Rozdział 1

3.8K 200 51
                                    

Jungkook POV.

Obudziły mnie promienie słoneczne, które niezwłocznie chciały się przedrzeć przez zasłony. To oznaczało tylko jedno pora wstawać. Usiadłem na łóżku przecierając dłonią twarz. Kiedy się wypierzyłem poszedłem się wykąpać. Orzeźwiający prysznic z rana to niezły pomysł. Wszedłem do kabiny odkręcając kurek. Poczułem jak zimne krople wody spadają na moje ciało wywołując u mnie dreszcze. Przemyłem ciało żelem pod prysznic oraz włosy szamponem. Spłukałem wodą i wyszedłem. Owinąłem sobie ręcznik wokół bioder i wróciłem do pokoju. Z szafy wyciągnąłem świeżą bieliznę oraz biały T-shirt i czarne rurki z dziurami. Uszykowałem sobie torbę treningową wkładając do niej potrzebne mi rzeczy. Zszedłem na dół z torbą wchodząc do kuchni. Byli w niej moi rodzice oraz brat.

ㅡ Cześć. ㅡ Przywitałem się z nimi.

ㅡ Hej synku. ㅡ Odpowiedziała mi matka całując w policzek szkoda, że tylko ona. Spojrzałem na nich ze smutnym wyrazem twarzy i pomyślałem:

Jeszcze się nie przyzwyczaili?

Usiadłem na krześle przy stole.

ㅡ Proszę. ㅡ Podała mi z uśmiechem naleśniki.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Odwzajemniłem gest. W pomieszczeniu panowała niezręczna cisza jedynie przerywała ją rodzicielka, która smażyła ciasto albo przez ojca, przewijającego na kolejną stronę gazetę albo przez mojego brata jedzącego naleśniki mlaskając.

ㅡ Ja już muszę lecieć. ㅡ  Odpowiedziałem nie mając zamiaru dłużej tu siedzieć. Odłożyłem naczynia do zmywarki ruszając na korytarz.

ㅡ Tak wcześnie? ㅡ Zapytała się rodzicielka spoglądając na zegar. Tak, miałem jeszcze godzinę do szkoły, ale co tam.

ㅡ Chce się przejść. ㅡ Założyłem buty oraz kurtkę. Zabrałem plecak oraz torbę. Nacisnąłem za klamkę otwierając przy tym drzwi. W pewnej chwili poczułem czyjąś dłoń na ramieniu.

Wiedziałem do kogo ona należała, ale nie chciałem się odwracać. Nie chciałem, aby zobaczyła ból w moich oczach. Widok rodziny, która nadal nie akceptuje tym kim jesteś sprawia ból.

ㅡ Jungkook... ㅡ Jej delikatny głos zawsze mnie trochę uspokajał kocham ją najmocniej. ㅡ Nie bądź smutny. ㅡ  Dokończyła.

ㅡ Nie rozumiem. ㅡ Oczywiście wiedziałem o co jej chodzi tylko nie chciałem dać jej tego po sobie poznać.

ㅡ Oni to, kiedyś zrozumieją uwierz mi. ㅡ Powiedziała zatroskanym głosem.

ㅡ Mamo, ja chce uwierzyć, ale nie wiem czy dam rade, a teraz wybacz, ale muszę już iść. ㅡ Przed wyjściem usłyszałem jedynie westchnięcie matki po czym wyszedłem.

Nie zamierzałem czekać na ten cholerny autobus i tak przyjeżdża po czasie, a później, że się spóźniam na lekcje. Poszedłem na pieszo. Do szkoły mam pół godziny drogi zdążę nawet przed dzwonkiem. Po drodze nuciłem sobie moją ulubioną piosenkę. Nuciłem, bo że ja głupi zapomniałem słuchawek. Idąc i będąc już w swoim świecie wpadłem na kogoś upadając na ziemie. Tym kimś był  ...

Jimin POV.

Obudził mnie ojciec krzycząc, że się spóźnię choć było dużo czasu, bardzo dużo czasu. Jakimś cudem wywlekłem się z łóżka idąc do łazienki. Wykonałem poranną rutynę oraz uczesałem się opuszczając pomieszczenie. Ubrałem się w czarny T-shirt oraz jeansowe (jeśli napisałam źle wybaczcie) rurki. Gotowy na trening oraz do szkoły zszedłem na dół. W drodze do kuchni naskoczyła na mnie JiSoo przytulając.

Była moim oczkiem w głowie. Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Wszedłem do kuchni od razu napotykając wzrok moich rodziców.

