Rozdział 29. Objawienie

56 6 0
                                    

Perspektywa Arii........

Po tym jak Tata poinformował wszystkich o mojej i Alca krwi wszyscy nie wiedzieli, co powiedzieć. Potem nagle zaczęli się przekrzykiwać. Zebranie skończyło się tym, że ani ja ani Alec nie możemy być sami zawsze ma ktoś z nami być. Mogłam się tego spodziewać. Mimo iż wiemy, z kim walczymy i co ta osoba posiada nie wiemy jak go powstrzymać. Przed radą przyszły listy od rodów ze nie posiadają sztyletów. Można powiedzieć, że jesteśmy w czarnej dupie. Nie wiemy, co mamy dalej robić. Wiemy tylko ze mamy w domu szpiega, którego musimy szybko znaleźć. Zapewne będzie chciał odzyskać sztylet dla swojego Pana. Obecne jest ukryty i tylko Tata się gdzie. I dobrze. Wszyscy musimy ochłonąć po ostatnich rewelacjach. Skupić się na treningach młodych. Zaniedbywaliśmy ich ostatnio. Ja swoje treningi też opuszczałam. Muszę je teraz nadrobić. Idę właśnie po moje młodsze rodzeństwo. Bree i Paul mają dziś ze mną trening. Zatrzymuje się przed drzwiami do pokoju Bree z kod słyszę hałasy. Co znowu ona wyprawia? Otwieram drzwi i wchodzę. Ona razem z Paulem siedzą na łóżku i przeglądają jakieś stare albumy.

- Co robicie ?

- Patrzymy na twoje i reszty dziecka jak byliście mali. - powiedział Paul.

- Niektóre są śmieszne.

- Wiem. A teraz zostawcie to idziemy na trening.

Zeszli z łóżka i poszli ze mną na salę. Przynajmniej było już przebrani.

- Dobra najpierw rozgrzewka. Dziś będziemy rzucać sztyletami.

Zaczęli biegać dookoła sali. Gdy skończyli rozgrzewkę stanęli przed tarczami do rzucania. Dobrze sobie radzili tylko od czasu do czasu musiałam poprawiać od postawę.

- Niedługo trzeba będzie z wami trenowa na ruchomych manekinach.

- Naprawdę? Myślisz, że jesteśmy gotowi.

- Tak. A przynajmniej niedługo będziecie. Szybko się uczucie.

- Mamy to we krwi. - powiedział Paul.

Po treningu z nimi nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Postanowiła ze pójdę do pokoju zabaw zobaczyć, co robi moje młodsze rodzeństwo. Alec siedział wśród rozrzuconych klocków. Obok niego Bree i Hanna rysowali coś. May siedziała razem z Eva i Jacem, który bawił się wisiorkiem swojej mamy. Moich starszych braci jak zawsze nie było. Ciekawe, co robili tym razem. Pewnie znowu rozmawiali o czymś ważnym. Podeszłam do moich szwagierek.

- I jak się czujesz z tym, że niedługo będziesz mamą? - zapytała Eve May.

- Cudownie nie mogę się doczekać aż maluszek się urodzi. Hej Aria.

- Część. Jak się czujesz ?

- Świetnie. Jack bardzo o mnie dba.

- No ja myślę inaczej już my byśmy mu dały popalić nie Aria.

- Pewnie ze tak.

Spojrzałam na Jaca uwieszonego na szyi swojej mamy. Zauważył mnie i teraz czołgów się w moja stronę. Wzięłam go na kolana a on od razu złapał moje włosy.

- Jace nie ciągnik cioci.

- Spokojnie nic mi nie robi. No nie maluszki nic mi nie zrobisz prawda.

Zaczęłam go łaskotać a on się kręcił na moich nogach. Do końca dnia siedziałam w bawili a to rozmawiając z dziewczynami to bawiąc się z dzieciakami. Kibic dania przyszedł nie wiem, kiedy. Gdy gwiazdy były już wysoko na niebie razem z księżycem poszłam do swojego pokoju. Nie chce spędzać nocy sama. Weszłam do łazienki, umyłam się i przebrałam w piżamę. Po cichu wyszłam z pokoju i skierowałam się do sypialni Aarona. Delikatnie otworzyła do niego drzwi. W przedpokoju nie było widać czy święci się u niego światło. Przeszłam przez korytarz do jego sypialni. Gdy tylko do niej weszłam zobaczyłam go leżącego na łóżku i czytającego coś.

- Mogę dziś spać z tobą ?

Podskoczył, gdy mnie usłyszał.

- Boże Aria nie straż mnie tak.

- Przepraszam.

- Jasne ze możesz. Choć.

Podeszłam do drugiej strony łóżka i wsunęłam się pod kołdrę. Po chwili poczułam jak się do mnie przytula.

- Cieszę się że przyszłaś sam miałem do ciebie iść.

Uśmiechnęła się i odpłynęłam w spokojny sen.

Stoję przed wejściem do pieczary. Skądś znam tą jaskinię. Wchodzę si środka rozglądając się za możliwym niebezpieczeństwem. Nagle się zatrzymuje. Znajduje ssie w wielkiej komorze. W ścianach są wnęki, z których wyglądają na mnie smoki. Nagle przeze mnie pojawią się Herion. Król smoków wszyscy mu podlegają. Spoglądam na jego wielki pokryty łuską łeb. W jego oczach pobłyskuje dziwny błysk.

- Wiem, po co tu przybyłaś. Możemy ci pomóc, ale więź, że nie dajemy nic w zamian.

- Wiem zrobię, co będzie trzeba. Muszę zdobyć te broń.

- Winy gdzie ona się znajduje. Ale nie możemy ci powiedzieć.

- Czemu?!

- Tylko smoki wiedza o jej położeniu. I tylko smok może ją odnaleźć. Jeśli wsłuchać się w swój instynkt a też będziesz wiedzieć gdzie one są.

Wszystko zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Wybudziłam się i zobaczyłam ze śpię przytulna do Aarona. Za oknami nie było widać słońca. Do świtu jeszcze dużo czasu. Wtuliłam się z powrotem w chłopaka i znowu zasnęłam. Jutro pomyślę, co może oznaczać ten dziwny sen.

-----------------------------------------------------

KOMENTUJESZ MOTYWUJESZ!!!!Z KAŻDYM KOMENTARZEM ISTNEKE WIĘKSZE PRAWDOPODOBIEŃSTWO NA KOLEJNY ROZDZIAŁ!!!!!!!!


Strażnicy ŚWIATÓW ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz