•47•

11.2K 461 113
                                        

Jakbyście zobaczyli jakiś błąd to napiszcie mi błagam.

Dzisiaj jest bal...

Co tu wiele mówić? A no może to, że zostałam zmuszona do pójścia.

Minęło pięć dni od ostatniej sytuacji i jestem już wszystkiego pewna.

Teraz tylko czekam na idealny moment, aby rozwiązać ten nie mały problem.

-Resmi, jesteś gotowa?- rozbrzmiewa głos mojego chłopaka, a ja ostatni raz patrzę w lustro i wychodzę z pokoju.

Nie mam najmniejszej ochoty, żeby iść. Ale skoro wszyscy idą, to ja też muszę.

Przecież będzie tak fajnie...

Coś złe przeczucia mam. Zwłaszcza, że mam parę spraw do wyjaśnienia z moimi przyjaciółmi.

-Tak, możemy jechać- odpowiadam na wcześniejsze pytanie, schodząc po schodach.

-Ślicznie wyglądasz- uśmiecha się brunet i całuje mnie w czoło.

-No ty też, tak ujdzie- mówię i przybieram weselszą mine.

-Chodź już moja ty wredo- po jego słowach wychodzimy z domu.

Ogólnie to mamy się spotkać wszyscy razem już na imprezie, a wolałabym, żeby byli teraz z nami w tym samochodzie. Może nie czułabym się tak skrępowana.

Na szczęście po piętnastu minutach dojeżdżamy pod liceum.

Zniechęcona wchodzę do sali i muszę przyznać, że ustrojona jest pięknie. Wszystko w odcieniach błękitu i fuksji.

Idealnie.

Wszyscy się bawią doskonale... Tańczą... Śpiewają...

Błagam zabierzcie mnie stąd.

Nie wytrzymam całego wieczoru udając wielce szczęśliwą.

-O rany, Esme, jak dobrze cię widzieć- odwracam się do niskiej brunetki, którą jeszcze nie dawno widziałam całą w krwi.- Ślicznie wyglądasz.

-Ty tak samo- odpowiadam nawet dobrze się jej nie przyglądając.- O hej Nick.

-No witaj słonko- podchodzi do mnie i mocno przytula.- Coś się stało?- pyta nagle, a ja automatycznie przybieram sztuczny uśmiech.

-Wszystko dobrze- staram się być jak najbardziej prawdziwa w swoich kłamstwach i o dziwo mi się to udaje.

Impreza trwa w pełni i każdy wraz ze swoim partnerem szaleje.

Kto by pomyślał, że Harry, mój kochany przyjaciel pojawi się tutaj wraz z Jas.

Powiem tyle...

Dzieje się.

-Witam was kochani- nagle przy naszym stoliku staje Niall, a obok niego bardzo ładna, wysoka blondynka.

Zazdroszczę jej pełnych ust, sama pragnę takich, ale oczywiście muszę mieć takie cieniutkie.

Po prostu cudownie...

-O proszę, kochana Miley- mój chłopak wstaje i całuje dziewczynę w policzek, po czym szepcze jej coś na ucho, a ona zaczyna się śmiać.

Nie wiem czemu, ale rozchodzi się wewnątrz mnie ogromnie dziwne uczucie.

Czyżby to była zazdrość?

Nie tyle o to, że rozmawia z Matt'em.

Chodzi o jej idealność. Jest wręcz doskonała. Zapewne ma długie nogi schowane pod czerwoną suknią, której gorset pięknie podkreśla talię.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz