<1>

5.5K 348 181
                                    

*per.Marinette*

Wstałam o piątej trzydzieści. Był trzeci września. Rok szkolny trwa od pierwszego, ale mi dopiero tata pozwolił chodzić do szkoły publicznej. Wyszykowałam się i zjadłam śniadanie. Wsiadłam do swojego białego Audi R8 GT SuperSports i pojechałam do szkoły.

Tak, mam prawo jazdy (od czternastego roku życia jak ktoś pyta. Mam też trzy samochody i motor). Podjechałam pod szkołę i zaparkowałam samochód. Wszyscy uczniowie siedzieli w swoich salach. Skierowałam się do gabinetu dyrektora Damoclesa. Zapukałam. gdy usłyszałam "proszę" - weszłam. Za biurkiem siedział krzepły mężczyzna o siwej brodzie z łysiną na głowie.

- Dzień dobry Marinette. Twój ojciec opowiedział mi o tobie. W tej szkole będziesz nosiła nazwisko Dupain. Twoją wychowawczynią będzie pani Caline Bustier. Przypisałem Ciebię do jej klasy, ponieważ do "I a" chodzą uczniowie o bardzo odmiennych charakterach. Jest tam np. blogerka, DJ, córka burmistrza Paryża, dziewczyna Włoskiego pochodzenia, a nawet model. Uznałem więc, że łatwiej Ci będzie się wpasować w tę klasę. Poinformowałem, za zgodą twojego ojca oczywiście, panią Bustier o tym, że jesteś córką Jaggeda Stone. Chciałbym Cię również poinformować o naszym szkolnym kółku muzycznym. Oczywiście nikt z uczniów nie wie o "twoim pochodzeniu". Masz jakieś pytania?

- Tak. Mam jedno. Czy oni wiedzą że będę chodziła z nimi do klasy? - zapytałam.

- Tak. Pani Bustier właśnie ich o tym informuje. Plotka szybko się  rozejdzie, więc jak coś nie bój się pytać co gdzie jest. Na przerwie jeden z uczniów Cię oprowadzi. Proszę, tu masz plan lekcji, numer szafki oraz kod do niej. Zaprowadzę Ciebie to twojej sali - powiedział po czym wstał. Poszłam za nim. Zaprowadził mnie pod salę numer dwadzieścia pięć.

- To twoja sala - oznajmił - zaraz wyjdzie po Ciebię twoja wychowawczyni.

- Dobrze, dziękuję.

Minutę później otworzyła drzwi kobieta o rudych włosach splecionych w kok, ubrana w białe baletki i marynarkę i spodniach oraz koszuli w kolorze miętowym.

- Wejdź, proszę - powiedziała odsuwajac się i robiąc mi przejście. Weszłam stałam przed niewielką klasą. Liczyła ona około trzynastu uczniów.

- To jest ta dziewczyna, o której wam mówiłam. Będzie z wami chodzić do klasy. Może się przedstawisz? - powiedziała.

- Więc, nazywam się Marinette Dupain. Mam szesnaście lat. Musiałam zmienić szkołę, bo się przeprowadziłam. I to chyba tyle - powiedziałam.

- Dobrze, usiądź w drugiej ławce z Alyą - nakazała nauczycielka. Usiadłam z dziewczyną i wyjęłam książki. Wyciągnęła do mnie rękę i powiedziała szeptem:

- Alya jestem

- Marinette - przedstawiłam się.

- Alya, mogłabyś odprowadzić koleżankę na przerwie po szkole? - zapytała nauczycielka.

- Jasne - odpowiedziała mulatka.

(Time skip - koniec lekcji)

- Jak chcesz, mogę Cię podrzucić gdzieś, mama po mnie przyjeżdża - zaproponowała Alyą.

- Nie dziękuję, przyjechałam autem - powiedziałam i pokazałam jej prawo jazdy i kluczyki od Audi.

- Masz samochód!?

- Tak - podeszłam do samochodu i usiadłam za kierownicą.

Otworzyłam okno i odpaliłam silnik. Pomachałam klasie, która patrzyła na mnie z otwartymi buziami i ruszyłam. Po dziesięciu minutach byłam pod budynkiem, w którym spotkała się grupa "Miraculous". Weszłam, zostawiłam rzeczy. Był to nasz budynek. Kupił nam go mój tata. Są w nim pokoje w których śpi reszta członków grupy. Jest też mój pokój (w którym zostawiłam rzeczy i ubrałam strój do tańca). Weszłam na halę. Był tam tylko Vincent. Był to dziewiętnastoletni chłopak o różowo-fioletowo-niebieskich włosach średniej długości, jak zwykle związanych w kucyk z zostawioną grzywką.

- Hej - przywitał się.

- Cześć. Gdzie reszta?

- Zaraz przyjdą - właśnie weszli na halę.

- Tańczymy? - zapytał Eric.

- Jasne.

Tańczyliśmy przez dwie godziny. Potem oni rozeszli się po swoich pokojach, a ja i Zoe ćwiczyliśmy na drążku. Trzydzieści minut później ja pojechałam do siebie, a ona wróciła do pokoju.


Córka piosenkarza [Miraculous] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz