Rozdział 37

1.3K 71 40
                                    

Jimin POV.

Leżeliśmy w siebie wtuleni aż do wieczora dopóki nie zauważyłem, że na zewnątrz zapadł całkowicie mrok.
Niechętnie odkleiłem się od młodszego, który słodko spał wtulony w moją klatkę piersiową. Uśmiechnąłem się na ten widok, a potem spojrzałem na jego połamane nogi oraz rękę.
To było wszystko przeze mnie. To moja wina, że znajduje się w takim, a nie innym stanie. Obwiniałem się za to wszystko. Sumienie zrzerało mnie od środka i cholernie bolało.

Delikatnie puściłem dłoń Jungkook'a, aby ten się nie obudził. Ucałowałem jego czoło i wyszedłem z pokoju schodząc na dół. Gdy miałem zamiar wyjść z domu, zatrzymała mnie jego matka.

-Jimin- powiedziała łagodnie- Już idziesz?

-Tak, niestety.- odpowiedziałem uśmiechając się

-Oh, no dobrze, ale mam prośbę.

-Tak? Jaką?

-Odwiedzaj Jungkook'a codziennie, wiesz czasami nas nie ma w domu nawet na całe dnie, a nie chce by został sam.

-Może pani na mnie liczyć- uśmiechnąłem się ciepło

-Dziękuje ci.

-Ja musze już pójść, to do widzenia- ukłoniłem się i wyszedłem z domu

Wróciłem do domu, gdzie zastałem przyjaciela.

-Gdzie byłeś?- zapytał patrząc w telewizor.

-U Jungkook'a- odpowiedziałem. Chłopak spojrzał na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy.

-Znalazł się?

-Tak.

-Czyli co? Znowu będzie tak jak przedtem.- prychnął

-Tak, czyli jak?

-Będziesz się z nim spotykał, a mnie odrzucisz na bok. Dla ciebie ważniejszy jest on niż ja.

-Ty też jesteś dla mnie ważny, Taehyung- usiadłem obok niego głaskając po ramieniu

-No to, to udowodnij- spojrzał na mnie z wyrzutem

-Jak?

-Spędzisz ze mną przyjemny czas.

-Tae, ja obiecałem mamie Jungkook'a, że będę go codziennie odwiedzać.

-Czyli nie masz jak udowodnić. Ważniejszy jest on proste- wstał i wyszedł na korytarz.

-Tae, to nie tak!- krzyknąłem lecz na marne, ponieważ usłyszałem trzask drzwi. Wyszedł.

I co? Mam go tak póścić? W taką noc? Nie....

Czym prędzej wyszedłem za nim. Rozglądnąłem się w obie strony by sprawdzić gdzie poszedł. Nie było go. Szybki jest.
Przeszedłem kilkanaście metrów aż w końcu w oddali ujrzałem dobrze znajomą mi sylwetkę. Podbiegłem do niego.

-Tae- powiedziałem przystając przed nim.

-Co ty tu robisz? Zostaw mnie.- ominął mnie i poszedł dalej. Może mi się przesłyszało, ale jego głos drżał, płakał.

-Nie mam takiego zamiaru- złapałem go za nadgarstek przyciągając do siebie i zamykając w szczelnym uścisku.- Wybacz mi- szepnąłem głaskając go po włosach. W pewnej chwili poczułem jak moja bluzka robi się mokra.- Nie płacz, proszę.

-Nie potrafię.- wydukał- Brakuje mi ciebie, ale jesteś nieobecny. Czuje sie samotny.

-Przepraszam- jedynie to byłem w stanie powiedzieć

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz