Rozległo się delikatnie pukanie do drzwi. Sophie otworzyła, a przede nią pojawił się dosyć wysoki szatyn, o sportowej budowie.
- Hej, Andrea Nevty. - Chłopak wyciągnął do niej dłoń, którą uścisnęła.
- Sophie McKayne. No więc jesteś zainteresowany mieszkaniem?
- No a jakże inaczej. Cena odpowiada, lokalizacja niczego sobie. - Wzruszył lekko ramionami.
- Z tym się zgodzę, jest jednak pewien haczyk w tej ofercie. Całe mieszkanie urządzałam sama więc może Ci się styl nie spodobać, a wolałabym, żeby zmiany nie wyszły do salonu. - Uśmiechnęła się nie chcąc wyjść na snobkę.
- Luzik, podoba mi się wystrój. Przynajmniej to co widzę przez próg.
- No tak, zapraszam. - Wpuściła Andreasa i zamknęła drzwi. - Więc to jest przedpokój, tutaj mamy salon i kuchnie, łazienka, mój pokój i ten wolny. Może mieszkanie jest małe i skromne...
- Ale ma swoją duszę? - Uśmiechnął się tajemniczo.
- Właśnie.
Coraz bardziej podoba mi się ten chłopak.
- Chcesz parę dni na zastanowienie się? - Sophie uśmiechnęła się z nadzieją, że pokazanie się z lepszej strony jakoś wpłynie na decyzję chłopaka odnośnie wynajmu. Podczas tych kilkunastu minut polubiła go, o ile to w ogóle możliwe. Liczyła, że zostanie jej współlokatorem.
- W sumie to już jestem pewien. - Andrea uśmiechnął się, pokazując szereg białych zębów. Wyglądał dziwnie, ale zupełnie naturalnie.
- Właśnie zyskałaś współlokatora.
- To super. - Zdziwienie nie opuszczało dziewczyny od kilku sekund. Mimo, że liczyła na taki obrót spraw, nie była przekonana, czy jest on możliwy.
- Mam tylko parę pytań co do tego jak to będzie wyglądać. Pieniądze mam już teraz przy sobie więc z tym nie ma problemu.
- Pytaj. - Zachęciła go szczerym wyrazem radości.
- Czy będzie Ci przeszkadzać jeśli będę się spotykał w mieszkaniu z chłopakiem?
No przyznam na geja to on mi nie wygląda trochę mnie to zszokowało, a w sumie to, że tak otwarcie to przyznał.
- Jasne, że nie. Tylko szanujmy swoją prywatność, ok?
- Ok. Dobra jak podzielimy się obowiązkami? Umiem gotować, sprzątać, opiekować się dziećmi, ale to chyba zbyteczne. - Zaśmiał się cicho.
- Wiesz co jeszcze to obgadamy, zrobimy jakiś grafik czy coś. Kiedy będziesz w stanie podpisać umowę?
- Teraz.
***
Andrea zdziwił mnie swoją otwartością i postawą. Nie spotkałam jeszcze nikogo, poza Camille, który w pełni nie miał nic przeciwko tego jak mieszkam. Mała klitka była przyozdobiona zdjęciami, które sama zrobiłam, oprócz nich na ścianach znalazły się różne cytaty i myśli życiowe, które towarzyszą mi od dłuższego czasu. Mieszkanie w barwach bieli, szarości i pastelowych kolorów zmieniających się parę razy do roku. Miałam tu wszystko, małą biblioteczkę, kąt do czytania. A przede wszystkim byłam tam sobą. Zamkniętą w swoim świecie Sophie.
***
3 dni później
Unknow: Hej Sophie, znajdziesz dla mnie czas po 16? /A.
Ja: Jasne, może być o 16:40? Gdzie?
Andrea: Kafejka Blue Dolphin?
Ja: Ok, to do zobaczenia.
Równo o 16:40 Sophie zjawiła się w drzwiach kafejki, przeszukała skromne i małe miejsce wzrokiem aż natrafiła nim na Andrea. Pewnym krokiem ruszyła w stronę stolika, który zajmował. Rozmowa należała do tych przyjemnych i zabawnych. W niecałe 4 godziny mieli podpisaną umowę i grafik. Dużo dowiedziała się o jego pracy, a także o chłopaku, którego opisał w tylu superlatywach, że zabrakłoby palców, żeby policzyć.
- Czekam na ciebie w piątek, Andrea. - Przytuliła go na pożegnanie i opuściła kafejkę.
Do przystanku miała kilometr więc spacerkiem ruszyła w jego kierunku, napawając się ciepłym powietrzem. Jednak to było najgłupsze co mogła zrobić. Autobus odjechał dokładnie w momencie kiedy wychodziła z zakrętu. Kolejny miał być za godzinę, postanowiła się więc przejść.
Przecież jest jasno, a to tylko 5km drogi.
Zatem dziewczyna ruszyła w trasę. Niebo szybko się zmieniało, słońce przesłoniły deszczowe chmury i, jak na pecha przystało, lunęło. Na nic zdałby się bieg przy braku kondycji, więc Sophie szła, wykorzystując resztki cierpliwości, moknąc doszczętnie. Aż obok jej boku pojawił się samochód, jeden z tych lepszych, którymi jeżdżą bogacze. Coś normalnego w takim miasteczku, jednak żaden z takich ludzi nie zapuszczał się w rejon biedoty na, którym mieszkała. Zdziwiło ją jeszcze bardziej powolne tempo auta za nią, a także jego późniejsze dogonienie jej.
- Jesteś taka mokra, Bethy.

CZYTASZ
Sophie | M.D. | E.S. |
Любовные романы- Powtórz to. - Matthew patrzył na Sophie z iskierkami w oczach. Sophie od razu zrozumiała co chodzi po głowie szatyna, więc przyciągnęła go do siebie i wprost do jego ucha, szepnęła. - Tęskniłam za tobą Matt. - Odsuwając się musnęła ustami jego pol...