Rozdział 21. Rodzina

58 6 0
                                    

Perspektywa Arii.....

Rodzice patrzyli się na mnie z niedowierzaniem. Dziadkowie tak samo.

- No, co?

- Kochanie jak ten pomysł wpadł ci do głowy?- zapytała mama.

- Tak piszę w tej książce. Ona samą się wypełnia. Każdy potomek o tym rodzaju krwi zostaje w niej zapisany. Dlatego gdy zostałam śmiertelnie ranna musieliście mi podać tą mieszankę krwi. Ja od początku miałam taką krew.

- Kochanie, ale jesteś pewna.

- Mamo gdybym nie miała takiej krwi i teraz byście mi ją zbadali wykazałoby, że w moich żyłach płynie tylko waszą krew.

- A jest na to badanie?- zainteresował się dziadek Greg.

- Jest, ale musi je przeprowadzić uzdrowiciel.

Mama spojrzała na tatę. Nie wiem, o co mogło jej chodzić.

- Mój przyjaciel jest jeszcze u nas może je zrobić abyśmy się upewnij. - powiedział tata.

- Dobrze. To ja idę zobaczyć gdzie jest reszta naszej rodziny.- powiedziałam i zaczęłam się kierować do salonu, w którym zwykle siadywaliśmy cała rodziną.

Perspektywa Tayli.....

Odwróciła się do męża jak tylko naszą córką wyszła z jego gabinetu.

- Myślisz, że to możliwe. Że od urodzenia miała taką krew?

- Możliwe. Wiem, że były takie przypadki. Ale nigdy nie myślałem, że Aria jest jedną z nich.

- Kochanie, jeśli to się potwierdzi musimy jej pilnować. Wiesz, co się stało z tymi, którzy mieli taką mieszankę. Nie chcę żeby przytrafiło się to mojej córeczkę.

- Nie pozwolę jej stać się tym czymś. Ona jest silną nie dopuści do tego. Musimy jej tylko powiedzieć, co może się stać.

Eidon zaczął przeglądać książkę, która nam zostawiła.

- Ale musimy też pilnować jeszcze kogoś.- odwrócił księgę w moja stronę i wskazał na imię pod imieniem Arii.

Alec z rodu Cienia.

Perspektywa Aarona....

Po wyjściu Króla resztą jego rodziny też postanowiła się ulotnić. Z Markiem zostałem tylko ja. Siedzieliśmy w ciszy zastanawiając się nad słowami jego ojca.

- Myślisz, że on może mieć rację. Że to coś może spróbować przeciągnąć Arie na swoją stronę?

- Może próbować, ale to mu się nie uda. Aria nigdy by nas nie zdradziła. Dla niej najważniejsza jest rodzina.- odparł Mark.- Pewnie masz rację za bardzo się tym martwię. Dobra to ja idę zobaczę, co się dzieje a ty odpoczywaj stary musisz być w dobrej formie.

- Jasne, jasne a ty nie przesadź przypadkiem z seksem z moją siostrą.- zatrzymałem się jak wryty.

- Skąd wiesz, że ze sobą spaliśmy?

- Widać po was. - patrzył na mnie jakbym był istotą.- Idź już. Ale jak ja skrzywdzisz to mnie popamiętasz.

- Nie martw się jedyną osobą, która może kogoś skrzywdzić w tym związku to twoja siostra.- odpowiedziałem wychodząc.

Poszedłem do salonu gdzie mogłem spotkać ojca i siostry. Tata się dział na fotelu rozmawiając z moją starszą siostrą Evą a Zoey się działa na dywanie i rysowała. Gdy do nich podchodziłem zobaczyłem, że Eva trzyma rękę na brzuchu. Zaniepokoiłem się. Usłyszałem końcówkę zdania wypowiadanego przez siostrę.

- ...... tato nie martw się tak wszystko jest dobrze.

- Mam nadziej. On wie?

- Kto wie i o czym ?-zapytałem.

Jak tylko Zoey usłyszała mój głos Power sala się i żucia na mnie.

- Aaron !!!!

- Część siostra.

- Czemu tak mało czasu ze mną spędzasz?

- Córciu on ma swoje obowiązki.

- Wiem, że spędzam z wami mało czasu, ale postaram się to naprawić.- jak tylko usłyszała moje słowa uśmiechnęła się i przytuliła.

- No więc czego i kto jeszcze nie wie ? - zapytałem odkładają siostrę na podłogę

- Będziesz wujkiem braciszku.

- Jesteś w ciąży?

Pokonała głowa a w jej oczach zaświeciły łzy. Podeszłem do niej, ona wstała i wpadła mi w ramiona. Nie mogę w to uwierzyć, że moja siostra jest w ciąży. Nasza rodzina się powiększy.

- Szkoda, że mamy nie ma z nami. Jestem pewien ze byłaby z ciebie dumna. - powiedziałem.

- On ma rację kochanie. -powiedział ojciec podchodząc do nas i obejmując naszą dwójkę.

- Ja też chcę przytulaski! !! - zawołała Zoey podbiegająca do nas i słuchając się między mnie i Eve.

Staliśmy tak przytulając się a ja prawie zapomniałem, co nas czeka....

Perspektywa Arii ........

Siedziałam w salonie z rodziną, gdy wszedł Aaron z siostrami i tatą. Podszedł do mnie uśmiechając się cały czas.

- Stało się coś, że jesteś taki szczęśliwy?

- Po prostu myślę o tym, co z tobą zrobię jak już będziemy sami u ciebie.- odpowiedział szeptem do mojego ucha.

Zaczęło mi się robić gorąco na myśl, co zamierza mi zrobić wieczorem. Kątem okaż zobaczyłam, że Eva podchodzi do Jack'a. Usiadła mu na kolanach a on ja objął.

- Kochanie muszę ci coś powiedzieć i twojej rodzinie.

- Co się dzieje skarbie ?

- Bo widzisz kochanie niedługo nasza rodzina się powiększy ...- zaczęła niepewnie.

- No niedługo znowu będę wujkiem. Jak tylko Sahra urodzi. - powiedział z uśmiechem.

- Cóż misiu będziesz też niedługo tatą.- wszyscy patrzyli na nich nie dobierając tylko Aaron z młodszą siostrą i Gabrielem się uśmiechała.

Jack patrzyła się na Eve z rozdziawioną buzią. Następnie poderwał się i wziął ja w objęcia.

- Kochanie to cudownie!!!!!

- Naprawdę, cieszysz się?

- Oczywiście, że się czas, że to nasze maleństwo. To ty i ja -mówił patrząc jej przez cały czas w oczy.

Rodzice podeszli do nich i zaczęli gratulować. Patrzyłam na to wszystko kolan Aarona. Cieszyłam się, że zostanę znów ciocią. Nasza rodzina się powiększa i dobrze. Im nad więcej tym weselnej.

- Feyra teraz twoja kolej na dzieci!!- zawołałam.

- Man się nie spieszy.- powiedziała razem z mężem.

Na mokradłach.......

Przeglądam te przeklęta księgę od paru dni. Durna wiedźma. Zamaskowała ten rytuał zbyt dobrze. Odkładam księgę na biurko i idę do pierniczki pod domem. Schodzę po schodach i kieruje się do stołu pod ścianą. Mam tam wiele różnych mikstur i trucizn. Nad stołem wisi gablota a w niej znajduje się 9 sztyletów. Muszę odzyskać ten 10. Tylko po nim mogą się zorientować jak mnie znaleźć, tylko on może ich do mnie doprowadzić. Czas by pewna osoba wywiązała się z obietnicy. Patrzę na moje księgi. Tak dawno ich nie używałem. Może przyszła pora na małe zamieszanie? Nie oni są ciągle niespokojni. Muszę trochę przeczekać a w czekaniu to ja jestem dobry. Spoglądam na gablotkę. 3 sztylety mam w krwi potrzebnej mi do ucieczki. Ale, po co zabijać aż 10 osób skoro mogę zabić tylko 1. Wystarczy, że ja znajdę. Osobę, która ma w sobie 10 "rodzajów" krwi. A najprawdopodobniejsze jest, że to osoba z rodziny królewskiej. Muszę tylko dowiedzieć się, kto to a będę tak blisko ucieczki jak jeszcze nigdy.

Strażnicy ŚWIATÓW ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz