Jaskiniowiec

168 8 1
                                        

- Za 10 minut musimy wychodzić! - Krzyknął Matthew.

Sophie stała w sypialni i po raz piąty oglądała się w lustrze. Lekka czarna sukienka opinała się jej w talii, tym samym ją podkreślając. Szpilki w tym samym kolorze zdobiły jej długie nogi, które mogłyby zawrócić nie jednemu w głowie. Mimo tego dziewczyna wciąż zastanawiała się czy spodoba się Matthew'owi. Jedynie na tym jej zależało. Nie chciała robić wielkiego wejścia na koniec swojej przygody z liceum. Chciała jedynie pokazać swojemu chłopakowi, że się stara dla niego. Zbyt zajęta tym, żeby dobrze wypaść nie usłyszała pukania do drzwi i ich lekkiego skrzypnięcia.

- Oh, kochanie. Chyba nie myślisz, żeby tak iść? - Jego oczy zabłysły ale szatynka nie mogła z nich nic wyczytać.

Jest aż tak źle?

Sophie posmutniała i odwróciła się tyłem do chłopaka machając do niego, żeby wyszedł. Jednak ten zrobił coś zupełnie odwrotnego. Chwycił w pasie swoją dziewczynę i zaczął składać delikatne pocałunki na jej karku.

- Nie mógłbym znieść myśli, że ktoś oprócz mnie może oglądać twoje piękne ciało, Sophie... - Wymruczał wprost do jej ucha.

- Jak tylko pomyślę, że muszę cię tam zostawić na ładnych kilka godzin mam ochotę się zwolnić. Robię się zazdrosny jak jaskiniowiec, cholera. - Uśmiechnął się.

- Podoba mi się to, nie przestawaj. - Rzuciła zaczepnie.

- Piękna jesteś i tylko moja. Pamiętaj, szczególnie to ostatnie. Ale teraz musimy się pospieszyć jeśli nie chcesz się spóźnić.

Chwycił ją na ręce i niosąc do drzwi wygłosił kazanie godne jaskiniowca, że ma uważać na innych facetów. Zatrzymując samochód pod budynkiem szkoły pocałował ją zanim sięgnęła po klamkę, kazał poczekać i niczym gentelman otworzył drzwi i pomógł wysiąść. Zamknął za nią drzwi i docisnął ją swoim ciałem do samochodu. Ponownie złączył ich usta, tym razem namiętnie ale powoli, chciał pokazać wszystkim mężczyznom w okolicy, że jest jego.

- Jaskiniowcu, bo zaraz ty się spóźnisz. - Uśmiechnęła się, przerywając pocałunek.

Szatyn wsiadł do auta ale nie odjechał do póki przy Sophie nie pojawiła cie Camille. Wiedział, że jej przyjaciółka skutecznie odgoni wszystkich śliniących się facetów i nie pozwoli im zarobić w nos od Matthew'a.

- Nierozłączki, Dre robi dzisiaj małą imprezkę, zaprosił nas także szykuj się na mocnego kaca kochana!

Cam wyściskała przyjaciółkę i pociągnęła ją w stronę mównicy ustawionej na szkolnym podwórku.

- Przyjdę z Milesem!

- Z tym Milesem? - Sophie pisnęła.

- Mhm. - Brunetka pokiwała głową.

- Czyżby coś było na rzeczy?

- Tylko dzięki twojej kostce niezdaro. Ale się cieszę, on mi się na serio podoba...

Oh, moja przyjaciółka się zakochała. To coś nowego. Hm, miłego!

- Jeszcze mu zawrócisz w głowie. - Murgnęła porozumiewawczo.

***

Sophie otworzyła drzwi mieszkania, zdejmując po drodze buty pozwoliła by jej nogi odpoczęły. Zupełnie nie skrępowana zdjęła sukienkę na środku korytarzyka. Była sama w domu i miała zamiar ugotować coś dobrego, a do tego potrzebowała się przebrać. Zabierając ze sobą sukienkę i szpilki poszła do szafy. Odłożyła wszystko starannie i rzuciła okiem na swoje ubrania. Wybrała krótkie spodenki, miała zamiar narzucić na to jakiś crop top, ale w ostatnim momencie dojrzała koszulkę Matta, tą którą dał jej na przebranie kiedy doszczętnie zmokła. Ubrała się i poszła do kuchni.

Po godzinie w kuchni unosił się smakowity zapach, a Sophie przeglądała magazyn z garniturami. Dominick poprosił ją przy wyborze czegoś na ślub. Chciał zachwycić Dre, a według dziewczyny nie musiał się dużo starać, był tak uroczy, że nawet ona była nim zachwycona.

Matt ❤: Jeszcze chwila i będziesz tylko moja xoxo

Ja: Cały czas jestem, Matt. Jedź ostrożnie xoxo

Wiedziała, że tylko nakręci go to, że ma wydłużyć sobie trasę jadąc przepisowo. Cieszyła się, bo to oznaczało, że będzie szybciej, a ich wargi znów się spotkają. Tęsknota przejdzie w namiętność, którą ostatnio między nimi coraz ciężej poskromić.
- W tym wydaniu jesteś jeszcze bardziej seksowna, cholera. - Zupełnie osłupiał kiedy zobaczył swoją dziewczynę.

- Nakarmić cię czy pozbierasz szczękę z podłogi i zjemy razem?

Zaśmiała się na jego uwagę i położyła na stole talerze. Nie zrezygnowała jednak z lekkiej prowokacji i podchodząc do niego, żeby złożyć powitalny pocałunek klepnęła go w tyłek ścierką. Za co sama została lekko ugryziona w wargę. Pisnęła i uciekła głębiej w kuchnię.

- Pieprzyć obiad, chce ciebie, teraz. - Mruknął głosem pełnym pożądania.

Sophie | M.D. | E.S. |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz