<34>

1.6K 105 25
                                    

Lecimy do Nowego Yorku. Tak jak podejrzewaliśmy, Aaron jest w związku z Sofią, a Axel jest z Luną. Hehe.

Dolecieliśmy w trzy godziny. Aaron potrafi zdziałać cuda. Axel zawiózł nas pod hotel. Wyszliśmy z limuzyny i weszliśmy do środka. Podeszłam do recepcji z Vincentem.

- Morning* - powiedział Prime.

- Morning. Can I help you?* - zapytał facet, stojący za ladą.

- Mieliśmy tu rezerwację - powiedziałam.

- Na jakie nazwisko?

- Dupain - odparł Vincek.

- Faktycznie. Siedem pokoi dwuosobowch. Zgadza się?

- Tak - potwierdziłam.

- Proszę - wręczył nam klucze.

- Dziękuję. Do widzenia! - powiedziałam.

- Do widzenia! - dodał Prime.

Wróciliśmy do ekipy. Rozdaliśmy klucze pomiędzy pary. Wzięliśmy walizki i poszliśmy do windy. Wjechaliśmy na piąte piętro. Weszliśmy do naszych pokoi. Rzuciłam walizkę gdzieś w głąb pomieszczenia i padłam na łóżko.

Zamknęłam oczy. Czułam, jak materac się ugina. Delikatnie otworzyłam patrzałki. Zobaczyłam mojego Kotełka tuż nade mną. Opierał ręce po bokach mojej głowy. Uśmiechnęłam się. Podparłam się na łokciach i pocałowałam go. Podnieśliśmy się do siadu. Złapał mnie w talii. Ja zaś wplotłam swoje dłonie w jego złote włosy.

*per.Adrien*
Usłyszałem, że drzwi sie otwierają.

- Łupsik? - powiedziała, chyba Luna.

Przestaliśmy się całować. Spojrzałem w stronę drzwi. Tak, stała tam Luna, wraz z Axelem.

- Bosie... zakochańce, chodźcie, kolacja - dodał Axel.

- Już idziemy - odparła Mariś.

- No ja myślę! - powiedziała dziewczyna i wraz z naszym kierowcą wyszli z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

- Eh... czyli koniec z naszymi romantyzmami? - zapytałem, patrząc na nią błagalnym wzrokiem. Nie chciałem tego przerywać. Wredna kolacja.

- Skoro tak błagasz, to tak - odparła z bananem na twarzy.

- Nie! - krzyknąłem.

- Dobra, chodź. Kolacja.

Wstałem z podłogi (bo oczywiście musiałem spaść z łóżka, wstając z niego) i poszedłem za Mari do restauracji.

Zajęliśmy miejsca. Jak sie okazało, nie było jeszcze Chloe i Erica.

- Jesteście w końcu! TAMTO dokończycie sobie później - powiedział Chris, robiąc lenny face.

- Debil - rzuciłem w jego stronę.

- Idiota - odparł z bananem. CO ONI MAJĄ DO TYCH BANANÓW?!

- A ja Vincent - dodał Prime - Jak już się znamy to może zaczęlibyśmy jeść, zanim wystygnie?!

- Prime, rozwalasz system - powiedziała Anna.

- JA CHCE PROSTU ZJEŚĆ MÓJ ŻUREK ZANIM WYSTYGNIE! - stwierdził.

- To żryj - powiedziała Zoe.

- MOŻECIE ZAMKNĄĆ RYYYYY.... twarze?! - krzyknęła Iris.

- NIE! - odpowiedzieliśmy.

- Chodziaż w jednej kwestii się zgadzamy - stwierdził John.

- Masz rację Iluś - odparł Ed.

- Też tak sądzę - dodała Ariana.

- A JA NIE! - krzyknął Vincek.

- Musisz się drzeć? - zapytałem go.

- JA SIĘ NIE DRE! - odpowiedział.

- CZYLI TAK SIĘ ROZMAWIA?! WARTO WIEDZIEĆ! - powiedział Chris.

- NARESZCIE KTOŚ MNIE POPIERA! - stwierdziłem.

- KTO TAK POWIEDZIAŁ?! - spytał Bubb.

- Czemu się tak drzecie?! Słychać was na piątym piętrze! - powiedziała Eric, który właśnie pojawił się wraz z Kel w restauracji.

- WEDŁUG VINCENTA TAK SIĘ ROZMAWIA! - wyjaśnił mu Chris.

- WCALE NIE! JA CHCĘ TYLKO W SPOKOJU ZJEŚĆ MÓJ ŻUREK! - dyskutował Prime.

- Bosze... Vincek, czego się drzesz? - zapytała Keli.

- A DAJCIE WY MI WSZYSCY SPOKÓJ! - krzyknął, wstał, wziął miskę z żurkiem i poszedł w tylko sobie znanym kierunku.

- Błagam Cię, kochanie... to tylko żarty! - krzyczała za nim Zoe.

- To nie dobra pora na błaganie (͡° ͜ʖ ͡°) - odparł Prime.

- VINCENT! - wrzanęliśmy na niego wszyscy.

- CO?!

- Gówno - powiedziałem.

- ... - Prime się odwrócił i poszedł sobie. Zoe pobiegła za nim. I tyle ich widzieliśmy.

My wróciliśmy do jedzenia.

- Jak ręka? - zapytał mnie Eric. Z tego wszystkiego zapomniałem o tym, że jest ona skręcona.

- Dobrze. Szczerze, to zapomniałem o niej - odparłem.

- I tak powinno być - dodała Iris.

- Heh - rzekłem.

Po skończonym posiłku poszedłem z Ladyś do naszego pokoju. Tym razem zamknąłem drzwi na klucz. Odwracam się, a ta znowu z tym bananem na twarzy! Co im dzisiaj jest?!

- Ty czegoś chcesz... tylko czego? - zapytałem.

- Ciebie - powiedziała I ZROBIŁA JESZCZE WIĘKSZEGO BANANA NA MORDCE! Serio?!

- Ah tak? Muszę się zastanowić...

- Czemu? Nie daj sie prosić...

- No dobrze...

》》》》》》》
Dzisiaj dłuższy rozdział, bo równiutko 600 słów.





















*Morning - skrót od Good Morning, odpowiada naszemu Dobry

*Morning. Can I help you? - Dobry, mogę w czymś pomóc?

Ps. Rozdział bez korekty

Córka piosenkarza [Miraculous] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz