Rozdział 34. Smoczy król

48 5 0
                                    

Perspektywa Aarona .........

Drogon zaprowadził nas do jednej z wielu jaskiń. Wszyscy musieliśmy pomagać Arii iść. Nie miała siły żeby się zmienić. Wtargała się do środka i położyła na sianie. My weszliśmy na jeden z występów w skale i położyli się. Ja siedziałem i patrzyłem na Arie. Oddychała równomiernie i spokojnie. Wygląda na to, że zasnęła. I dobrze. Wszyscy zasługujemy na trochę odpoczynku. Podniosłem się i podeszłem do niej. Ułożyłem się koło jej głowy. Nie wiem ile trwało nim zasnąłem przytulony do niej

Perspektywa Shona.......

Jedziemy już trzeci dzień i jesteśmy blisko miejsca gdzie jest moja siostra i jej przyjaciele. Król Heiron posłał po nas jednego ze swoich, aby eskortował nas. Nie wiem ile czasu minęło, gdy zobaczyliśmy górę z wyraźnymi jaskiniami na całej wysokości. W odległości kilometra od góry nie ma żadnych dużych drzew. Gdzieniegdzie znajdują się krzewy i wysokie trawy. Przed największym wejściem czka na nas ogromny czerwony smok. Towarzyszy mu trochę mniejszy szaro-żółty. Zatrzymaliśmy się przed nimi. Ojciec skłonił się przed naszym gospodarzem, na co smok mu odpowiedział tym samym.

- Witaj Heironie. Dobrze cię znowu widzieć.

- Ciebie równie Eidonie.

- Wiesz może gdzie jest moja córka? Słyszałem ze kierowała się w stronę twoich ziem.

- Aria jest tu wraz ze swoimi przyjaciółmi. Uratowała mojego syna z pułapki Ughu. Dlatego mimo naszego układu postanowiłem pozwolić im zostać. Odpoczywają w jednej z wewnętrznych jaskiń.

- Możemy do nich iść ?

- Oczywiście. Moj syn was do nich zaprowadzi.

Nagle z nieba spadł mały szaroczerwony smok.

- Część. Zaprowadzę was do Arii.

Poszliśmy za nim do środka góry. Weszliśmy na wyższy poziom gdzie były wejścia do trzech grot. Drogon skierował się do środkowej.

- Macie gości !

Prespektywa Arii......

Gdy Drogon wprowadził ich do nas nie wiedziałam, co zrobić. Siedzę na sianie i staram się odzyskać siły. Patrzę jak ojciec do mnie podchodzi. Klęka przy mnie i przytula mnie, co jest dziwne, bo spodziewałam się krzyków.

- Dobrze ze nic ci nie jest.

- Niewiele brakowało a nikt z nas by z tego nie wyszedł.

- Powiedz mi, co się stało.

- Ktoś połączył nasz ćwiczebny labirynt z jakimś innym. Przejście aktywuje się na DNA z naszej rodziny. Dopiero później się skapnęliśmy gdzie jesteśmy. Gdy z niego wyszliśmy zobaczyłam Dragona i nie mogłam go zostawić. Później trafiliśmy tutaj.

- Twoja córka wykazała się wielką odwagą.

Herion wszedł do groty a obok niego stoi jego małżonka. Drogon stoi pod jej skrzydłem. Pewnie jeszcze nie wyobrażał do końca.

- O tak jest odważna, ale i bezmyślna. Dziękuje ci, że pozwoliłeś im zostać. Jestem twoim dłużnikiem.

- Podejrzewam ze moi ludzie zrobiłby to samo dla niej. Ona jest połączeniem naszych światów. Pilnuj jej to wielki skarb.

- A żebyś wiedział , że będę.

- Zostańcie na noc. Niebezpiecznie jest podróżować po zmroku.

- Dziękujemy za gościnność. Chętnie skorzystamy.

Smoki wyszły a my zostaliśmy sami. Spojrzałam na moja rodzinę a później skupiłam się na tacie. On tylko westchnął i pokręcił głową.

- Nie będę ci prawic kazania. Podejrzewam ze zrobi to twoja matka. Ale mam nadzieje, że rozumiesz swój błąd. Nie powiadomiłaś nas o zaistniałej sytuacji.

- Wiem tato przepraszam.

- Dobra. Chłopaki kładźcie się jutro ruszamy z samego rana.

Tata z reszta poszedł w drugą cześć groty. Aaron położył się koło mnie i przytulił. Przyciągnął moje plecy do swojej klatki piersiowej. Oparłam się o niego. Wtulona w niego zasnęłam.

Parę godzin później.....

Nie wiem, co mnie zbudziło. Na początku pomyślałam że któryś z Rozpruwaczy dostał się do środka .

Przeklęte pasożyty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przeklęte pasożyty. Zabijają wszystko, co spotkają. Rozglądam się po jaskini. Wszyscy śpią na swoich miejscach. Aaron ciągle mnie obejmuje. Nagle w drzwiach pojawia się Herion.

- Chodź musimy porozmawiać.

Wyplątuje się z objęć mojego chłopaka i idę po cichu za nim. Nie wiem, w jaką stronę się kierujemy, ale idziemy w całkowitej ciszy.

- Gdzie mnie prowadzisz Wasza Wysokość ?

- Musisz coś zobaczyć.

Nie wiem jak długo szliśmy, gdy trafiliśmy do ogromnej podziemnej komnaty. Wszędzie leżały dziwne skały. Podeszłam do jednej i podniosłam ją. Jest dziwna. Kawałek szarego metalu z białymi, srebrnymi i czarnymi żyłkami.

- Co to za metal.

- To felian. Najtwardszy metal, jaki istnieje. Jest bardzo rzadki. Trudno go znaleźć a jeszcze trudniej obrabiać. Tylko smoczy oddech ma odpowiednia temperaturę zęby go obrabiać. Tylko my wiemy tez jak go znaleźć.

- To o nim mi mówiłeś we śnie prawda.

- Tak. Z tego, co wiem to kupiłaś sztylet z takiego metalu dla Willa.

- On może zabić Reidnara ?

- Tak. Ale musicie mieć więcej broni z tego metalu.

- Skąd mamy go wziąć.

- Moj lud i ja pomożemy wam. Mieszaniec jest zagrożeniem też dla nas. Jeśli uda mu się zwerbować Rozpruwaczy nie tylko wy będziecie mieć większe problemy. Nas też to dotknie.

- Musi Wasza Wysokość porozmawiać z moim ojcem.

- Zrobię to. Przybędę do was, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Musze przygotować mój lud. To trochę potrwa.

- Czemu mówisz to wszystko mi a nie któremuś z moich braci czy nawet tacie.

- Bo ty masz w sobie smoka. Pod pewnym względem jesteś jedna z nas. Chodź odprowadzę cię. Jutro wracasz do siebie. Czeka cię długa podróż.

Król odprowadził mnie do naszej komnaty. Gdy weszłam do groty wszyscy ciągle spali wiec wślizgnęłam się z powrotem w objęcia Aarona.

- Gdzie byłaś ?

- Musiałam się załatwić. Spij już

Nie lubię go okłamywać, ale czasem tak jest lepiej. Dowie się wszystkiego, gdy będę musiała powiedzieć o tym tacie.

-----------------------------------------------------

Czytasz głosuj i komentuj!!!


Strażnicy ŚWIATÓW ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz