<49>

1.3K 86 25
                                    

Blondyn odsunął się, robiąc mi przejście i gestem dłoni zapraszając do środka. Uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie i wszedłem do pokoju Marinette.

- Siadaj. Proszę - powiedziała "gospodyni" i wysunęła krzesło z pod blatu. Zająłem wyznaczone przez nią miejsce.

- My się jeszcze nie znamy - zaczął blondyn - Adrien jestem. Chłopak Mari - wyciągnął swoją dłoń w moją stronę.

- Miło mi. Henry - uścisnąłem jego rękę.

- Na śniadanie będzie jajecznica. Pasuje ci, czy zrobić coś innego? - zapytała dziewczyna.

- Pasuje - odpowiedziałem. Szczerze, to pierwszy raz ktoś mnie zapytał, co chce na dany posiłek.

Marinette po kilku minutach postawiła przede mną talerz z jajecznicą. Podała mi widelec i sama usiadła i zaczęła jeść. Kiedy każdy z nas już zjadł, chciałem wrócić do swojego pokoju po torbę i wyjść z tegok budynku, dziękując za nocleg, ale Mari poprosiła mnie, abym został.

- Mam do ciebie pytanie - zaczęła - Jak wyglądała ta kobieta, co się tobą zajmowała? 

- Em... to, była młoda, według mnie nie miała więcej niż czterdzieści pięć lat, chociaż nigdy mi nie powiedziała, ile ma. Miała bardzo jasne zielone oczy i jasno brązowe włosy, które sięgały jej prawie do połowy ud. Bardzo czestok nosiła wianek z magnolii*, azalii* i kwiatów tsi-tog*. Te wszystkie kwiaty są koloru różowego, dlatego kolorystycznie bardzo pasowały jej do oczu. Jej skóra była bardzo jasna, taka mleczno-biała. Zwykle nosiła czerwono-białe sukienki z brązowo-zielonym gorsetem na wierzchu. Mieszkaliśmy w takim drewnianym domku u podnóża jednej z gór, które nie były zaśnieżone zbyt często. Przed tym domkiem były pola i łąki, na których pasły się owce oraz udomowione przez nas stado jaków - wyjaśniłem.

- Mieszkałeś z nią od urodzenia? - zapytał mnie Adrien.

- Nie. Na początku, według niej, mieszkałem z rodzicami. Potem w wieku czterech lat jakimś cudem trafiłem do niej. Podobno mieszkałem w Paryżu. Dlatego mnie tu wysłała.

- Czy mógłbyś podać swoją datę urodzenia? - zapytała Marinette.

- Ee... dwunasty września dwa tysiące trzeciego (12.09.2003r.)  - powiedziałem.

- Czyli masz skończone czternaście lat... - stwierdził blondyn.

- Tak - potwierdziłem.

- Chwila... - Adrien momentalnie rozszerzył oczy do granic możliwości - Zaraz wracam - powiedział, wstał, ubrał kurtkę i buty, po czym wybiegł z pokoju Mari.

- Gdzie pobiegł? - zapytałem.

- Też chciałabym to wiedzieć...

Przez następne piętnaście minut rozmawialiśmy o różnicach między Tybetem A Francją. Po tych piętnastu minutach do pokoju wbiegł Adrien.

- Ok. Masz zadanie. Ja ci pokaże kilka zdjęć kobiet, a ty powiesz, która najbardziej przypomina tą, która cię wychowywała, ok? - powiedział, po zdjęciu kurtki i butów.

- Ok.

Pokazał mi siedem zdjęć różnych kobiet.

- Ta - wskazałem na zdjęcie maksymalnie duwdziestoletniej kobiety w brązowych włosach do ramion i serdecznym uśmiechem. Adrien wziął zdjęcie w rękę i powiedział:

- Élisabeth...

》》》》》》
430 słów.

Jak myślicie, kim jest Élisabeth?











*magnolia, azalia, kwiat tsi-tog - kwiaty rosnące w Tybecie

Tu macie zdjęcia:

Magnolia:

Magnolia:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Azalia:

Kwiaty tsi-tog:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kwiaty tsi-tog:

Kwiaty tsi-tog:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Córka piosenkarza [Miraculous] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz