Rozdział 42

1.2K 74 27
                                    

Obudziłem się tuż przed młodszym. Przetarłem dłonią twarz, a następnie powoli by go nie obudzić wygramoliłem się z łóżka. Ubrałem się w swoje ciuchy i wyszedłem z pokoju. Postanowiłem zrobić mu śniadanie przy okazji pomyślę jak mu powiem o zdradzie.

Wyciągnąłem z szafek odpowiednie składniki zaczynając gotować. Postanowiłem zrobić racuchy. Dawno ich nie jadłem. Trzeba sprawdzić, czy pamiętam przepis.

Po kilkunastu minutach miałem gotowe ciasto. Wyciągłem patelnie zaczynając smażyć.

Leciał pierwszy racuch. Oparłem się o blat gapiąc się tępo na ciasto.

-Może powiem mu to prosto w twarz? Nie będę się bawił w kotka i w myszkę.- mówiłem do siebie, ale na tyle cicho by młodszy tego nie usłyszał. Postanowiłem sobie to przećwiczyć.

Stanąłem na środku kuchni wyobrażając sobie, że Jungkook stoi przede mną.

-Jungkook, bo ja muszę ci coś wyznać- zacząłem, ale mimo iż go tu nie było poczułem jak do moich oczów napływają łzy.- Ja zrobiłem coś złego.- po policzku spłynęła mi łza- Nie ja nie mogę- załkałem upadając na kolana z schowaną twarzą w dłoniach zaczynając cicho szlochać.

-Jimin?- usłyszałem ze strony schodów głos ukochanego. Pośpiesznie wstałem z podłogi wracając do smażenia. Otarłem świeże łzy z policzków by nie zauważył, że płakałem.
Po chwili poczułem dłonie oplatające moją talie.

-Co robisz?- spytał opierając podbródek na moim ramieniu.

-Racuchy- mruknąłem nadal z drżącym głosem. Chłopak mnie puścił odwracając mnie do siebie patrząc w oczy.

-Płakałeś.- zauważył- Dlaczego?

-Tak sobie- wzruszyłem ramionami

-Od tak sobie ludzie nie płaczą. Ty masz problem, ale go ukrywasz przede mną.- powiedział łagodnie- Powiedz...

-Nie.- zaprzeczyłem przerywając mu

-Dlaczego?- zdziwił się

-Jeszcze nie teraz- odwróciłem się do ciasta dokańczając swoje zajęcie.

-I tak się dowiem- prychnął siadając na krześle

-Niczego nie będziesz się dowiadywał- skarciłem

-Bo co?- odpyskował

-Bo to, że to mój problem, a nie twój! Więc się nie wtrącaj- spojrzałem na niego zdenerwowany

-Ale ja muszę wiedzieć, dlaczego jesteś właśnie taki!

-Jesteś zbyt ciekawski, a ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

-I co?- zapytał- I tak nie jestem święty- prychnął

-Ale nie wtrącaj się.

-No, ale Jimin- jęknął

-Powiedziałem.- warknąłem

Jungkook POV.

Byłem zły oraz smutny przez zachowanie starszego. Nie powinien był na mnie krzyczeć, ale przez jego protesty zrobiłem się jeszcze bardziej ciekawy jaki to problem. Skłamałem rudemu, że idę do toalety, a tak naprawdę pójdę do pokoju.

Kiedy się w nim znalazłem, sprawdziłem czy nie poszedł za mną, a następnie zamknąłem drzwi na klucz. Sięgnąłem po telefon z półki wybierając numer do przyjaciela Parka. Dawno o nim nie mówił, a ja go dawno nie widziałem.

Pierwszy sygnał...
Drugi....

-Halo?- usłyszałem niski głos od, którego można było by dostać ciarków.

-Tae?

-Jungkook?

-Tak

-Dawno cię nie słyszałem, co tam? Jak życie?

-Ujdzie...ale ja nie w tej sprawie

-A w jakiej?

-Przyjaźnisz się z Jiminem, może ty wiesz jaki ma problem?

(Taehyung'owi zaświeciła się żarówka nad głową)

-My się już Jungkook nie przyjaźnimy....

Zaskoczył mnie. Dlaczego? Może przez to Park jest taki smutny?

-Mogę zapytać dla-...

-Przespaliśmy się razem- powiedział prosto z mostu.

Opadła mi szczęka ze szoku. Co? Ale jak? Gdzie? Kiedy?

-Słucham?

-To jeszcze ci nie powiedział? Oj jake to przykre- zaśmiał się ironicznie- Przespaliśmy się jakieś pół roku temu, kiedy miałeś nogi w gibsie czy coś tam- westchnął- Pocałował mnie i się zaczęło.- wyjaśnił

Nadal nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa po prostu rozłączyłem się, a po moim policzku spływały strużką łzy.

Jak on mógł? Przez pół roku mnie okłamywał, mówił, że mnie kocha, zachowywał się tak jakby nic się nie stało! Zajebie go....

Wyszedłem z pokoju powolnym krokiem, bo nie zapominając....uprawiałem wczoraj seks z tym zdrajcą.

Pokonałem schody i kilka chwil później zjawiłem się w kuchni. Smażył jakby nigdy nic.

-Zaraz śniadanie- oznajmił

-W dupe wsadź sobie to śniadanie- powiedziałem zapłakany. Odwrócił się z powodu mojej barwy głosu, która zmieniła się przez płacz.

-Co się stało?- podszedł chcąc mnie przytulić

-Nie dotykaj mnie!- odpychałem go

-Chodzi o tą kłótnie? Przepraszam...

-Nie chodzi tu o tą zasraną kłótnie, a o to, że mnie zdradziłeś!- mina starszego zbladła- Tak, i to z najlepszym przyjacielem! Jak mogłeś?! Myślałem, że mnie kochasz! A ty zrobiłeś mi takie świństwo i ukrywałeś to przez całe pół roku.

-To...nie tak- zadrżał mu głos- To on mnie pocałował! To wszystko jego wina!- krzyczał

-Nie zwalaj teraz winy na Tae, bo on twierdzi, że to ty go pocałowałeś nie on ciebie, więc dlaczego znów kłamiesz?

-To on kłamie nie ja uwierz mi! Komu bardziej ufasz mi czy jemu??

-W takich okolicznościach zacznę wierzyć mu. Bo ty potrafisz tylko kłamać. Nienawidzę cię, nie chcę cię znać, wyjdź!- wskazałem na drzwi patrząc w podłogę. Trudno było mi to wszystko mówić, ale nie widzę innego wyjścia.

-Nie rób mi tego, Kookie- załkał

-Za późno, wyjazd z mojego domu kłamco.

-Nawet nie dałeś mi pożądnie wyjaśnić.

-Teraz to w dupie mam twoje wyjaśnienia. Ile razy obiecywałeś, że mnie już nie zranisz? No ile?!- krzyknąłem patrząc na niego. Nie odpowiedział.- Ani jednej nie dotrzymałeś, ani jednej!- pogroziłem palcem- Więc wynocha!- ponownie wskazałem na drzwi. Chłopak udał się w tamtym kierunku, a zatrzymał się tuż obok mnie.

-Pamiętaj, że zawszę cię będę kochał. Żegnaj.- wyszedł z domu. Upadłem na kolana zanosząc się płaczem.

Nie wiem ile tak siedziałem, ale chyba długo. Na dworze słońce powoli zachodziło, a moje serce było złamane na tysiąc kawałeczków. Najlepszym rozwiązaniem na to są lody. Wyciągnąłem jedno pudeło i udałem się z nim do salonu. Owinąłem się kocem i włączyłem sobie jakiś smutny i dołujący film. Siedziałem tak na kanapie płacząc dopóki serial się nie skończył, a pudełko pozostało puste. Następnie zasnąłem.

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz