- Po twojej minie poznaje, że dziewictwa nie straciłaś, więc zapewne do rozmowy też nie doszło.
Camille gorączkowo szeptała do Sophie, jeszcze bardziej podniecona faktem, że przeszkadza na lekcji angielskiego. Co stało się dla niej pewnego rodzaju zabawą. Mimo, że Sophie wzdrygnęła się na przytyk o dziewictwie, Cam nie opuszczał dobry humor.
- Właściwie to zaprosił mnie na urodziny. Będzie jego dawna paczka. - Wzruszyła ramionami.
- Hmm, rodzinie cie już przedstawił, teraz pora na przyjaciół. No nieźle. Zadzwonię do niego i pomogę mu wybrać pierścionek zaręczynowy.
Camille wybuchła śmiechem, który niestety, lub stety usłyszała cała klasa. A dziewczyny zostały pokierowane do dyrektora.
- Muszę Ci znaleźć chłopaka, widzę, że nie masz co robić... - Jęknęła Sophie.
- Myślę, że przygotowania do ślubu zajmą mi sporo wolnego czasu.
- Eh, skoro już jesteśmy niedaleko gabinetu psycholog to może się tam przejdziesz? Przyda Ci się.
Szatynka klepnęła przyjaciółkę w ramię i niemal popchnęła ją do gabinetu Pani Pokil. Zanim udało jej się chociaż zbliżyć do drzwi zahaczyła się o nogę krzesła i boleśnie upadła. Po chwili obok niej znalazł się dyrektor, sekretarka i nawet Pani Pokil.
- Możesz wstać?
Camille wyciągnęła rękę do Sophie i pomogła jej wstać. Jednak kiedy dziewczyna stanęła na prawej nodze zaraz poleciała z powrotem na ziemię.
- Nie ruszaj się. Miles zaprowadzi cie do pielęgniarki.
Dyrektor wrócił do swojego gabinetu, z którego po chwili wyszedł z nieco starszym od dziewczyn blondynem. Miles schylił się po Sophie i podnosząc ją jak pannę młodą zaprowadził do gabinetu. Camille szła krok w krok za nim, bacznie obserwując przystojnego absolwenta.
- Dzięki Miles. Myślę, że wpadłeś w oko mojej przyjaciółce.
Sophie powiedziała to na tyle cicho, żeby tylko blondyn to usłyszał. Miles postawił ostrożnie szatynkę obok łóżka w gabinecie pielęgniarki. Ukradkiem spojrzał na Camille i zawiesił na niej wzrok, kiedy dziewczyna rozmawiała z pielęgniarką o tym co się stało. Sophie przyglądając się z boku całemu zajściu uśmiechnęła się mimo bólu.
- Wyciągaj telefon i pisz, a nie się gapisz.
Podyktowała blondynowi numer przyjaciółki i odprawiła z powrotem do dyrektora. Pielęgniarka przyjrzała się kostce dziewczyny i sprawnie usztywniła ją bandażem.
- Sophie, wygląda mi to na nieciekawie stłuczenie. Nie możesz obciążać całkowicie kostki przez 2 dni, conajmniej. A przez około 2 tygodnie nie powinnaś jej zbytnio przemęczać. Zmieniaj opatrunki i chłódź lodem, gdyby obrzęk się zwiększał.
- Jasne. Jak ja teraz znajdę prezent dla Matta... - Mruknęła, zrezygnowana.
- Coś poradzimy Sophie, w ogóle to co to za spiski z Milesem? Widziałam jak szeptaliście. - Rzuciła oskarżycielsko, Cam.
- Debilko, załatwiałam ci randkę. Nie musisz dziękować. Ma twój numer. - Mrugnęła.
- Pomogę Ci z prezentem i będziemy kwita.
Na kolejną lekcje Sophie kuśtykała na jednej nodze oparta o ramię przyjaciółki.
To tylko 2 lekcje i znajdę się w ciepłym domku, wyskoczę pod kocyk i odpocznę...
- Powinnaś zadzwonić do Matthew'a, żeby po ciebie przyjechał. Halo, słuchasz mnie?
Camille machnęła przyjaciółce ręką przed oczami. Szatynka kiwnęła tylko głową.
- Wyślę mu smsa, ma dużo pracy.
Ja: Dasz radę po mnie przyjechać po szkole Matt?
Matthew ❤: Mogę się spóźnić 15 minut?
Ja: Jasne xoxo
Matthew ❤: To będę xoxo
***
Podczas ostatniej lekcji kostka zaczęła puchnąć, a bandaż nieco uciekać. Nawet najdrobniejsze dotknięcie nogi sprawiało jej ból. Dlatego Sophie z przyjemnością skorzystała z pomocy przyjaciółki, która zaprowadziła ją na dziedziniec.
Kostka dziewczyny pulsowała z bólu, ale ona myślała jedynie o tym jak powinna zachować się w sobotę, jaki prezent kupić, jacy są przyjaciele chłopaka i czy powinna zrobić coś ze sobą, żeby się im spodobać.
- Hej Dre, mogę Dominicka do telefonu?
- Chcesz mi tu narzeczonego wyrwać? Co to to nie. Matthew ma ci wystarczyć. - Zaśmiał się do słuchawki.
- Wystarcza. Potrzebuję rady. No weeeeź, proszę. - Słodko przeciągnęła litery.
- Dobra, wyślę Ci smsem numer, jest w pracy. Ale i tak mi tu się ładnie wyspowiadasz o co chodzi.
- Oczywiście, panie komendancie. - Zasalutowała i się rozłączyła.
Matthew ❤: Stoję przy bramie wejściowej xoxo
Ja: Mógłbyś po mnie przyjść na dziedziniec? :)
Matthew wysiadł z auta nie do końca rozumiejąc o co chodzi Sophie, ale spełnił jej życzenie. Widząc ją siedzącą na dziedzińcu uśmiechnął się mocno i pochylił, żeby pocałować w czoło. Dopiero kiedy dziewczyna skrzywiła się z bólu, przy dotknięciu jej kostki, zobaczył co się stało.
- Oh. Chodź słońce.
Złapał ją niczym Miles, tyle, że w tym było więcej magii. A sama Sophie czuła się bardziej wyjątkowo i bezpiecznie.
Za nic w świecie nie oddałabym choćby sekundy w twoich ramionach.

CZYTASZ
Sophie | M.D. | E.S. |
Romance- Powtórz to. - Matthew patrzył na Sophie z iskierkami w oczach. Sophie od razu zrozumiała co chodzi po głowie szatyna, więc przyciągnęła go do siebie i wprost do jego ucha, szepnęła. - Tęskniłam za tobą Matt. - Odsuwając się musnęła ustami jego pol...