Rozdział 36. Kradzież

52 4 0
                                    

Perspektywa Aarona.......

 Patrzę jak Aria tańczy z dziewczynami na parkiecie. Po przemowach wygłoszonych przez jego rodziców, siostrę i najbliższych przyjaciół zabawa zaczęła się na dobre. Wszyscy zaczęli jeść i bawić się nie zwracając uwagi na nic. Jeśli Aria nie będzie mieć jutro kaca mordercy to będzie cud. Stoję z boku wraz z Rysem i Johnem. Will został zaciągnięty na parkiet przez jedna z dziewczyn. Nie kojarzę jej.

- Jak myślisz będą jutro w stanie ustać na nogach?

- Nie wiem. Mam tylko nadzieje, że Aria będzie w miarę trzeźwa, gdy będziemy już szli. Sam jej nie położę do łózka.

- Najwyżej ci pomożemy.

- Dzięki za wsparcie.

Patrzę na zegarek wiszący nad wejściem. Dopiero dochodzi 22. Cudownie. Dobra czas żebym ja tez się zabawił. Idę do baru i zamawiam whisky. Wypijam i idę do Arii. Chwytam ja za biodra i przyciągam do siebie. Obraca się w moja stronę i zaczyna ze mną tańczyć.

Perspektywa Eidona.....

W połowie zamku słychać dźwięki imprezy urodzinowej Willa. Dobrze, że dzieciaki mają dźwiękoszczelne pokoje. Jest już późno, ale muszę porozmawiać z Shonem. Idę w stronę gabinetu. Gdy jestem już na korytarzu prowadzącym do pomieszczenie na drugim jego końcu widzę mojego syna. Kiwam mu głową a potem wskazuję na gabinet. Gdy jesteśmy już przy drzwiach słyszymy hałas. Shon wyciąga sztylet a ja idę w jego ślady. Otwieram ostrożnie drzwi. W środku pomieszczenia panuje ogromny bałagan. Papiery porozrzucane po całej podłodze, książki z powyrywanymi stronami, biurko przesunięte na drugi koniec pomieszczenia a zdjęcia rodzinne wiszą w połamanych ramkach.

- Shon zawiadom straż mieliśmy włamanie!

Shon pobiegł do najbliższego interkomu a ja zacząłem przeszukiwać papiery. Na korytarzu zaczęli biegać ludzie a przez drzwi wpadł Shon razem z dowódcą straży.

- Panie ktoś unieszkodliwił alarm. I 6 strażników leży nieprzytomnych.

- Macie znaleźć tych, co tu byli. Przeszukiwać każdego. Macie ich znaleźć.

- Ojcze, co zniknęło?

- Księga Rodowa.

- Kurwa. Jeśli trafi w jego ręce mamy przerąbane.

- Musimy znaleźć tego złodzieja!!

- Tak jest. Już się za to bierzemy królu.

Dowódca wypadł na korytarz i zaczął wykrzykiwać polecenia.

- Shon idź do matki i powiedz jej żeby pilnowała Alca. Ja pójdę do Aarona żeby uważał na Arie.

Perspektywa Arii........

Boże moja głowa. Niech ktoś mnie dobije. Ja już nie chce. Przekręcam się na drugi bok. Słońce przebija się przez zasłonięte zasłony. Uchylam lekko powieki rozglądając się po pokoju. Leżę na łóżku sama. Ktoś mnie rozebrał. Pewnie Aaron się mną zajął. Kochany. Ciekawe gdzie teraz jest. Powinnam już wstać. Dobra na trzy. Raz dwa trzy. Podniosłam się i od razu upadłam. Moja głowa. Zaraz, czemu ja widzę podwójnie? O już lepiej. Wstaje z łóżka i idę do łazienki. Wtaczam się pod prysznic zdejmując po drodze ubrania. Nie patrzę w lustro nie chcę dostać zawału na swój widok. Po szybkim otrzeźwieniu, gdy obmywa mnie zimna woda zmieniam jej temperaturę i myje się. Wychodzę i szukam czegoś wygodnego w szafie. Biorę czarny dres i koszulkę na ramiączka. Zakładam trampki i idę do jadalni. Gdy tam dotarłam wszyscy już czekali. Usiadłam i zaczęłam skubać kanapkę popijając ją herbatą.

- Dzieci chciałbym z wami porozmawia później w moim gabinecie.

- My tez tato?-zapytała Bree.

- Nie kochanie wy macie lekcje z mamą.

- Nigdy ich z nią nie mieliśmy. - powiedziała Hanna.

- To teraz macie. Już zbierajcie te swoje młode tyłki i idźcie do sali historycznej.

- Niee tylko nie to!!!!

Jak jeden mąż wstali i uciekli. Gdyby nie to ze łupie mnie w głowie zaczęłabym się śmiać. Dokończyłam jeść i razem ze starszym rodzeństwem poszłam do gabinetu taty. On już wcześniej poszedł wiec czekał na nas rozparty na fotelu za biurkiem.

- Siadajcie.

- Tato o co chodzi ?- zapytał Jack.

- Mieliśmy włamanie. Nie wiemy, kto ale wiemy ze był on z polecenia Reidnara.

- Skąd to wiesz tato?-spytała Nesta

- Zniknęła Księga Rodowa.

- Coo!!???

- Ale jak to!!!??

- Przecież to niemożliwe!!!!???

- Uspokójcie się !!!

Wszyscy spoglądamy na Shona, który jako jedyny nie jest zdziwiony.

- Musimy teraz pilnować żeby nic się nie stało Alcowi i tobie Ario. Skoro ma księgę może chcieć dostać się do was. Nie możecie nigdzie chodzić sami. Ciebie będzie pilnował Aaron razem z Markiem. Ja Shon i mama będziemy mieć Alca na oku. Reszta będzie prowadzić lekcje i treningi.

- Ojcze miałem w tym tygodniu jechać i sprawdzić zachodnia strażnice. W innych tez były planowane kontrole.

- Wiem Jack, ale musimy to przełożyć. Gdy tylko sytuacja się ustabilizuje. Na razie musimy ich pilnować i to jest nasz priorytet. Straże znają swoje zadania. Patrole w miasteczkach będą odbywały się tak jak do tej pory. Każde wyjście poza teren zamku ma by odnotowane tak jak powrót. Dotyczy to każdego. Nie chce kolejnych takich sytuacji.

- Dobrze ojcze.

- Możecie sic. Powiedzcie reszcie rodzeństwa, jakie są moje zalecenia. Ja powiem o tym naszemu personelowi i strażnikom.

Wychodzimy z gabinetu i każdy idzie w swoja stronę. Idę do swojego pokoju i rzucam się na łóżko. Czyli teraz wszyscy będą mnie pilnować. Super. Słyszę otwierane drzwi.

- Hej. Jak tam rozmowa z tatą ?

- Aa pewnie już wiesz ze masz mnie pilnować.

- Ta wiem. Czyli bawię się w niańkę. Ale ciebie to ja mogę pilnować. Co powiesz żebyśmy najbliższe parę dni siedzieli w łóżku ?

- Nie mam nic przeciwko spaniu.

Słyszę jak materac się ugina i czuje jego ręce na moich plecach.

- Dobrze wiesz ze nie o to mi chodziło.

- No nie wiem czy zasłużyłeś.

Zaczął całować mnie po ramionach.

- Bylem grzeczny przez cały wczorajszy wieczór. Chyba należy mi się nagroda.

- Mmmnnnnhhhmm.

Odwracam się do niego i przyciągam do siebie.

Na mokradłach......

Siedzę przy stole i czytam jedna z wielu magicznych ksiąg rozłożonych na blacie. Już niedługo i Bede wolny. Wiem to. Rytuał jest skomplikowany, ale poradzę sobie. A gdy się stąd wydostane oni mnie popamiętają. Siedzę tyłem do drzwi, gdy się otwierają.

- Czego chcesz Quer ?

- Panie przybył nasz szpieg.

- Przyprowadź go.

Wychodzi tylko po to, aby po chwili wrócić z naszym gościem.

- Po co przybyłeś chcesz by cię zdemaskowali.

- Panie mam dla ciebie Księgę Rodową.

- A po co mi ona ?

- Są w niej opisani członkowie rodów ich historia a miedzy innymi ich krew.

Odwracam się do tego zdrajcy własnej rasy. Uśmiecham się

- Dobrze się spisałeś Lordzie Demar.

Strażnicy ŚWIATÓW ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz