To nie twój czas, żeby tu dołączyć

580 56 3
                                    



POV'S Garett

L: Miała wylew krwi.. Na szczęście pacjentka była przytomna. Niestety trzeba było podjąć decyzję.

G: Jaką ? - zapytałem nerwowo

L: Które z nich przeżyje..

G: Co !?!

L: Niestety to się zdarza.. Rose wybrała, że przeżyje córka. Przykro mi

G: Ale... ale.. moja kruszynka.. Nie..! Nie! - przygwoździłęm lekarza do ściany - tak nie można!

L: Niech mnie pan puści i się uspokoi.

Puściłem lekarza i rzuciłem się do sali. Rozejrzałem się po niej  i na łóżku ujrzałem Rose. Sztywną dziewczynę. Nie oddychała, a obok niej w kołysce leżało dziecko. Oglądałem się raz na dziewczynę raz na malucha.

G: Zostawiłaś mnie samego!  Z dzieckiem! Czemu ?! Cholera jasna dlaczego !?!? - krzyczałem bez opamiętania, nie przeszkadzał mi nawet płacz dziecka z kołyski. Mogłaś je usunąć. Albo ocalić siebie! Jak mam żyć bez ciebie !?  - przerwałem swój monolog z martwą dziewczną

Podszedłem do kołyski i wyjąłem z niej malą kruszynkę owiniętą w różowy kocyk. Na moją czerwoną i opuchniętą od płaczu twarz wpełzł malutki uśmiech widząc śpiące dziecko. Była urocza. Miała rysy twarzy matki. Przejechałem kciukiem po jej skórze czoła, a dziewczynka otworzyła oczy. Były bajecznie brązowe i bardzo hipnotyzujące, jak moje.

G:  Od dzisiaj jesteś Lejla. - pocałowałem jej środek główki i usiadłem obok Rose. Spojrzałem na córkę i położyłem ją na jej klatce piersiowej. - Nie wiem czy tego byś chciała królowo -ściągnąłem z jej palca pierścionek zaręczynowy - Ale obiecuję ci, że kiedy Lejla będzie miała 16 urodziny będzie go dumnie nosić- chwyciłem jej rękę i pocałowałem jej wierzch dłoni.

***

Położyłem Lejle do łóżeczka, a ta bardzo szybko usnęła, za kilka dni przyjeżdża moja mama pomóc mi z małą, kiedy ja zajmę się przygotowaniem do pogrzebu Rosie.

***

,,A nasz panie, daj jej wieczne spoczywanie"

W tele słyszałem śpiew ludzi.. Płakali, byli załamani wręcz. Stałem przy trumnie z dzieckiem na rękach i oglądałem bezczynnie jak Bóg zabiera mi mój cały świat.  Tak bardzo chciałem coś zrobić ale nie byłem w stanie. Oddałem córkę w ręce matki a sam położyłem na jej grobie 4 róże.

Widziałem niejedną śmierć ale przy żadnej nie miałem ochoty rozryczeć się i upaść na kolana błagając, żeby był to tylko sen. Sen jest jawą, Rose nie żyje.  W oddali widziałem Colina, Alana i Zacka. Ich miny nie wyrażały uczuć, byli bezradni na to co się stało, zmęczeni płaczem i zdruzgotani tym, że odeszła od nich w kłutni.

Lecz tylko w jednym śmierć jest lepsza od miłości.

Gdy dopada nas śmierć nic nie czujemy, lecz miłość ciągnie się za nami do końca.

I TYLKO ŚMIERĆ MOŻE NAS URATOWAĆ..

Wiecie o czym myślę ?

Lina.. Mocna belka.. Stołek..

THE END ?































Wiecie co się czuje kiedy się umarło ? Albo co się widzi ?

Widzimy raj, ludzi, i kiedy chcemy już przekroczyć tą bramę, nie możemy. Staje przed nami Bóg. Pokazuje nam całe nasze życie, a my przypominamy sobie ile było pięknych chwil, które można było wykorzystać. Kiedy to widzimy czujemy gulę w gardle, widzimy wtedy ile ludzi skrzywdziliśmy mimo prób zachowania godności.

I kiedy mamy pewność, że możemy już tam przejść Pan mówi :

,,To nie twój czas, żeby tu dołączyć, masz misję na ziemi szukaj jej"

You wasted his chance  1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz