<32>

1.6K 107 16
                                    

- Zostaje tylko wykorzystać pomoc Aarona i Axela - powiedziała Iris.

- Czyli...? - zapytała Luna.

- Czyli oni za nami wszędzie łażą, w ukryciu oczywiście, i pilnują, aby paparazzi się do nas nie zbliżała. Nie udzielamy ŻADNYCH wywiadów. Z hotelu wychodzimy tylko i wyłącznie na treningi, na zawody i na lotnisko, ponad to ZAWSZE jeździmy samochodem z przyciemnionymi szybami. Koniec z pieszymi wędrówkami - mówił Her - W skrócie, UKRYWAMY SIĘ. Wszyscy.

- I co? Już tak zawsze? - dopytywała Sofia.

- Nie. Jak zawody się skończą, wrócimy do Paryża i jeszcze będziemy sie ukrywać przez jakieś dwa tygodnie. Potem media zapomną. Nie ma szans, aby dłużej dociekali w tej sprawie - powiedział Adrien.

Wróciliśmy do pokoi. Przebraliśmy się w stroje i poszliśmy na trening. Jutro zawody.

Trening skończyliśmy około dziewiętnastej. Wróciłam do pokoju i poszłam do łazienki, ciągnąc za sobą Adiego. Zamknęłam drzwi na zamek. Rozebrałam się, podobnie jak on, i weszliśmy pod prysznic.

Padłam zmęczona na łóżko i przykryłam się kołdrą. Byłam tak zmęczona, że nawet nic na siebie nie nałożyłam. Obok mnie położył się Adrien, również nago. Przytulił mnie.

- M'Lady... czy myślisz, że mój ojciec będzie zły? - zapytał.

- Dlaczego ma być zły?

- No bo... od dwóch miesięcy nie ma mnie w domu. Mieszkam w siedzibie. Teraz zawaliłem szkołę, bo pojechałem na te zawody. Nic mu nie powiedziałem...

- Nie będzie zły. On Cię kocha, tylko nie widać tego po nim. Boi się, że znikniesz tak samo jak Adele - powiedziałam.

- N-Naprawdę tak sądzisz?

- Tak.

- Wiem, że niepowinieniem o to pytać, ale... co sie stało z twoją matką?

- ... Potrącił ją samochód. Sprawca dostał 25 lat. Teoretycznie, to ja nie byłam na jej pogrzebie. Nie zrobiliśmy pogrzebu. Nie wiem, gdzie jest jej ciało. Może ona żyje? Tego nie wiem. Może uciekła?

- Jak się nazywała?

- Alexis. Alexis Stone. Z domu Alexis La Mettrie (czyt. La Mettri).

- Kojarzę to nazwisko, La Mettrie... Ale nie wiem skąd.

- Może gdzieś je słyszałeś? - dopytywałam.

- Możliwe. Nie powiem, że nie.

- Dobra. Koniec tej burzy mózgów - mówiłam - Idziemy spać. Jest już późno.

- Racja Purrincess. Dobranoc.

- Patrz, bo naprawdę się w kota zmienisz!

- Nie zmienię się. Uwierz mi, kochanie - powiedział.

- Heh. Spać kotku*.

- Dobrze M'Lady. Dobranoc.

- Dobranoc kotku.

Przytuliliśmy się do siebie i zasnęliśmy.

》》》》》》》》



*kotek - chodzi mi tu o pieszczotliwie nazwanie, typu "kochanie", nie o pseudonim.

Córka piosenkarza [Miraculous] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz