Blondyn odsunął się, robiąc mi przejście i gestem dłoni zapraszając do środka. Uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie i wszedłem do pokoju Marinette.
- Siadaj. Proszę - powiedziała "gospodyni" i wysunęła krzesło z pod blatu. Zająłem wyznaczone przez nią miejsce.
- My się jeszcze nie znamy - zaczął blondyn - Adrien jestem. Chłopak Mari - wyciągnął swoją dłoń w moją stronę.
- Miło mi. Henry - uścisnąłem jego rękę.
- Na śniadanie będzie jajecznica. Pasuje ci, czy zrobić coś innego? - zapytała dziewczyna.
- Pasuje - odpowiedziałem. Szczerze, to pierwszy raz ktoś mnie zapytał, co chce na dany posiłek.
Marinette po kilku minutach postawiła przede mną talerz z jajecznicą. Podała mi widelec i sama usiadła i zaczęła jeść. Kiedy każdy z nas już zjadł, chciałem wrócić do swojego pokoju po torbę i wyjść z tegok budynku, dziękując za nocleg, ale Mari poprosiła mnie, abym został.
- Mam do ciebie pytanie - zaczęła - Jak wyglądała ta kobieta, co się tobą zajmowała?
- Em... to, była młoda, według mnie nie miała więcej niż czterdzieści pięć lat, chociaż nigdy mi nie powiedziała, ile ma. Miała bardzo jasne zielone oczy i jasno brązowe włosy, które sięgały jej prawie do połowy ud. Bardzo czestok nosiła wianek z magnolii*, azalii* i kwiatów tsi-tog*. Te wszystkie kwiaty są koloru różowego, dlatego kolorystycznie bardzo pasowały jej do oczu. Jej skóra była bardzo jasna, taka mleczno-biała. Zwykle nosiła czerwono-białe sukienki z brązowo-zielonym gorsetem na wierzchu. Mieszkaliśmy w takim drewnianym domku u podnóża jednej z gór, które nie były zaśnieżone zbyt często. Przed tym domkiem były pola i łąki, na których pasły się owce oraz udomowione przez nas stado jaków - wyjaśniłem.
- Mieszkałeś z nią od urodzenia? - zapytał mnie Adrien.
- Nie. Na początku, według niej, mieszkałem z rodzicami. Potem w wieku czterech lat jakimś cudem trafiłem do niej. Podobno mieszkałem w Paryżu. Dlatego mnie tu wysłała.
- Czy mógłbyś podać swoją datę urodzenia? - zapytała Marinette.
- Ee... dwunasty września dwa tysiące trzeciego (12.09.2003r.) - powiedziałem.
- Czyli masz skończone czternaście lat... - stwierdził blondyn.
- Tak - potwierdziłem.
- Chwila... - Adrien momentalnie rozszerzył oczy do granic możliwości - Zaraz wracam - powiedział, wstał, ubrał kurtkę i buty, po czym wybiegł z pokoju Mari.
- Gdzie pobiegł? - zapytałem.
- Też chciałabym to wiedzieć...
Przez następne piętnaście minut rozmawialiśmy o różnicach między Tybetem A Francją. Po tych piętnastu minutach do pokoju wbiegł Adrien.
- Ok. Masz zadanie. Ja ci pokaże kilka zdjęć kobiet, a ty powiesz, która najbardziej przypomina tą, która cię wychowywała, ok? - powiedział, po zdjęciu kurtki i butów.
- Ok.
Pokazał mi siedem zdjęć różnych kobiet.
- Ta - wskazałem na zdjęcie maksymalnie duwdziestoletniej kobiety w brązowych włosach do ramion i serdecznym uśmiechem. Adrien wziął zdjęcie w rękę i powiedział:
- Élisabeth...
》》》》》》
430 słów.Jak myślicie, kim jest Élisabeth?
*magnolia, azalia, kwiat tsi-tog - kwiaty rosnące w Tybecie
Tu macie zdjęcia:
Magnolia:
Azalia:
Kwiaty tsi-tog:
CZYTASZ
Córka piosenkarza [Miraculous] ✔
Fanfictionto jest stare, ma pełno nielogicznych sytuacji, zdarzają się pojebane rzeczy, które nie mają prawa bytu w realnym świecie, czasami występują literówki. Nie przyznaje się do tego gówna. Jako wytłumaczenie, miałam 13 lat (chyba) jak to pisałam. ~~~~~~...