«»
Hejka, postanowiłam, że rozdziały będę w środę/wtorek i w piątek ;) łapcie nowy i nie bójcie się komentować. Mile widziane są odzewy po rozdziale,
E.
«»
- Gotowa? - Rzuciła w stronę przyjaciółki Camille.
- Odpalaj i miejmy to za sobą.
Camille włączyła aplikacje i wybrała odpowiedni test. Przesunęła telefon bliżej Sophie, żeby mogła widzieć odpowiedzi i zaczęła czytać na głos pytania. Liczyła, że okaże się, że ma rację i faktycznie przyjaciółka nie traktuje Matthew'a tylko jak przyjaciela.
- Jak długo się znacie?
- No 2 miesiące.
- Jak się poznaliście?
Inaczej niż typowi zakochani.
- Zaznacz inaczej.
- Ok. Jak często się widzicie?
Kiedy tylko się da. Chyba. Tak myślę.
- Prawie cały czas. - Camille się zaśmiała klikając w odpowiednie okienko.
- Brzmisz jakby było to coś złego. - Oburzyła się szatynka.
- Jest słodkie i tylko działa na korzyść mojego zwycięstwa. - Uśmiechnęła się triumfalnie.
- Często ze sobą rozmawiamy? Non stop.
O ile nie mamy zajętych czymś innym ust.
- Co lubicie razem robić?
- Skąd mam to wiedzieć. - Sophie jęknęła w ramię przyjaciółki.
- Skup się! Inaczej nie wygram. A ja nie przegrywam.
- Faktycznie mi motywacja. Pf. Jak dla mnie to wszystko lubię z nim robić. Chociaż potrafi mnie wkurzać swoją osobą.
- Czyli "wszystko, byle by razem". Następne... Czy utrzymujecie kontakt wzrokowy?
- Jasne. Poza paroma przypadkami kiedy było mi wstyd. I może jeszcze... - Przerwał jej śmiech przyjaciółki.
- Zaznacz cokolwiek i się nie śmiej ze mnie.
- No i najważniejsze pytanie: czy chciałabyś z nim chodzić?
- Nie. Nie wiem. Może. Idiotyczne pytanie....
- Odpowiedź może być tylko jedna, Sophie. Chciałabyś czy nie?
- No... Tak, ale jest tyle spraw, które to uniemożliwiają.
Studia, praca, 4h drogi od naszych domów, mogę tak wymieniać bez końca...
- Żadnych ale. Zaznaczam i czekamy na wynik.
- Już. " To miłość. Dziwne, że chcesz się upewnić. Ciągle o nim myślisz i mówisz. Pragniesz z nim być w każdym momencie. A twoje uczucia są prawdziwe i głębokie". A nie mówiłam Sophie. - Camille krzyknęła na pół mieszkania, a twarz szatynki oblał spory rumieniec.
- Jeden test nic nie znaczy.
- No dawaj przyznaj się do tego! Lecisz na Matthew'a i tyle. To nic złego ani strasznego. Dawaj, powiedz to głośno. - Brunetka ją zachęcała, używając tonu niezgodnego sprzeciwom.
- Lecę na Matt'a. - Szepnęła w odpowiedzi.
- Co tak słabo? Stać cię na więcej. Wykrzycz to światu.
Sophie podeszła do okna, otworzyła je na oścież i wystawiła głowę, przyglądając się przez chwilę niebu. Wzięła parę głębokich wdechów i zdecydowała się na pokręcony pomysł przyjaciółki.
- Lecę na Matt'a! Cholernie na niego lecę!!
Dopiero z wypowiedzeniem tych słów zdecydowała się spojrzeć kto padł świadkiem jej wyznania. Zamiast przemiłych staruszek, na podwórku ujrzała samochód Matthew'a, a po chwili także i jego, wysiadającego z samochodu. Sophie szybko zamknęła okno i zsunęła się po ścianie obok niego.
- I jak? Już się pogodziłaś z tym co czujesz? - Ukucnęła przy niej Cam.
- Jestem debilką. Nie zauważyłam, że podjechał autem jak krzyczałam. A co jeśli to wszystko słyszał? - Szepnęła, zupełnie jakby bała się, że ściany mają uszy i każde jej słowo dociera wprost do szatyna.
- Jeśli to słyszał to na pewno będzie zadowolony. On też na ciebie leci.
- Nie wiesz tego. Zapadnę się pod ziemię, jeśli on to usłyszał. Jak mogłam być taka nieostrożna? - Jęknęła.
- Na tym polega odrobina szaleństwa, kochana. Ale mogę cię kryć jeśli tak bardzo się tym stresujesz. Spławie go jeśli to pomoże ci uporać się ze swoim uczuciem.
- Nie wiem czy bardziej chce cie zabić czy przytulić... Ale dzięki, wymyśl coś, a ja pójdę się schować w pokoju.
Kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi do pokoju, w idealnej ciszy usłyszała jak ktoś puka do drzwi.
- Hej Camille. Przeszkadzam? Babski dzień?
- Właściwie to czekam na Andrea, Sophie jakieś 30 min temu uciekła na jakieś spotkanie z szefem. Coś ważnego. Przekazać coś?
Nie wiedziałam, że jesteś taka dobra w kłamaniu. Gdyby nie chodziło o mnie to bym Ci uwierzyła w 100%.
- Możesz wspomnieć, że wpadłem. Poważnie wyszła? Zdawało mi się, że ktoś krzyczy moje imię, a potem "cholernie na niego lecę". - Przybrał na twarzy uśmiech, któremu żadna dziewczyna nie mogłaby się oprzeć.
Przyjacielska koalicja ponad wygląd zewnętrzny, Camille. Jeszcze Sophie znajdzie w sobie odwagę, żeby się przyznać, że to ona.
- Pewnie to wnuczki Margaret z 3 piętra. Wiesz okres dojrzewania i te sprawy.
- No tak. - Podrapał się po karku, próbując zrozumieć całą sytuację.
- To ja już uciekam, złapie Sophie kiedy indziej. - Pożegnali się ze sobą i brunetka zamknęła drzwi mieszkania.
- Droga wolna Sophie!
Z pokoju wyszła dziewczyna i pierwszym co zrobiła było zajrzenie w okno. Niefortunnie widok zasłaniała jej firanka, więc chciała delikatnie ją odsunąć i dyskretnie wyjrzeć na podjazd kamienicy. Zamiast tego, kiedy podeszła do okna poślizgnęła się na podłodze i pociągnęła ze sobą firankę. Nie zwracając uwagi na to, że przez okno wszystko widać wstała z klęczek i wyjrzała przez szybę. W jej kierunku patrzył Matthew, oparty o swój samochód. Szatynka szybko się odwróciła plecami i mimo zaplątanej w nogi firanki uciekła głębiej w mieszkanie.
Wiedziałem, że to ona. Wszędzie poznam ten głos.
CZYTASZ
Sophie | M.D. | E.S. |
Romance- Powtórz to. - Matthew patrzył na Sophie z iskierkami w oczach. Sophie od razu zrozumiała co chodzi po głowie szatyna, więc przyciągnęła go do siebie i wprost do jego ucha, szepnęła. - Tęskniłam za tobą Matt. - Odsuwając się musnęła ustami jego pol...