa plus dwa. Ludzie. To oni udają kogoś, kim nie są. Bawią się uczuciami, nie p...
