Rozdział 24. Stary Przyjaciel

43 5 0
                                    

Perspektywa Arii.....

Nie spałam zbyt wiele tej nocy. Shon spał spokojnym snem. Nie chciało to budzić. Należy mu się a dziś musi być pełny sił, bo zamierzam pogadać z Johnem. Znając to będzie uciekał i trzeba to będzie przekonać, że ja to ja. Odkąd tata wyznaczył nagrodę za jego głowę unika wszystkich żeby przeżyć. Siedzę przy oknie rozglądając się, gdy słyszę szelest.

- Już wstałeś? Myślałam, że będziesz jeszcze spać.

- Już się wyspałem.

- To dobrze, bo musisz mi pomoc kogoś nieruchomość na jakiś czas.

- A co John nie jest zbyt chętny do rozmowy?

- No niestety. Czasami trzeba użyć na nim trochę perswazji.

- A więc jak mamy to przekonać do rozmowy?

- Najpierw musimy go złapać.

Wstałam z łóżka, wzięłam swoje ciuchy na dziś i poszłam do przylegające do naszego pokoju łazienki. Przebrała się w swój strój do walk w terenie i wyszłam. Mój brat już był gotowy i szykował nam broń. Podeszłam do niego i zobaczyłam, co tam ma. Na łóżku rozłożył całą naszą broń. Różnego rodzaju sztylety, i miecze. Były też dwa łuki i kołczany. Wzięłam 20 sztyletów przymocowując je do uda. Na plecy zarzuciłam kołczan i łuk. Shon wziął sobie dwa krótkie miecze i jeden długi z pochwą na plecy. Mu al na sobie taki sam strój jak ja tylko ze w wersji męskiej. Wzmacnianie czarne spodnie i kurtka róża ciemny podkoszulek. Sprawdziliśmy czy wszystko jest na swoim miejscu i wyszliśmy. Skierowaliśmy się do północno zachodniej części miasta. To uboga dzielnica gdzie widać biedę. Wiele domów stoi opuszczonych inne się rozpadają.

- Jesteś pewna, że on tu jest?

- Ukrywa się. A to jest najlepsze miejsce.

Straciliśmy w jedną z bocznych uliczek. Rozglądaliśmy się upewniając się czy ktoś nas obserwuję. Mam nadzieję, że dobrze nas widzi J jest świadom, że nie ucieknie nam tak łatwo. Odwracam się do Shona sprawdzić czy on też go zauważył. Ledwo dostrzegalnie kiwnął głową. Szliśmy dalej w kompletnej ciszy, słychać było tylko szelest naszych butów na nierównej nawierzchni. On ciągle nas śledził. Skierowaliśmy się do doków. Szliśmy równym tempem mając go ciągle za plecami w odległości 20 metrów. Skręciliśmy za róg. Shon odskoczył w lewo a ja w prawo. Po paru minutach przeszedł koło nas tej, kto nas śledził. Stanął w odległości 5 metrów od nas i zaczął się rozglądać.

- Kopę lat się nie widzieliśmy, co Aria.- mówiąc to John odwrócił się w moją stronę.

- Kiedy ma się taki tryb życia jak ty to ciężko jest się spotkać.

- Co prawda to prawda. Widzę, że ściągnęła posiłki. – wskazał na mojego brata. - Siema Shon. Siostra cię wyciągnęła żebyś jej pomógł czy to ty za nią poszedłeś?

- Druga opcja.

- Mogłem się tego spodziewać. A wiec, co cię sprowadza do tego miejsca? Bo na pewno nie uroki tego miejsca.

- Nie. Mam interes.

- Zaciekawiłaś mnie. O co chodzi?

- Chyba nie myślisz, że powiem ci w takim miejscu. Mogę ci tylko powiedzieć ze jeśli mi pomożesz to ojciec zdejmie twoją banicje.

- Dobera chodźcie do mnie.

- Nie ty idziesz z nami.- Show stan ok za mną patrząc na Johna.

- Spoko prowadźcie.

Droga powrotna przebiegała w takiej samej ciszy jak tak to, gdy tu szliśmy. John rozglądam się wszędzie, aby się upewnić pewnie czy to przypadkiem nie chcę wystawić.

- Nie martw się nie ma tu nikogo prócz mnie i Shona. - weszliśmy do naszego zajazdu i skierowaliśmy się do naszego pokoju.

Weszliśmy do środka a John od razu zaczął się rozglądać za możliwymi drogami ucieczki. Siedlisk z Shonem na łóżkach i czekaliśmy jak John skończy swój obchód.

- To jaką masz do mnie sprawę ? Podeszłam do swojej torby i wyjęłam sztylet. Odwróciłam się do niego.

- Mam nadzieję, że powiesz mi coś o nim.- podałam mu sztylet.

On zaczął to obracać, przyglądać mu się z każdej strony. Wyjął go z pochwy, aby przyjrzeć się ostrzu.

- Piękny sztylet. Bardzo rzadki. Wykonany z unikalnego stopu metali. Rękojeść jest, że srebrna i bardzo rzadkich kamieni. Podobnie pochwa. - spojrzał się na mnie. - Skąd to masz?

Spojrzałam na Shona ujawniając się, że mogę to wtajemniczyć w sprawę.

- Pochwę znalazł Mark w wiosce przy granicy wschodniej a sztyletem oberwał na moim przyjęciu zaręczynowym. Wiesz może ile takich jest?

- Na pewno niewiele, ale ja więcej nie wiem musiałabym iść z nim do Twierdzy oni powinni wam powiedzieć więcej.

- A ty przypadkiem nie masz zakazu wstępu ?- zaciekawił się Shon.

- Jeśli wejdę tam z wami to nic mi nie zrobią.

- To jutro tam idziemy.


Strażnicy ŚWIATÓW ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz