Sophie POV
W pizzerni czekał już na mnie Jake. Uściskaliśmy się na powitanie i zajęliśmy stolik. Długo się nie zastanawiając zamówiliśmy pizze i dwie kawy.
- Więc co takiego kochany pan arogant zrobił, że jesteśmy tutaj? - Mrugnął do mnie Jake.
- Długa historia. Ale dzisiaj nie mówmy o Matthew'ie. Jesteśmy w jedynej z karaoke knajp w okolicy, wykorzystajmy to.
Inaczej nie przekonam się co naprawdę czuje do Matta.
- Nie mam nic przeciwko. To co? Taylor Swift?
- Czemu nie?
Zaśmiałam się i ruszyliśmy na scenę. Shake it of w naszym wykonaniu było jak wycie do księżyca, ale i tak zebraliśmy trochę oklasków. Zupełnie rozbawieni wróciliśmy do naszej, zimnej już pizzy.
- Jak się trzymasz Jake?
Zniknęły ci sińce pod oczami, ogarnąłeś włosy. Oczy ci się świecą. Z nieatrakcyjnego zmieniłeś się w całkiem przystojnego.
- Lepiej. Właściwie to tydzień temu dowiedziałem się, że mam siostrę z poprzedniego związku mamy. Dajesz wiarę?
- Fajnie. Spotkaliście się już?- Jasne, Greta pracuje na uniwersytecie fotograficznym w mieście. Jeszcze zabawniej, bo właśnie do tej szkoły chcę składać papiery. - Zaśmiał się.
- To musisz być kochanym braciszkiem, może uda Ci się dostać w ciągu roku do szkoły?
- Greta mi to proponowała, ale odmówiłem. Chcę sam spróbować. Wiesz, muszę sam udowodnić ile jestem warty. A poza tym muszę dopilnować mojej cmentarnej koleżanki, żeby trzymała się kochanego aroganta! - Puścił do mnie oczko.
- Tak właściwie to co ty na to, żeby pójść ze mną na wystawę fotografii, mój znajomy organizuje?
- Chętnie. - Uśmiechnęłam się.
Może jak zmienię otoczenie to coś mi się rozjaśni w głowie.
- To świetnie. Masz jeszcze na coś ochotę? Może jakiś deser?
Chciałam właśnie ładnie podziękować kiedy ktoś położył rękę na moim ramieniu.
- Skarbie nie wiedziałem, że tutaj będziesz.
- Matthew?
- Zrobiłaś sobie przerwę w przygotowaniu do przeprowadzki do mnie? - Ostatnie słowa powiedział z naciskiem patrząc na Jake'a.
Co on tu, cholera robi??
- Zluzuj, panie arogancki.
Po twarzy bruneta przebiegł uśmiech. Nie bardzo widziałam jak się zachować. Zaborczość Matthew'a nieco mnie onieśmielała.
- T-t-to może ja pójdę do łazienki.
Matthew POV
Bacznie obserwowałem chłopaka siedzącego z Sophie. Kim on jest? I co z nią robi?! Sama szatynka była nieźle zdziwiona kiedy do nich podszedłem.
Czy to dlatego, że jest z nim na randce?
Brunet znajdujący się naprzeciwko mnie był nadzwyczaj spokojny w moim towarzystwie. Nie przeszkadzała mu moja obecność, ale też jej nie ignorował. Ja, z kolei coraz bardziej irytowałem się przez niewiedzę w jakiej tkwiłem.
- Zaspokoje twoją ciekawość. Jestem Jake i nie jestem na randce z Sophie. - Mrugnął.
- A więc?
- Więc robimy tajną naradę co dalej z tobą.
Tym bardziej nie rozumiem. Co tu się, do cholery dzieje?!
- Jake! Czy to ważne po co się spotkaliśmy? - Sophie na mnie popatrzyła.
Jeszcze jak. Odchodzę od zmysłów. Czy ty umawiasz się z tym całym Jake'iem?
- Tak.
- Przestań patrzeć wilkiem na Jake'a! Gdyby nie on to bym się z tobą nie pogodziła, ale to inna historia.
W sensie, że co? Że jest moim skrzydłowym czy coś w tym sensie?
- A teraz jesteśmy sobie na pizzy, nic nadzwyczajnego. - Wzruszyła ramionami.
- Sorry Jake. - Podałem mu dłoń na zgodę.
- Sam byłbym zazdrosny, spoko.
- Ej, ja tu jestem? - Prychnęła Sophie.
- Wiem skarbie. Nie przeszkadzam wam już.
Złożyłem pożegnalnego całusa na jej czole i wyszedłem z baru. Z niechęcią ale jednak. Nie mogę robić z Sophie niewolnika. Już wystarczająco ją upokorzyłem tym wybuchem zazdrości.
Wsiadając z powrotem do auta obrałem kierunek sklepu malarskiego. Sam nie byłem do końca pewien czy łóżko wybrane dla Sophie będzie jej odpowiadało, a tym bardziej czy pokój jaki jej urządze jej się spodoba. A bardzo mi zależy, żeby tak było.
CZYTASZ
Sophie | M.D. | E.S. |
Romantik- Powtórz to. - Matthew patrzył na Sophie z iskierkami w oczach. Sophie od razu zrozumiała co chodzi po głowie szatyna, więc przyciągnęła go do siebie i wprost do jego ucha, szepnęła. - Tęskniłam za tobą Matt. - Odsuwając się musnęła ustami jego pol...