ㅡ Proszę, proszę któż się obudził? Jak chcesz śniadanie to sobie sam zrób. ㅡ  Powiedziała chłodno rodzicielka.

Westchnąłem podchodząc do lodówki, z której wyciągnąłem mleko, a z szafek płatki oraz miseczkę. Wsypałem je oraz zalałem białą cieczą. Następnie usiadłem przy stole jedząc. Za bardzo nie miałem ochoty na jedzenie, ale muszę mieć siłę by chronić JiSoo, bo mam dla kogo żyć. Bawiąc się łyżeczką w misce poczułem szturchnięcie o koszulkę. Była to moja mała siostrzyczka. Wziąłem ją na kolana po czym pokazała mi obrazek.

ㅡ Patrz Jimin. To ty, to ja, a to są nasi rodzice. ㅡ Pokazywała po kolei jednocześnie się uśmiechając. ㅡ  Jesteśmy tu szczęśliwi widzisz? Jesteśmy uśmiechnięci. ㅡ Pokazywała na twarze. Aż coś mnie zakuło w sercu.

ㅡ T-tak widzę. ㅡ Zaśmiałem się lekko.

ㅡ Kochanie nie męcz brata pewnie dzisiaj będzie miał ciężki dzień. ㅡ Zwrócił się ojciec do małej, a we mnie aż się zagotowało. Zabrania mi nawet utrzymywać kontaktu z siostrą? A później co? Wywali mnie na zbity pysk?

ㅡ No dobrze. ㅡ Pocałowała mnie w policzek zeskakując z moich kolan.

ㅡ O co ci chodzi, co? ㅡ Chciałem to wyjaśnić.

ㅡ O czym ty mówisz? Ja nic nie robię. ㅡ  I takie kłótnie są tylko w rodzinie Parków brawo!

ㅡ Zabronisz mi się bawić z własną siostrą? ㅡ Byłem o ciut ciut, aby nie podnieść tonu czego ojciec nie lubi.

ㅡ Nie zabraniam, po prostu nie chce, żeby bawiła się z nienormalnym. ㅡ Upił łyk kawy. Miałem wielką ochotę przywalić mu.

ㅡ Przestań! Jestem normalny tylko, że lubię chłopców! ㅡ No i się stało... podniosłem ton.

ㅡ Właśnie! Lubisz chłopców, a to nie jest normalne. ㅡ Uderzył w stół przez co JiSoo aż podskoczyła. Widziałem, że zaraz mała się rozpłacze. Nie lubiła jak się kłóciliśmy. A ja nie lubiłem widzieć jej łez. Podszedłem do niej przytulając.

ㅡ No i widzisz co narobiłeś?! ㅡ  Zwróciłem się do ojca z mordem w oczach.

ㅡ To twoja wina. ㅡ Powrócił do normalnego tonu popijając kawę robiąc coś na laptopie.

ㅡ Wiecie co? Walcie się oby dwoje. ㅡ  Zabrałem swoje rzeczy wychodząc i  trzaskając drzwiami. Byłem mega wkurwiony i teraz jak ktoś mnie zdenerwuje bardziej nie ręczę za siebie. Szedłem w stronę szkoły kopiąc kamyk i kipiąc ze złości. W pewnym momencie poczułem mały ból na ramieniu. Podniosłem głowę, a przede mną na ziemi leżał... Jungkook?

Ten chłopak, który nie podda się, aby wygrać z moją drużyna. Podałem mu rękę, aby wstał. Popatrzył na mnie zdezorientowany, ale złapał niepewnie za dłoń. Była taka delikatna. A jego twarzyczka urocza nawet. Nie! Stop Jimin! O czym ty myślisz?

ㅡ Sorki, nie widziałem cię. ㅡ Wymusiłem lekki uśmiech co mi trochę nie wychodziło.

ㅡ Ja też przepraszam, byłem w swoim świecie. ㅡ Podrapał się nerwowo po karku. Słodki. Teraz, kiedy jestem z nim sam na sam uświadomiłem sobie, że jest inny niż na meczach.

Na meczach jest bardziej, hmm odważniejszy? Co do drugiej drużyny.

Kiedy sobie tak myślałem zauważyłem jak młodszy się rumieni. To jeszcze bardziej podkreślało jego uroki.

Wtedy zdałem sobie sprawę, że cały czas się na niego patrzę. Ocknąłem się.

ㅡ Wybacz. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Muszę już iść, narazie. ㅡ Wyminąłem go idąc w swoim kierunku.

****************************

I jak? Muszę przyznać, że lepiej mi się pisze Jikooka, ale co tam, heh. Mam nadzieje, że się spodoba w ogóle to FF

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz