<71>

1.2K 76 21
                                    

Jesteśmy na lotnisku, a właściwe to w naszym prywatnym samolocie. Tak jak powiedziałam, lecimy do St.Petersburga na spotkanie z Dmitrijem.

Samolot już wylądował. My wysiadamy z maszyny. Limuzyna zawiózła nas pod wskazany adres. Zadzwoniłam dzwonkiem.

- Dzień dobry... Mari? - w drzwiach stanął wysoki mężczyzna o limonkowych włosach sięgających do ramion. Spojrzał na mnie czarnymi oczyma. Nic się nie zmienił. Nadal szczupły, wysoki i delikatny, lecz to tylko pozory. Porcelanowa skóra przyróżowiała od panującego zimna. Niby wydaje się kruchy jak szkło, ale pod maską delikatności siedzi bóg seksu i zawodowy karateka. Największy playboy i badboy jaki kiedykolwiek stąpał po Ziemi. W czasach szkolnych największy uwodziciel zarówno chłopaków, jaki i dziewcząt. Mimo tego, nadal singiel.

- Hej Dimuś - przywitałam się.

- Boże, wejdźcie. Zmarźniecie - powiedział Dima.

Wpuścił nas do środka. Styl mu się w ogóle nie zmienił. Nadal panował tu minimalizm i elegancja. Większość mebli była ze szkła i drewna. Blaty kuchenne z granitu, a dodatki z kwarcu. Usiedliśmy na białym narożniku. Na podłodze pod naszymi stopami leżało futro, pewnie niedźwiedzia polarnego. Nic dziwnego, jeśli jest szefem najpopularniejszego pisma sprzedawanego w Rosji, MorozovForRussian.  Sam gospodarz przyszedł chwilę później z butelką Vodki Iordanov* i trzema kieliszkami.

Cały Dima. Dla niego nie ma znaczenia, czy to wódka, wino, czy piwo. Zawsze będę pił z kieliszka.

- Wiem, że jesteście niepełnoletni, ale kieliszek nikomu nie zaszkodzi. My się jeszce nie znamy - wyciągnął rękę w stronę Adriena - Dmitrij Mozorov.

- Adrien Agreste - Kotuś uścisnął jego dłoń.

- To, co tam słychać we Francji? - Dima usiadł na fotelu naprzeciwko kanapy, wcześniej podając nam kieliszki z wódką.

- A dużo. Miraculous zostali mistrzami świata dwa tysiące osiemnastego roku w breakdance. Chloe i Eric są razem. Anna i Chris niedawno wzięli ślub. Ja i Adrien pobieramy się pod koniec sierpnia. Okazało się, że mam brata... - zaczęłam wymieniać.

- Ło kuź*a... zwolnij, Marisienka - przerwał mi Dima - Masz brata?

- Tak. Nazywa się... właśnie... w Tybecie, czyli tam gdzie mieszka, nazywa się Damon La Mettrie, we Francji Henri Stone, a w innych krajach Henry La Mettrie.

- Okey... dalej. Pobieracie się?! Kiedy?!

- Dwudziesty piąty sierpnia. Przyjdziesz? Bo chciałabym żebyś był. Bo tak czy siak, to moj ślub, a ty jesteś moim przyjacielem - mówiłam coraz szybciej...

- преспокойно* Marisienka, przylecę. Na pewno. Możesz mi wierzyć.

- Dziękuję! - skoczyłam na niego, przytulając go.

- Marisienka! Dusisz mnie!  - krzyknął Rosjanin.

- Wybacz - powiedziałam i z powrotem usiadłam obok Adriena. Sięgnęłam po kieliszek i zrobiłam pierwszy łyk.

- Mocne to - powiedziałam.

- Niemcy próbują nam dorównać w ilości procentów - zaśmiał się zielonowłosy.




Proszę. Kolejny rozdział. Chwilę temu zamiast "zapisz" kliknęłam "opublikuj". Czemu świat mnie nie lubi? ;_;


*Vódka Iordanov - niemiecka wódka kosztujaca około trzynastu tysięcy stu dziesięciu złotych

*преспокойно - (prespokoyno) z rosyjskiego: spokojnie, najspokojniej
TŁUMACZENIE MOŻE NIE BYĆ DOKŁADNE!

Córka piosenkarza [Miraculous] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz