Rozdział 25. Twierdza

47 6 0
                                    

Perspektywa Arii.......

John został z nami na noc. Rano wcześnie wstaliśmy, bo do Twierdzy jest kawałek drogi. Postanowiliśmy jechać konno. Droga do Twierdzy szła między zniczami gór i urwiskiem do morza. Nagle na zboczu gór wyłania się ogromny zamek. Z jednej jego strony wynosiły się wysokie góry a z drugie jest zbocze prowadzące do morza. Gdy byliśmy już blisko brama zaczęła się otwierać i wyszło z niej 10 mężczyzn, którzy nas zatrzymali.

- Kim jesteście i czego tu szukacie ?- zapytał strażnik na czele grupy.

- Jestem Shon a to moja siostra Ariana. Jesteśmy z rodu Cieni. A szukamy tu odpowiedzi na pewne pytania.

- Kto wam powiedział że tu znajdziecie odpowiedzi ?

- Ja to zrobiłem. - odezwał się John. Jak tylko to zobaczył jego miną uległa zmianie stała się bardziej mroczna.

- No no. Masz czelność tu przychodzić po tym, co zrobiłeś. Powinienem cię zabrać i skazać na chłostę i loch.

- Nie zrobi pan tego on jest teraz pod naszą jurysdykcją. A my musimy się spotkać z Wielkim Mistrzem. Oczekuje nas.

- Skąd mam mieć pewność, że jesteście tym teza, kogo się

podajecie.

- Zaprowadź nad do mistrza to sam się przekonasz.

Mężczyzna odwrócił się do reszty swoich towarzyszy a on zaszło nas po bokach.

- A więc zapraszam.

Wyjechaliśmy na jeden głównych placów Twierdzy. Na murach byli rozsiane strażnicy, którzy obserwowali każdy nasz ruch. Zjedliśmy z koni i poszliśmy za tym gburem do wejścia. Za drzwiami rozciągać się ogromny hol, od którego dochodziło wiek korytarzy i schodów. Szliśmy do drży na końcu pomieszczenia, które prowadziły do głównej sali. Znajdował się w niej ogromny okrągły stół a za nim wznosił się tron z żelaza. Się dział na nim mężczyzna w średnim wieku. Miał czarne włosy przyspieszone siwizną wyraźne rysy twarzy i szare oczy spoglądając na nas jakby umiały przejrzeć nasze umysły. Przeszliśmy do tronu i stanęliśmy jakieś 5 metrów od niego. On wstał z niego i podszedł do nas.

- Możesz odejść Kylandzie. - odezwał się tubalnym głosem, od którego przeszły mnie ciarki.

- Jesteś pewny Mistrzu ?

- Tak ja się nimi zajmę. Dawno się nie widzieliśmy Ariadno.- powiedział z uśmiechem przytulając mnie.

Strażnik w tym czasie zdążył dojść do drzwi, ale słysząc tę słowa odwrócił się do nas, że zdziwieniem wpisanym na twarzy.

- Ciebie również widzieć Max. Ile to już czasu minęło ?

- 19 lat. A ja ciągle pamiętam jak latałaś wszędzie i nie można było ciebie złapać.

- Wiek się nie zmieniło ciągle jest rozwydrzona. - powiedział z uśmiechem Shon.- Miło cię widzieć. Widzę, że awansowałeś od naszego ostatniego spotkania.

- Owszem. Co was do nas sprowadza.

- Szukamy odpowiedzi na pytanie.

- A John uważa, że powinieneś znać te odpowiedz. - dopowiedziałam.

- Doprawdy.

Wyjęłam sztylet i pokazałam mu go.

- Skąd to masz ?- zapytał z wielkimi oczami.

Odpowiedziałam mi jak do nas trafił z każdym moim słowem jego twarz przybierają coraz bardziej zszokowany wyraz.

- Chodźcie ze mną.

Zaprowadził nad do podziemnego archiwum, które zamiast dachu miało szklaną kopułę. Przeszliśmy na koniec pomieszczenia gdzie były zaprasowane drzwi. Max otworzył je i nas przepuścił. Podszedł do jednego z ogromnych regałów i wyjął gruba księgę. Stanął przy stole i zaczął czegoś w niej szukać. Przeszliśmy do stołu i stanęliśmy naprzeciw niego.

- Pokarz mi jeszcze raz ten sztylet.

Wyjęłam to i położyłam to na stole przed nim. Wziął to i położył na księdze.

- Ten sztylet to jeden z 10.

- Co ?- zawołaliśmy razem z Shonem.

- Znacie Legendę ?

- Tak tata nam o niej opowiedział. Jesteś pewien że to ten sztylet ?

- Tak nie mam wątpliwości. Nie jest z naszego świata. Jest wykonany ze stopu kutry przebywaliśmy odtworzyć, ale się nam nie udało. Niewiele jest mieczy czy sztyletów z tego stopu. Zostały jeszcze z czasu, kiedy byliśmy na Ziemi. Każdy z 10 rodów dostał taki sztylet. Nie wiem, po co i od kogo ale mieli ich strzec.

- Wygląda na to, że nie wszyscy wywiązała się, że swoich obowiązków.- powiedział John.

- Jeśli ktoś zdobył choć jeden sztylet to możemy mieć problem. Nie znam potężniejszej broni od tych sztyletów. Musicie się upewnić czy są one dalej na swoim miejscu.

- Wracamy natychmiast do domu i mówimy i tym ojcu.- powiedział Shon jak tylko wyszliśmy poza mury Twierdzy.


Strażnicy ŚWIATÓW ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz