•Esme•
Potrzebowałam czasu, więc zniknęłam na kilka dni. Zatrzymała się w domku, w którym kiedyś razem z mamą, tatą i Will'em spędzaliśmy wakacje. Było to takie trochę bezludzie, ale mi się podobało.
Dzisiaj mija czwarty dzień, kiedy tu jestem. Jest tu cudownie. Spotkałam mojego dawnego przyjaciela. Ethan zawsze z rodziną jeździł do domku nieopodal mojego. Zawsze razem się bawiliśmy, kilka razy u niego byłam, a on u mnie, ale kiedy umarł tata, to mama całkowicie zerwała kontakt. Za to jego rodzice się rozwiedli kilka miesięcy później po śmierci mojego ojca.
Ethan Clark wysoki szatyn, ciemne niczym smoła oczy, zawsze zastanawiało mnie, jak to możliwe. Jest wysportowany i silny. Jak byłam mała, to zawsze gdzieś mnie nosił. Dwa lata starszy. Wydaje się trochę arogancki i nie miły, ale jak się go bardziej pozna to cudowny chłopak.
Spotkaliśmy się tu przypadkiem, bo okazało się, że on również potrzebował chwili spokoju, a ich domek musieli sprzedać przy rozwodzie, więc skontaktował się z moją matką, która udostępniła mu nas. Nasz spotkanie po latach na pewno zostanie mi w pamięci na zawsze.
Wreszcie otwieram drzwi do domu. Nic się tu nie zmieniło. Uwielbiałam tu przebywać, zawsze miło i przytulnie. Domek ogólnie jest fajnie udekorowany, wszystko drewniane, dwa piętra. Zostanę tu na kilka dni, muszę wszystko sobie przemyśleć.
Zmęczona tym wszystkim idę się wykąpać. Biorę rzeczy na przebranie i wchodzę do łazienki. Nie zwracam na nic uwagi. Kładę swoje ubrania na zlewie i zaczynam się rozbierać. Wtedy podnoszę wzrok i cała sztywnieje. Stoi przede mną całkiem nagi, ale za to dobrze zbudowany szatyn. Stoję cała przerażona, a on zaczyna się śmiać. Stoi nagi, w moim domu i się jeszcze kurwa śmieje. Szybko go przepraszam i cała speszona wychodzę z pokoju.
Po kilku minutach on również wychodzi i siada ze mną w salonie. Siedzimy w ciszy. Staram się na niego nie patrzeć, a on dokładnie mnie obserwuje. Kojarzę go, ale nie mam pojęcia, kto to jest. W tym momencie moje paznokcie są takie ciekawe.
— Nieładnie — odzywa się szatyn, a ja podnoszę na niego wzrok, nie wiedząc, o co chodzi. — Renesme Sky mnie nie poznała. Nie ładnie. —Patrzę na niego zszokowana.- A do tego jeszcze weszła mi do łazienki i mnie podglądała. — Nieładnie — Śmieje się, a ja się cała czerwienię.
— No przecież nie chciałam — mówię speszona, a on mnie do siebie przytula. Boże skąd on mnie zna? Skąd ja mam go znać?
— Nie pamiętasz mnie? — pyta, a ja kiwam głową na "nie".— Nie poznałaś starego przyjaciela? Czuje się niedoceniony.
— Et?— pytam zszokowana, a on się szeroko uśmiecha. Z radości go przytulam.
Dotąd mnie to śmieszy. Kto by pomyślał, że go tutaj spotkam.
Dzisiaj niestety muszę już wrócić, bo jednak jest szkoła, a sam Ethan uznał, że nie mogę cały czas uciekać przed rozmową z chłopakami. Tylko został mi jeden problem. Gdzie ja będę teraz mieszkać. Nie chcę siedzieć na głowie Jas. Muszę znaleźć pracę jak najszybciej.
— Wiesz, jeśli chcesz, to możesz zamieszkać u mnie. — Uśmiecha się promiennie chłopak. — Mój kolega szuka akurat barmanki. Jak zarobisz, to mi oddasz.
— Boże, kocham cię! — krzyczę cała szczęśliwa. On ratuje mi dupę, naprawdę.
Resztę dnia spędzamy na pakowaniu rzeczy i wyprowadzce. Jeszcze tego samego dnia lądujemy w mieszkaniu Ethan'a. Jest bardzo nowocześnie zorganizowane. Jest blisko centrum, więc będę mieć nie daleko do szkoły.
CZYTASZ
To tylko zakład
Teen FictionDzisiejszy świat jest dwulicowy, fałszywy i okrutniejszy niż się nam wydaje. I niby czyja to wina? Kto go tak zniszczył? Odpowiedź jest prostsza niż sztampowe działanie dwa plus dwa. Ludzie. To oni udają kogoś, kim nie są. Bawią się uczuciami, nie p...
