<73>

1.2K 75 24
                                    

Młody Agreste ukradkiem spojrzał na Henri'ego i Dmitrija, siedzących przy jednym ze stolików. Następnie wzrok przeniósł na Kingę, Nanako i Karine zawzięcie plotkujące, zapewnie, o celulicie i odpowiednich podkładach pod makijaż. Z powrotem spojrzawszy na swą ukochaną, siedzącą tuż obok niego z butelką Whisky w ręku. Ukradkiem odsunął od na wpół pijaniej dziewczyny zgrzewkę Rumu i z uśmiechem na twarzy poprawił jej włosy spadające na oczy. Ta zaś zaśmiała się cicho i wtuliła nos w szyję narzeczonego, który kończył dopijać, już czwarte z rzędu, Martini.

- Dzhy nmyslius sze Fina gał Hnerlriemu aflohlol? - wybełkotała granatowłosa. Możliwe, że Adrien by wszystko zrozumiał, lecz bełkot dodatkowo wyciszył fakt, że dziewczyna nadal miała twarz przywartą do jego szyji.

- Kochanie, powtórz, bo nie rozumiem - powiedział blondyn.

- Czy myślisz, że Dima dał Henri'emu alkohol? - powtórzyła.

- Raczej tak. Tylko niech się mu nic nie stanie.

- Im obojgu...

- Racja. Obojgu.

XXX

*per.Henri*

Głowa mnie bolała jak nie wiem co. Powoli wstałem z łóżka. Spojrzałem na wciąż śpiącego na nim Dmitrija. Jakiś tydzień przed tymi urodzinami przyleciał do mnie, do Tybetu. Wtedy stamtąd polecieliśmy do Francji.

Krwistoczerwone włosy ułożyły sie na poduszce w kształt aureolki. Kołdra przestała już pełnić swoją rolę. Poranne promienie słoneczne idealnie oświetlały jego nagi, umięśniony tors. Ręce ułożone przy twarzy jedynie dodawały mu uroku. Wyglądał jak taki bezbronny piętnasto-szesnastolatek, a tak naprawdę miałem przed sobą silnego i odważnego dwudziestoletniego biznesmena. Patrzyłem jak ten głupi w jego, obecnie zamknięte, jasnofioletowe oczy. Wtem jednak zaspane, amytestowe ślepia zaczęły mi się przyglądać z uwagą.

- Dzień dobry, Henri - powiedział.

- Cz-cześć - odpowiedziałem.

Rosjanin podniósł się do siadu i nałożył na nos okulary. Wstał z posłania i poszedł do mnie, całując w policzek.

- Co chciałbyś na śniadanie? - zapytał.

- Nie wiem. Cokolwiek.

- Pasuje ci jajecznica?

- Pasuje.

Uśmiechnął się i wyjął jajka z lodówki. Kiedy stanął przy kuchence, ja podszedłem go od tyłu  i przytuliłem się do jego pleców. Podskoczył zaskoczony. Odwrócił się i przekręcił nas tak, że to ja stałem przed nim, tyłem do niego. Jedną ręką trzymał mnie w pasie, a drugą robił  śniadanie. Zaśmiałem się.

- Już gotowe Henri - powiedział mi do ucha.

Postawił talerze na stoliku w salonie i wrócił do mnie. Podniósł jak pannę młodą i zanióśł na kanapę, sadzając mnie na jego kolana.

Wziąłem pilota i włączyłem poranne wiadomości.

A uwierzyć, że wszystko zaczęło się od tego feralnego dnia...

(Muzyka z medii nadaje fajnego nastroju!)

- Damon! Ktoś przyszedł! Otwórz drzwi! - krzyknęła kobieta.

- Już idę ciociu! - nastolatek zszedł z piętra domu i podszedł do drzwi wejściowych. Sprawnym ruchem przekręcił zamek.

- Dmitrij? Co ty tu robisz? - zapytał.

- Przyjechałem w odwiedziny. Mogę wejść? - wyjaśnił.

- Tak! Proszę - młodszy odsunął się, zrobiąc Rosjaninowi przejście.

Zaprowadził zielonowłosego do swojego pokoju.

- Coś do picia? - spytał.

- Nie dziękuję. Henri... ja muszę ci coś powiedzieć.... - zaczął niepewnie.

- Słucham uważnie.

- Ja... ja... no... mi na-a t-tobie z-zależy... i... no ten
... ja... - wziął głęboki wdech i powiedział szybko  - ZAKOCHAŁEM SIĘ W TOBIE!

- Co? Dmitrij.... em.... ja... ja nie wiem co powiedzieć...

- Ja zrozumiem jeśli... jeśli mnie odrzucisz... po prostu musiałem ci o tym powiedzieć... - Morozov spuścił  wzrok na podłogę, rumieniąc się przy tym.

- Dima... mimo tego, że Nie-Będę-Mówić-Kto mnie zdradził i minęło tak mało czasu... ja... ja chcę spróbować... spróbować się znowu zakochać... - dokończył cicho.

- Dziękuję...

Rosjanin podszedł do towarzysza i przytulił to mocno. Henri zaś obją go swoimi rękami w pasie i oparł głowę na jego ramieniu.

- Sklej moje serce, Dima... - wyszeptał czternastolatek.

- Skleję... nawet na kropelkę... Tak mocno, że nic go nie rozbije... nigdy... - odpowiedział.

Stali tak przez dłuższą chwilę, ciszę przerwał głos dwudziestolatka.

- Jesteś mój, Heniuszka...

- Jestem.... jestem twój, Dimuś... - powiedziałem.

- Wiem to kochanie. Nawet już kupiłem kropelkę...

Zacząłem się śmiać...


No hej ❤
To ja
Przyszłam do państwa z nowym rozdziałem.














Dawno nie było napisane ile słów xD

Słowa: 624

Córka piosenkarza [Miraculous] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz