Matthew POV
Nie minęło 10 minut jak znaleźliśmy się w zupełnie nieznanej dziewczynie części miasteczka. Lekko wystraszona zaczęła z niepokojem zerkać w moją stronę, a jej mina aż krzyczała uciekaj, na pewno wywiezie cię do lasu i zgwałci.
- Soph, spokojnie. To tylko randka, nie muszę nawiązywać z tobą kontaktu seksualnego, żebyś oszalała na moim punkcie. - Posłałem uśmiech grzecznego chłopca, chociaż w głowie tlił mi się obraz namiętnego pocałunku jakim obdarzę moją Bethy.
- Zabawne. Ha. Ha. Ha. A teraz poważnie długo jeszcze będę czekała na ten las, w którym mnie wykończysz? - Przerażenie z jej twarzy nadal nie znikało.
Musisz się bardziej postarać Matthew.
Tak się postarałem, że knajpka, którą wybrałem pod względem nazwy okazała się najgorszym wyborem jakiego dokonałem.
- "Dębowy las"? A więc masz zamiar mnie rozdziewiczyć w miejscu publicznym? - Jej perlisty śmiech rozniósł się po wnętrzu samochodu, a z jej twarzy zniknęło przerażenie, a pojawiło się raczej rozbawienie kiedy zobaczyła moją minę.
Szybko ogarnąłem sytuację i nie dałem dziewczynie pretekstu do śmiania się ze mnie.
- Mogę cie rozdziewiczyć nawet tu. Teraz. - Powiedziałem stanowczo i zupełnie pewny swego, co dziewczynę zbiło z pantałyku.
- Wystarczy, że poprosisz. - Dodałem z zawadiackim uśmiechem
- W życiu. Pewnie tylko na to liczysz. A zapewne twoje ego najbardziej. Ciesz się, że w ogóle z tobą gdzieś wyszłam. - Fuknęła.
Widocznie jej dziewictwo to ważna sprawa. Zatem bycie jej pierwszym kręci mnie jeszcze bardziej.
Będziesz się musiał bardziej postarać Tripp'ie.
- Bardzo chciałaś się ze mną spotkać. - Byłem pewien swego już od pierwszych chwil kiedy widziałem dziewczynę na parkingu. Była równie podekscytowana co ja, a to świadczyło tylko o jednym.
- Jasne. - Ucięła z sarkazmem, ale zdradziły ją policzki, lekko zaróżowione, jeszcze bardziej widoczne kiedy próbowała je ukryć pod kaskadą włosów.
- Ja stawiam. - Wyleciałem z auta, żeby otworzyć drzwi Sophie i chwytając ją za dłoń, pomogłem wysiąść.
Cała sytuacja wyglądała dość komicznie bo kiedy tylko chwyciłem jej dłoń Sophie zaczęła krzyczeć, że nie jest kaleką i wystarczy już, że jej nawet klamki nie dam nacisnąć. Potem zaczęła ubliżać, że zapewne kocham swoje auto i dlatego nie pozwalam jej go nadmiernie dotykać. Patrzyłem na wybuch dziewczyny pełny rozbawienia, cały ten jej wewnętrzny stres powrócił zapewne dlatego, że nie spodziewała się chwilę po rozmowie o gwałcie w lesie, tego, że zachowam się jak na faceta przystało i będę szarmancki. W sumie co się dziwić, sam siebie też bym się bał. Taki zabójczo przystojny. No więc, żeby poprawić nastrój Sophie i skierować jej uwagę na mnie, a nie na auto, które swoją drogą faktycznie uwielbiałem, złapałem jej nadgarstki i delikatnie, lecz stanowczo pociągnąłem w swoją stronę. Chwyciłem ją za ramiona kiedy zdziwiona straciła równowagę i wpiłem się w jej usta. Oszołomiona skończyła gadać i zaczęła odwzajemniać przyjemny pocałunek. Nie należał on do tych namiętnych, o których myślałem, ale i na nie jeszcze nadejdzie pora. Złapałem ją za dłoń, a że nie protestowała to splotłem nasze palce razem i poprowadziłem do "Dębowego lasu".
Knajpka nie była wykwintna, ani specjalnie wyszukana. Za to była w stylu, który pasował mi do osobowości Soph. Silne dęby budujące budynek nadawały mu charakteru, a delikatne wnętrze niepowtarzalnego uroku. Zdecydowanie jedno z takich miejsc gdzie można siedzieć godzinami pozostając w totalnym amoku. Właśnie takie miejsca chciałem tworzyć. A dzięki Sophie byłem coraz bliżej spełnienia marzeń.
CZYTASZ
Sophie | M.D. | E.S. |
Romance- Powtórz to. - Matthew patrzył na Sophie z iskierkami w oczach. Sophie od razu zrozumiała co chodzi po głowie szatyna, więc przyciągnęła go do siebie i wprost do jego ucha, szepnęła. - Tęskniłam za tobą Matt. - Odsuwając się musnęła ustami jego pol...