Rozdział 7

2.2K 119 26
                                    

Dni mijały dość szybko. Nim się obejrzałem jutro mecz. Jak ten czas leci. Przez ten czas byłem u Tae i chodziliśmy razem na treningi. Oczywiście, on też jest w mojej drużynie najlepszy zaraz po mnie. Z rodzicami straciłem kontakt, nie rozmawiam z nimi nawet nie wiem co się dzieje z JiSoo, trochę się martwię. 

Szliśmy właśnie na boisko gdzie miał się odbyć ostatni trening a już jutro wielki mecz, na który znowu zobaczę tą słodką twarzyczkę Jungkook'a, który fajnie marszczy nosek, kiedy się denerwuje. Aż sobie przypomniałem, kiedy wkurzyłem Jungkook'a tak, że nie miał nad sobą kontroli i ochroniarze musieli go wyprowadzić. Hah, słodki widok jak ten się rzuca. Ciekawe, czy pode mną by się tak rzucał? Boże Jimin o czym ty myślisz? Może i ci się on podoba, ale bez przesady no nie? 

Dobra, koniec tych słodkości wracamy. Będąc na miejscu przywitaliśmy się ze wszystkimi i zaczęliśmy rozgrzewkę. Dzisiaj miałem wyjątkowo dobry humor, nikt nie mógł mi go zepsuć.

 Po kilkunastu minutach podzieliliśmy się na dwie drużyny i zaczęliśmy grać. Szło nam bardzo dobrze, tak jak oczekiwałem. Byłem bardzo dumny z tego powodu. Czyli rzecz ujmując jutro mamy zdobyty puchar. Kolejny do kolekcji. 

Po treningu i całkiem ciężkim niż pozostałe byliśmy bardzo zmęczeni, ale musieliśmy zostać jeszcze w szatni, ponieważ nasz trener musiał nam coś powiedzieć. Kiedy wszyscy się już wykąpali i przebrali usiedliśmy na ławkach ciekawi co ma nam do powiedzenia nasz trener. No do młodych nie należał miał już swoje lata, ale był bardzo mądry i uczciwy. Zawsze doradzał nam, kiedy nie dawaliśmy z czymś rady. Był dla nas jak ojciec. 

- Chłopcy, mam dla was smutną wiadomość.- wziął głęboki wdech czasami wycierając ręce o swoja bluzę zapewne się czymś denerwował.- Po jutrzejszym meczu będę musiał was opuścić- do jego oczu zbierały się łzy a my słuchaliśmy go osłupiali, zaskoczeni.- Chciałbym zostać dłużej, ale nie pozwolono mi. Nie martwcie się, dacie radę.- głos mu się łamał- Jesteście mądrzy, oraz dobrzy w grze. Na pewno następny trener będzie o wiele lepszy niż ja. Życzę was samych sukcesów.- rozpłakał się. Chciał już wyjść, ale zatrzymałem go. 

-Trenerze...- powiedziałem spokojnym głosem.- Niech nam pan tego nie robi. Bez pana drużyna nie da rady. Jest pan najlepszy i żadna inna osoba pana nie przebije. Może jakoś się załatwi, żeby został pan tu dłużej.. - powiedziałem szczere słowa do jego osoby. Po jego oczach mogłem dostrzec, że zrobiło mu się miło na sercu. Uśmiechnął się i rzekł:

-Dziękuje, Jimin, ale nic już się nie da zrobić, przykro mi.-powiedział i wyszedł. Wróciłem do reszty. Jak zawsze plotkowali. Usiadłem wkurzony i z resztą smutny. Po chwili obok mnie dosiadł się Tae.

-Spokojnie stary, może następny nie będzie gorszy?- próbował mnie pocieszyć, na marne. Cholera a jednak, ktoś musiał rozjebać mi humor. I wystarczyło tylko kila słów. No pięknie. 

-Może, nie wiem, chuj z tym.-odpowiedziałem, wstałem i poszedłem do domu, w którym na razie zamieszkuje zabierając po drodze swoje rzeczy. Stojąc pod domem chciałem wejść do środka co nie było możliwe, bo to Tae miał klucze. A on wróci dopiero pod wieczór, bo gdzieś jeszcze poszedł.  Japerdole czy ten dziej może być bardziej zjebany?  Mam wybór:

1. Siedzieć pod drzwiami jak pies.

2. Pójść do kogoś. 

Wybrałem opcję drugą. Już wiem gdzie pójdę. Odwróciłem się i poszedłem do szkoły Jungkook'a. 

***************************

Coś mi lepiej idzie jak przeklinam. Wiem, że rozdziały nie pokazują się zbyt często przepraszam.

P.S Czemu teraz słyszę tą piosenkę u góry? 

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz