•31•

12.1K 517 253
                                        

-Nie wiem, jak ci to powiedzieć...- mówi cicho, a ja uśmiecham się, aby dodać mu otuchy.- Więc...

-Renesme!!! Nic ci nie jest- wbiega do sali Harry razem z Ethan'em.

-Żyje- śmieje się i ich przytulam.

-Nie chce was wyganiać- nagle w pomieszczeniu pojawia się lekarka.- Ale muszę porozmawiać z waszą przyjaciółką.

    Chłopcy niezadowoleni z zaistniałej sytuacji. Wychodzą z sali, a doktorka siada obok mnie.

-Mam do Ciebie kilka pytań- uśmiecha się, a ja to odwzajemniam.- Zdarzały się w ostatnim czasie u Ciebie jakieś dziwne oznaki? Może utrata przytomności, bóle brzucha, wymioty?

-Zdarzyło mi się kilka razy zemdleć, ale to było raczej z przemęczenia. Wymioty też były i to bardzo często, ale wydawało mi się, że to jakaś grypa lub coś w tym stylu- mówię z niezbyt zadowoloną miną.

-Podejrzewam u ciebie dosyć sporą anemie. Twój brat mówił, że ostatnio masz dużo pracy i stresu. Musisz zacząć bardziej dbać o swoje zdrowie- mówi, a mój humor troszkę się psuje. Nie ma się co dziwić. Ostatnio prawie nic nie jem i...
(Pozdrawiam wszystkich którzy myśleli, że to ciąża i się już bali)

Chwileczkę!!!

-Mój brat?- pytam zdziwiona, a doktorka mówi, że za chwilę do mnie przyjdzie.

W drzwiach staje Matt, a mi się robi przykro. Mogłam się domyślić, że zrobił to, aby się o mnie coś dowiedzieć. Miałam nadzieję, że to będzie Will. Wielka szkoda.

    Brunet siada na łóżku i przygląda mi się dokładnie. Ostatecznie kładzie się obok i przytula do mnie.

-Muszę ci to powiedzieć teraz, bo jeśli tego nie zrobię to... Nie wiem- mówi nagle, a ja zaczynam się lekko stresować.- Nie ważne co sobie pomyślisz... Więc słoneczko na pewno zauważyłaś, że nie traktuje Cię, jak pierwszą, lepszą dziewczynę. Jesteś dla mnie ważna, co też uświadomiła mi Laila, a dzisiaj... Gdy dzisiaj dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu... Przeraziłem się i zrozumiałem, że muszę Ci to powiedzieć, bo kiedyś może być za późno. Renesme Sky... Pamiętasz, jak opowiadałem ci o tym, że się zakochałem- patrzę na niego zszokowana, aż otwieram usta ze zdziwienia. Kiwię twierdząco głową.- Słoneczko ty moje cudowne- poprawia moje włosy.- Wtedy chodziło mi o Ciebie księżniczko- zaczynam dusić się powietrzem.- Wiem, że ty kochasz kogoś innego, ale...- wbijam się mu nagle w usta po mimo okropnego bólu pleców.

-Też Cię kocham idioto- mówię, a on ponownie wbija mi się w usta.

Pierwszy raz chyba się tak cieszę. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że jest to możliwe. 

-Widzę, że wasze relacje są bliższe niż sądziłam- śmieje się lekarka, która prowadzi mnie.

-My... Znaczy on...- zaczynam się tłumaczyć, ale idzie mi to marnie

-Ciężko się było nie domyślić, że to nie twój brat- uśmiecha się kobieta.- Tylko musisz o nią dbać.

-O to niech się Pani nie martwi- kobieta się uśmiecha i zostawia nas samych. - Chcesz im to powiedzieć?- pyta nagle, a ja chwilę się zastanawiam.

-Na razie nie... Dajmy sobie chwilę czasu, aby się przystosować- mówię, a on przytakuje i całuje mnie w policzek.

-Dla ciebie wszystko, a teraz odpoczywaj- po czym zostawia mnie samą.

     Reszta dnia mija nudno, aż do wieczoru, gdy w mojej sali pojawia się Zack. Patrzę na niego zdziwiona. Niby nic, bo wszyscy mnie odwiedzili, chłopaki i Jase również była, ale spotkanie z nim dziwnie wyglądało.

Wbiegł wręcz do sali. Szybko spytał czy nic mi się nie stało, coś jeszcze powiedział o mojej pracy i wyszedł. Był u mnie zaledwie pięć minut.

A chwilę później dostałam wiadomość od nieznanego numeru.

Nieznany numer: Jak ty dziecko mało wiesz... Będziesz żałować!!!

    Nie martwię się już tymi dziwnymi wiadomościami. Wydaje mi się, że ta osoba stroi sobie żarty.

Następnego dnia

      Dzisiaj zostaje już wpisana ze szpitala. Na reszcie. Okazało się, że nie jestem jakoś bardzo poszkodowana po tym wypadku. Tylko kilka siniaków. Dostałam specjalny rozkład co mam robić w związku z tą anemią. Muszę ograniczyć na pewno stres. Teraz to będzie łatwe przynajmniej, bo jest po całej rozprawie i nie mam już żadnych problemów.

Jeszcze cała sytuacja z Matt'em, która wprowadziła multum szczęścia w moim życiu. Dawno tak bardzo się nie cieszyłam z tego, że wylądowałam w szpitalu.

     Wieczorem już na spokojnie ląduje ze wszystkimi w salonie. Chłopcy cały czas pytają czy dobrze się czuję i czy  czegoś nie potrzebuje. Jest to mega urocze. Dzięki nim ten dzień wydaje się idealny. Moja miłość też jest cudowna. Cały czas mnie przytula. Akurat ogrzewa mnie, bo dosyć zimno jest na zewnątrz, a do tego pada, a ja na sam ten widok dygoczę z zimna.

    Harry cały czas nam się przygląda i się uśmiecha. Miał rację, to muszę mu przyznać. On od początku wiedział. Czekam tylko, aż on pozna jakąś dziewczynę i będę mogła ich shippować. To będzie boskie.

Nagle słyszę dźwięk wiadomości. Biegnę na górę, bo muzyka dobiega z mojego pokoju. W sumie biegnę to na mój stan za dużo powiedziane. Idę w miarę szybkim tępie. Na ekranie widzię nieznany numer. Szybko odbieram.

-Halo- mówię, ale nie słyszę odpowiedzi. Po chwili ta osoba się rozłącza.

Myślę o tym wszystkim i nagle słyszę ponownie ten dźwięk. Obieram z lekką obawą.

-Haloo- mówię niepewnie, ale nadal nie słyszę odpowiedzi.- Halo? Jest tam ktoś?- pytam i nagle słyszę okropny hałas i szmer. Staje się coraz głośniejszy. Aż nagle wszystko znika.

     Słyszę dzwonek do drzwi. Czuję, jak moje serce zaczyna szybciej bić. Kim jest ta osoba? Czy ma coś wspólnego z tą którą dzwoniła.

Ktoś otwiera drzwi, słyszę rozmowę. Chce iść i sprawdzić kto to, ale przerywa mi w tym dźwięk dzwoniącego telefonu. Szybko odbieram.

-Odpierdol się- krzyczę nie patrząc na to kim jest ta osoba.

-Słonko ja Cię tak bardzo przepraszam- słyszę zrozpaczony głos mojej mamy.- Byłam zaślepiona tą miłością... Wiem, że mi na razie nie wybaczysz...

- Czekaj chwila. Który raz do mnie dzwonisz?- pytam od razu, oczekując uspokajającej mnie wiadomości, jednak tak się nie dzieje.

-Dzwonię pierwszy raz córeczko- słysząc to mam ochotę płakać. Nagle na cały dom słychać, jak coś okropnie mocno uderza w ziemię.- Mam nadzieję, że mi wybaczysz...

-Zadzwonię później- po czym się rozłączam i powolutku wychodzę z pokoju.

    Nie mam pojęcia kim jest nasz "gość", ale mam złe przeczucia. Tuż przed wejściem do pokoju staje i patrzę na towarzystwo.

Jestem zszokowana tym widokiem. Nigdy bym nie pomyślała, że ona... I on. To jest coś...

Ta da!!! WIĘC TAK Ważne!!! Przeczytaj!!!

Będzie maraton gdyż powinnam mieć więcej czasu w przyszłym tygodniu i powinien się ukazać w przyszłą niedzielę. Przynajmniej się postaram.

Dziękuję wszystkim za życzenia 🖤

I pozostaje pytanie, jak się podoba rozdział?

Zostaw gwiazdę lub komentarz.

To tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz