Rozdział 20. Rytułał

56 6 0
                                    

Perspektywa Arii......

Wszyscy przeżyliśmy na tatę w osłupieniu.

- Dobra, ale skoro nasze początki są w tej księdze to, po co mu ona? - zapytał Jack.

- Podobno można z niej odczytać rytuał, dzięki któremu ta wiedźma uwięziona tu tą istotę. Jeśli będzie wiedział jak go tu uwięziono to znajdzie sposób na ucieczkę.

- Ojcze ty wiesz, o co chodziło z tym rytuałem prawda.- wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, ale tata pozostał niewzruszony.

- Wiem tylko ze do rytuału jak i zaklęcia zdejmującego go jest potrzebna krew 10 rodów.

- No to chyba nie musimy się martwić, bo 4 praktycznie już nie ma.- powiedział Brendan.

- Nie wiemy, od kiedy ta istota się szykuje do ucieczki może już dawno zdobyła potrzebna krew a może nie. Nie wiemy, na jakim jest ona etapie ani kto to jest. Nic nie wiemy jak my mamy z tym walczyć skoro jedyna księga mówiąca o tym zniknęła.- Show wszystko podsumował wszystko.

- Mniej więcej synu.

- To jesteśmy w czarnej dupie.- powiedziała Feyra.

- Niestety muszę ci przyznać rację.- powiedziałam.

Wszyscy przeżyliśmy się na siebie nie siedząc ci dalej mamy zrobić. Skoro księga zaginęła nie mamy żadnych poszlak. Nie wiemy, co mamy powstrzymać ani w jaki sposób. Legenda, która nam opowiedział nie ma żadnych konkretów.

10 rodów, 10 sztyletów, 10 kropel krwi......

Czemu mi to ciągle chodzi po głowie? Przecież dużo mi to nie da.

- Idę poszukać czegoś w bibliotece może coś znajdę.- skierowałem się do drzwi. Gdy byłam już w połowie drogi stanęła i się do nich odwróciłam.-Tato możesz dać mi klucz to działu z księga mi zakazanymi ?

- Dobrze przyniosę ci go.

Wyszłam z hospitium i skierowałem się do biblioteki. Coś mi nie pasowało w całej tej historii opowiedziane przez tatę. Gdy weszłam do pomieszczenia od razu poczułam zapach książek. W naszym zamku była jedną z największych bibliotek we wszystkich wymiarach. Weszłam schodami na piętro gdzie znajdowały się drzwi do działu z księga mi związanymi. Tylko królowie mają do niej dostęp. Według mnie to głupota. Gdybyśmy tylko mieli do nich dostęp przy sprawach przez nas prowadzonych o wiele szybciej byśmy je rozwiązywali. Mimo że nasz wymiar jest ogrodzony od innych demony często przedostaje się przed barierę. Dlatego jesteśmy szkoleni. Uczymy się, aby chronić nas, nasze rodziny i inne istoty zamieszkujące ten wymiar. Czeka im na ta te aż w końcu przyniesie mi ten klucz, gdy nie wiem, czemu skierowałem się do działu z księga mi zawierającymi drzewa genealogiczne wszystkich rodów. Były to trzy regały wypełnione po brzeg. Dwa po bokach i jeden pomiędzy nimi pod ścianą. Podeszłam do środkowego. 10 Ksiąg, 10 rodów, 10 kropel krwi. Na każdej była wytłoczona nazwana rodu wraz z herbem. Wzięłam jedna ze ksiąg i skierowałem się do stolika. Gdy ja otworzyłam zobaczyłam herby wszystkich rodów. Musiałam poczekać na ojca, więc zaczęłam ją przeglądać.


Perspektywa Eidona.....

Ułożyło mi jak Aria wyszła. To, co zamierzałem powiedzieć musi zostać zdała od niej. Dopiero w ostateczności jej o tym powiem.

- Dobrze, że wyszła, bo muszę wam coś powiedzieć.- moje dzieci patrzyły na mnie niezrozumiale.- Musicie pilnować Arii.

- Czemu ojcze?- spytał Shon

- Właśnie. Ona jest jedną z najlepiej walczących spadających magia osobą, jaką znam.- powiedział Mark.

- Owszem, ale jeśli ta istota znajdzie informacje o Arii to może zechcieć ją mieć dla siebie.

- Ona nigdy nie zmieni strony.

- Boję się o nią. Jest potężna, ale potęga przyciąga zło.

- Myślisz że ta istota będzie chciał ją wykorzystać ?-zapytał Jack.

- Ja się nie boję ją to wiem. Ty tego nie pamiętasz, ale Shon, powinien. Gdy Aria i się byłam jeszcze bardzo mała mieliśmy z nią mały problem. Miała może, że 3 latka, byliśmy wtedy jeszcze na Ziemi i zostaliśmy zaatakowani. Aria jak to ona nie mogła siedzieć w miejscu. Oczywiście uciekła waszej babci Meyrys. Niestety akurat koło domu był demon. Zaatakował ja. Na początku biegała i udawało jej się unikać jego ciosów, ale w końcu ranią ją. Niby to było małe draśnięcie, ale trucizna dostała się do jej krwi. Udało nam się odeprzeć atak i dopiero wtedy do nas przyszła i pokazała ranę następnie straciła przytomność. Nasi medycy powiedzieli, że jedynie transmisja ja uratuje. Byli wtedy przy mnie przedstawicieli wszystkich 10 rodów. Medyk powiedział, że jeśli zmieszana nasza krew jest możliwość, że z tego wyjdzie. Na we nie musiałem ich pytać. Po kolei podchodzili do naczynia i oddawali swoją krew. Nawet nie wiedziałem jak im podziękować. Oni uratowali moją córeczkę. Byłem im tak wdzięczny. Nie wiedziałem jak się im odwdzięczyć. Powiedzieli, że nie muszę, że ona po prostu będzie wyjątkowa z tą mieszanką krwi i że muszę o nią dbać.

- Ojcze czy ty chcesz nam powiedzieć że Aria ma w sobie krew 10 rodów ?- zaniepokoił się Mark.

- Tak. Dlatego trzeba jej pilnować. Nie możemy pozwolić żeby zdobył jej krew.

- Ojcze ten, kto mnie zaatakował szukał jej. Pytał gdzie jest smoczyca.

- Aaron masz jej pilnować rozumiemy się ?

- Oczywiście.

- Świetnie. Mark odpoczywaj ją idę zanieść jej ten klucz.

Wyszedłem z sali i skierowałem się do gabinetu. Gdy do niego wszedłem zobaczyłem, że na fotelu siedzi moja za ona wraz z naszymi rodzicami.

- Kochanie co ty tu robisz ? Mamo, tato, James, dobrze was widzieć.

- Mamy problem synu.- oznajmił ojciec.

- Jaki ?

Gregory położony na mi, kim biurku sztylet.

- Znaleźliśmy to jak straże sprzątaniu ciał w sali.

- Leżał w miejscu gdzie znaleźliście Marka.- odezwał się James ojciec mojej żony.

Przejrzałem się sztyletowi.

Jest pięknie zdobiony różnymi kamieniami i srebrem. Nie wiem, czemu ale wyglądał znajomo. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę.

Do środka weszła Aria. W rękach trzymała książkę. Czyli że przyszła prosto z biblioteki.

Ale nie była w dziele z księgami związanymi.

- Tato nie potrzebuje tego klucza. Wiem, czego ta istota może szukać i po co mu może być ta księga i nie chodzi mu tylko o rytuał.

Podeszła do biurka i położyła księgę e moja stronę.

Gdy się prostowała zobaczyła sztylet.

- To tym sztyletem raniono Marka ?

-Tak.- odpowiedział mi mama.

- On wyglądem przypomina pochwy, która Aaron z nim znalazł w wiosce. Sprawdź potem czy pasuje do niej.

- Co znalazłaś ?- pośpieszałem ją.

- Możliwe, że nie będzie musiał zbierać tej krwi od tylu osób.- bałem się, co powie dalej. Ona była za małą żeby to pamiętać.- W tej księdze piszą, że raz na parę wiekowo w naszej rasie rodzi się dziecko z krwią wszystkich rodów.- wskazała na schemat na stronie.- wystarczy, że znajdzie to osobę i zdobycie parę mililitrów jej krwi i ma już to, co mu potrzeba. On szuka takiej osoby w naszym rodzice. On szuka mnie.


Strażnicy ŚWIATÓW ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz