<52>

1.4K 93 17
                                    

Stał i patrzył na nas jak na idiotów.

- ... Co? - zapytał po jakiś pięciu minutach.

- Pstro. Przed sobą masz finalistów zawodów na mistrzów świata w breakdance. Finał jest jutro, a my zamiast ćwiczyć układy rozmyślamy nad trzema, podobno, martwymi kobietami. Super - powiedział Adrien.

- Nie przesadzaj, ok? Układy mamy doskonale wyćwiczone i na pewno nam wyjdzie - mówiłam.

- Uświadomię cię, iż układy były układane przed moim wypadkiem, a po nim trenowaliśmy je max. siedem razy - kłócił się ze mną.

- Jakim wypadkiem? - wtrącił Damon/Henry*.

- Poważnie skręciłem prawy nadgarstek i mam czasem problem z wykonaniem niektórych skoków, przewrotów i kombinacji, co oczywiście utrudnia taniec. Ponadto lekarz kazał mi nosić takie coś na ręce - pokazał usztywniacz.

- Miałeś to nosić NA ręce, a nie W ręce - upomniałam go.

- A co to za różnica? "Na" czy "w"? - zapytał Adi.

- No wiesz, wielka. Co innego jak ten usztywniacz masz na ręce i on ci tą rękę usztywnia, a co innego jak nosisz go wszędzie ze sobą, ale, na przykład, w torbie - powiedziałam.

- Może.......... Ale wątpię - odparł.

Strzeliłam facepalma*.

- H... Damon. Zabierz go ode mnie, bo zaczynam tracić IQ - powiedziałam siedząc na fotelu z ręką przy twarzy*.

- To ja pójdę. Będę u siebie jak coś - powiedział Adrien i wyszedł, zostawiając mnie z Damonem.

- Od kiedy jesteście razem? - zapytał Damon.

- Od września - powiedziałam, zabierając rękę z twarzy.

- Czyli od czterech miesięcy się z nim zmagasz. Nie myślałaś nigdy o rozstaniu?

- Nie. Na początku sierpnia bierzemy ślub. Tydzień po moich siedemnastych urodzinach. Życie w bogatej rodzinie jest fajne, bo na wszystko cię stać, ale często rodzice decydują o małżeństwie ich dzieci i wybierają tak, żeby zarobić jak najwięcej. Zawierają kontakty z bizmesmenami i potem, aby połączyć firmy, wysyłają swoje dziecij przed ołtarz. Tak było i tym razem. Jego ojciec potrzebował reklamy, która się rozniesie na cały świat, a mój stroi na koncerty i do teledysków. On piosenkarz, tamten projektant. Zawarli umowę, bez naszej wiedzy i zgody - wyjaśniłam.

- To... straszne...

- Ale mimo wszystko nie żałuję. Pokochałam Adriena, a on pokochał mnie.

- A... myśleliście o... dziecku? - ostatnie prawie wyszeptał.

Zaniemówiłam. No... w sumie się kochaliśmy. Kilka razy... pff... nigdy się nie zabezpieczyliśmy. Teoretycznie... to mogę być w ciąży... i nawet o tym nie wiedzieć...

- Em... to... ten... jeszcze nie... ale... może... po ślubie? - język mi się plątał.

- Jak chcesz. To twój wybór.

- A ty. Masz, albo miałeś, kogoś w Tybecie?

- Eeeee... tak. Miałem. Ale się okazało, że on mnie zdradzał... więc się rozstaliśmy i następnego dnia przyleciałem tutaj. Wtedy przyszedłem do niego. Wpuściła mnie jego mama. Powiedziała, że jest u siebie w pokoju. Wszedłem bez pukania. I zobaczyłem jak się całuje z innym. Spojrzałem na niego z bólem i wybiegłem z jego domu. Spakowałem się i następnego dnia przyjechałem tutaj - powiedział.

- Współczuję, naprawdę. Tylko... "on"?

- Tak... nie chciałem ci na początku mówić, bo się bałem twojej reakcji...

- Damon. Jesteś moim bratem. Mimo wszystko iż wiem o tobie od kilku godzin, jesteś nim i będę cię kochać mimo wszystko. Skoro wolisz chłopaków, proszę bardzo, ja Ci na drodze nie stoję. To twój wybór - powiedziałam.

- Jesteś cudowna - podszedł i przytulił mnie.

》》》》》》》
Znowu jestem! Wróciłam! Kto tęsknił?

Dzisiaj macie 510 słów

Córka piosenkarza [Miraculous] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz