Rozdział 42. Odsiecz

40 4 0
                                    

Perspektywa Aarona......

Tak jak na początku dobrze nam szło teraz jesteśmy w czarnej dupie. W chwili, gdy myśleliśmy, że uda nam się obronić tyły zamku przybył kolejny oddział Ughu, z którym nie mamy szans. Zostało nas niewielu. Teraz barykadujemy bramę prowadzącą do wewnętrznego tylnego dziedzińca. Odwracam się do naszych ludzi. To obraz nędzy i rozpaczy. Każdy z nich ma przynajmniej parę ran ciętych i oprócz swojej krwi maja też na sobie posokę przeciwnika. Widać, że są zmęczenia, ale to każdy z nas odczuwa już te parę godzin nieustającej walki. Wróg napiera na bramy a my nie mamy już energii na trzymanie wrót. Belka pęka z trzaskiem a my szybko wycofujemy się w głąb placu. Utrzymujemy pozycje bojowe, gdy przez bramy wlewa się horda Ughu. Już mamy biec do walki, gdy nagle nad naszymi głowami przemyka ogromny cień a z nieba spada strumień ognia.

- Tarcze!!

Wszyscy jak jeden mąż osłaniamy się nimi, aby nie dotknęły nas płomienie. Słyszymy jedynie skwierczenie ognia. Tak jest przez dobre parę minut a gdy podnosimy się przed nami stoi dumnie smok. A pod nim jest tylko popiół.

- Już po wszystkim. Możecie zabezpieczyć tern. My jesteśmy potrzebni gdzie indziej.

I poderwał się z ziemi.

- Wszyscy na mury. Zabezpieczyć teren. Wiem, że jesteście zmęczenia, ale już niedługo.-krzyczy Mark.

Mm tylko nadziej, że u innych też tak jest. I że Aria jest cała.

Perspektywa Arii.......

Pędzę do ojca, aby powiedzieć mu, że do ataku na nas dołączyły się Rozpruwacze, gdy nad moją głową przelatuje cień. Zatrzymuje się i zauważam, że jeden z tych kreatur idzie za mną. Łapie z łuk i napinam cięciwę z osadzona strzała celując w przeciwnika. Niestety zdążył się uchylić. Wyciągam swoje miecze i ustawiam się do ataku. Rozpruwacz okrąża mnie a ja poruszam się wraz z nim. Gdy mnie w końcu atakuje uchylam się, ale niestety z drugiej strony atakuje mnie ogonem. Upada na kolana, ale szybko się podnoszę i ucinam mu jedną nogę. Pada na ziemie a ja dobijam go ucinając mu głowę. Szybko staje na nogi i idę do miejsca gdzie powinien być tata. Dobieram na miejsce, ale nigdzie go nie widzę. Są inni lordowie, ale go samego nie ma.

- Gdzie mój ojciec?

- Poszedł do ogrodów razem z twoimi dziadkami.

O nie. Wybiegam szybko z pokoju i pędzę do ogrodów. Nigdzie dotąd nie ukazał nam się Reidnar wiec jego ludzie najpewniej odwracają naszą uwagę od miejsca, o które mu chodzi. Wbiegam szybko po schodach prowadzących do najkrótszej drogi w to miejsce. Mam tylko nadzieje, że zdarzę nim stanie się cos strasznego. Gdy jestem już blisko dobierają do mnie odgłosy walki. Staje na moment, po czym sprintem pokonuje ostatni odcinek korytarza, który mi pozostał. Zatrzymuje się w drzwiach wychodzących na odosobniona część ogrodów. Nigdy nie wychodziłam na zewnątrz wiec jestem zaskoczona widokiem. Na dole nie ma ani źdźbła trawy. Gdzie nigdzie tylko ziemie rozrasta kolczasty żywopłot. To źle miejsce. Czuć od niego negatywna energią. W dole dostrzegam 5 postaci walczących ze sobą. Troje z nich to moi dziadkowie James i Gregory oraz tata. Ścierają się z dwójka, których twarzy nie widzę. Ruszam w dół po schodach żeby wesprzeć rodzinę. Im bliżej nich jestem tym jeden z przeciwników wydaje mi się bardziej znajomy. Wyciągam miecze i pędem ruszam w ich stronę. Nagle zza sterty martwych roślin wychodzi Reidnar uśmiechając się do mnie.

- Czekałem aż się zjawisz moja droga.

- W końcu jestem. Nie mogę się doczekać aż cię zabiję.

- Nie bądź taka pewna swego.

Uśmiech nie chodzi mu z twarzy. Mam dość tej jego obleśnej gęby. Stoję nieopodal niego pomiędzy nim a moją rodzina. Dalej walczą starając się dotrzeć do mnie. Nagle słyszę krzyk. Odwracam się i widzę jak mój ojciec upada na ziemie. Nie zwracając uwagi na Reidnara podbiegam do wroga pochylającego się nad moim ojcem żeby go dobić. Nie spodziewa się ataku wiec rzucam swoim nożem tak ze trafiam go w plecy. Wygina się z bólu i odwraca do mnie. Prawie staje ze zdziwienia, gdy wiedze Lorda Demarów. Ojca Iva.

- Wiedziałam, że jesteś kanalia i gówna wartym człowiekiem. Ale nie spodziewałam się, że jesteś tak zdesperowany żeby sprzymierzać się z nim.

Z jękiem Lord wyciąga moje ostrze ze swoich pleców.

- Odebrałaś mi przyjemność zabicia swojego ojca. Ale w sumie to chcenie zabije najpierw ciebie.

-To próbuj.

Rusza na mnie a ja paruje wszystkie jego ciosy. Jest zmęczony po walce z moim tata a ja mam dużo energii, aby pomścić tatę. Wykonuje ciecia mieczem tak, że mój przeciwnik nie jest w stanie mnie powstrzymać. Ranie go w nogę tak, że upada. Chwytam leżący na ziemi miecz, który wyciągnął sobie z pleców. Sprawnie rozbrajam go do końca upewniając się, że żadna bron nie leży w zasięgu jego rąk. Kucam nad nim i przykładam mu ostrze do piersi a drugie do gardła.

- Widzisz Lordzie z moją rodzina się nie zadziera. A zdrada jest surowa karana. Jakieś ostatnie słowo?

Jego zakrwawiona twarz rozciąga się w perfidnym uśmiechu.

- Do zobaczenia w piekle.

Szybkim ruchem obu rąk przebijam mu serce i podrzynam gardło. Podnoszę się z nad martwego ciała i odwracam do taty. Leży na ziemi z zamkniętymi oczami. Podbiegam do niego.

- Tato słyszysz mnie? Tatku proszę oderwij się do mnie. Nie rob mi tego. Potrzebuje cię.

Szybko sprawdzam czy ma jeszcze puls. Jest, ale ledwo wyczuwalny. Urywam kawałek swojej koszulki. Musze jakoś wysłać Shonowi wiadomość. Ale nie mam jak. Za mną wszystkie odgłosy cichną. Odwracam się i spostrzegam, że moi dziadkowie pokonali swojego przeciwnika. A teraz stoją odwróceni przodem do Reidnara, który ciągle się uśmiecha. Nie pozwolę im z nim walczyć. Nie ma mowy. Zdejmuje swoja kurtkę bojową i ściągam z siebie koszulkę. Przyciskam ją do rany taty żeby zatamować krwawienie. Kurtkę zakładana na pozostały na mnie tylko czarny sportowy stanik. Nie zapinam jej tylko podnoszę się i chwytam miecze. Podchodzę do nich i mijam dziadków ustawionych w pozycjach bojowych.

- On jest mój. Zajmijcie się tatą.

- Ario...

- Róbcie, co powiedziałam.

- Greg zajmij się synem. My damy sobie rade.

Dziadek niechętnie się oddala a ja zostaje sama z drugim i Reidnarem.

Strażnicy ŚWIATÓW ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz