Rozdział 40

1.2K 69 49
                                    

Obudziłem o trzeciej rano. Długo spałem...Dzisiaj nie mam zajęć, ponieważ mam je we wtorki, czyli wczoraj i w soboty. W tym dzisiejszym dniu spróbuje zebrać w sobie odwagę i wyśpiewać wszystko Jungkook'owi. Jeśli zerwie ze mną to...to ja tego nie przeżyje! Będę załamany. Nie po to o niego walczyłem, żeby go stracić, ale będę musiał to przetrwać.

Wstałem z łóżka i leniwym, chwiejnym krokiem ruszyłem do łazienki. Zdjąłem z siebie piżame oraz bielizne, a następnie wszedłem pod prysznic. Odkręciłem kurek, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz wywołany przez ciepłą wode.

Po pielęgnacji w łazience z ręcznikiem na biodrach poszedłem do swojego pokoju. Z szafy wyciągnąłem ciuchy i świeżą bieliznę. Założyłem to wszystko na siebie i z telefonem w ręku zszedłem na dół.

Wokół panowała miła dla ucha cisza. Trwała jeszcze noc, więc wszyscy jeszcze spali. Zjadłem coś z lodówki. Nie mając co robić postanowiłem, że pójde się przejść. Nie ma to jak spacer o trzeciej rano.

Ubrałem się i wyszedłem po cichu z domu.

Włóczyłem się po ulicach bez celu. Na ulicach było pusto no, może od czasu do czasu przejedzie jakiś samochód i to wszystko. Nie wiem jak to się stało, ale doszedłem do domu Jungkook'a.

Obserwowałem ich dom dopóki światło nie zapaliło się w pokoju chłopaka, a później krzyki. Wystraszony nie wiedząc co robić podbiegłem do drzwi próbując wejść do domu. Zamknięte. Cholera.
Rozejrzałem się po okolicy i zauważyłem wielkie drzewo rosnące idealnie pod oknem młodszego. Podbiegłem do niego zaczynając się wspinać. Minęło kilka minut, kiedy znalazłem się pod oknem. Na szczęście było otwarte. Wszedłem bez problemu do środka. W łóżku zastałem płaczącego i spoconego aż do suchej nitki chłopaka. Oddychał ciężko próbując złapać oddech.

-Jungkook- podszedłem do niego wystraszony. Głaskałem go po głowie dopóki się trochę uspokoił. Uchylił oczy patrząc na mnie.

-J-jimin?- spytał ledwo kontaktując

-Ćśśś...już jestem przy tobie- szepnąłem

-N-nie zostawiaj mnie- załkał zanosząc się płaczem. Przyciągnął mnie do siebie przutulając.

-Nigdy to się nie stanie, skarbie- gładziłem jego plecy. Ułożyłem nas wygodniej na łóżku kładąc go na moją klatkę piersiową.

-Kocham cię, Kookie- ucałowałem jego włosy

-Ja ciebie mocniej, hyung- szepnął wtulając się we mnie bardziej, jakby myślał, że uciekne.

-Coś ci się śniło strasznego?- spytałem.

-Yhm- mruknął.

-Co takiego?

-Ż-że...- urwał- Tego nie da się opisać, ale powiem ci tylko, że ty tam byłeś i stałeś na moście, a potem.....- nie dokończył, ponieważ ponownie się rozpłakał

-Oj Kookie- przytuliłem go- To był tylko zły sen nie rzeczywistość. Jestem tuż obok ciebie i nie mam zamiaru opuszczać.

-Obiecujesz?- spojrzał zapłakanymi oczami w te moje z nadzieją.

-Na mały paluszek- uśmiechnąłem się na co chłopak odwzajemnił gest.

-A tak w ogóle- zaczął dużo spokojniej- Co tu robisz tak późno?

-Poszedłem spać po pracy i tak się obudziłem teraz i wiesz co? Cieszę się, że tu przyszedłem.

-Ja również.

-Idź spać jeszcze, do rana jeszcze kilka godzin.

-Będziesz obok mnie?

-Oczywiście, dobranoc.

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz