Rozdział 47. Ślub

81 4 0
                                    

Perspektywa Arii......

Dziś jest ten dzień. Nie wierzę, że to już dziś. Aktualnie siedzę przed toaletką w jedwabnym szlafroku i czekam aż przyjdą do mnie dziewczyny. Do ceremonii zostało mi jeszcze parę godzin, ale muszę zacząć się powoli szykować. Spoglądam w lustro gdzie odbija się suknia podobna do sukni mojej babci. Cieszę się, że ją założę. Strasznie się denerwuje a nie wiem w sumie, czym. Kocham go i jestem pewna, że chce z nim spędzić resztę życia. Wstaje i podchodzę do okna. Jest piękny dzień a na niebie nie ma ciężkich chmury. Widzę jak nasi ludzie wszystko szykują już w ogrodzi. Ustawiają krzesła i dekorują altankę, w której złożę Aaronowi przysięgę. Trochę się tym wszystkim stresuje. Mam nadzieje, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.

- Aria już jesteśmy! Co ty robisz przy tym oknie już siadaj na pufie mamy mało czasu a musimy zrobić cię na bóstwo!

Luna, Nora i Anna wpadły do mnie jeszcze w szlafrokach, ale ze zrobionym makijażem. Za nimi weszła moja mama razem z Sahra i Mią. Nie było z nimi dzieciaków wiec podejrzewam, że zostawiły je pod czyjąś opieką pewnie z reszta mojego rodzeństwa.

- Jak się czujesz ze świadomością, że zaraz przestaniesz być panną?-pyta Sahra.

- Ściska mnie w dołku.

- Hehehe rozumiem Cię. Też byłam zdenerwowana, gdy wychodziłam za Shona.-mówi Mia.

- Córciu nie denerwuj się. To bezcelowe.

Siadam na pufce i dziewczyny biorą się za mój makijaż.

- Łatwo ci mówić mamo. Ty masz to już za sobą.

- Oj masz rację. Ale chciałabym przeżyć ten dzień jeszcze razem. Mój tata prowadzący mnie do ołtarza i mama patrząca na mnie z łzami w oczach. A Eidon w tym fraku wyglądający tak dobrze. Oh, jaka szkoda, że nie mogę cofnąć się do tej chwili i przeżyć jej jeszcze raz.

- Jaką miała pani suknię?- Pyta Luna.

- Zwiewną, sięgającą do kolan z koronkowym gorsetem w lekkim odcieniu złota. Jeszcze ją mam schowana w garderobie.

- Chyba każda panna młoda zachowuje swoja suknie. Szczególnie, jeśli wiążą się z nią cudowne i szczęśliwe wspomnienia.

- A są śluby, z którym nie wiążą się dobre chwile.

- Jeśli kobieta wychodzi za mąż z przymusu to raczej tak.

- Aria ciesz się, że ty kochasz Aarona. Inaczej miałabym trochę ciężko.

- Pewnie tak. Dobra koniec gadanie bierzmy się do pracy, bo nie chce się spóźnić na swój własny ślub.

Dziewczyny podwoiły ruchy przy moim makijażu i fryzurze. Gdy tylko skończyły poszły do siebie ubrać się w sukienki a mama i Mia pomogły mi założyć moją. Nie było to łatwe. Idealnie przylegała do mojego ciała wiec musiały poluźnić sznurki gorsetu. Trochę trwało mim zapięły mi wszystkie guziki, ale efekt był tego wszystkiego wart. Oczywiście nie mam na sobie sukienki mojej babci. Pokazałam szwaczka jak ma wyglądać i powiedziałam, jakie zmiany chciałabym do niej wprowadzić. Udało im się znaleźć ten sam materiał, dzięki czemu suknia mojej babci dalej jest bezpieczna wśród rodzinnych pamiątek. Poprawiam lekko gorset opinający moje piersi. Mama w tym czasie nakłada mi na głowę welon z diademem, który dostałam od rodziców. Sam materiał welonu nie jest długi. Nie chciałam żeby ciągnął się za mną. Sięga zaledwie do łopatek a jak odsłoni się twarz będzie widać i mnie i diadem. Sahara podaje mi bukiecik. Teraz jestem gotowa. Dziewczyny przychodzą już gotowe i wychodzimy z moich komnat, aby przejść do miejsca, w którym czeka na nas tata. Ma na sobie idealnie skrojony garnitur jego włosy są starannie ułożone. Uśmiecha się na nasz widok. Obok niego stoi Shon z Jacem na rękach. Mały wyrywa się na widok mamy. Mój brat stawia do na podłodze a on podchodzi do nas jeszcze trochę chwiejnym krokiem. Mia bierze do na ręce i idzie dalej.

Strażnicy ŚWIATÓW ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz