Rozdział 35

1.2K 74 12
                                    

Jimin POV.

Wróciłem do swojego domu po odwiedzinach na komisariacie.
Usiadłem zrezygnowany na kanapie.

-I jak?- zapytał brunet opierając się o ścianę.

-Nic, ale znaleźli jego telefon.- oznajmiłem- I wiesz co jeszcze mi powiedzieli?- spojrzałem na niego, wzruszył ramionami- Że tam gdzie go z-znaleźli...- urawałem łamanym głosem- Był wypadek- szepnąłem chowając twarz w dłoniach

-Spokojnie, nie wiadomo czy to w ogóle był on. Może jakiś inny chłopak?- dosiadł się obok mnie głaskając po plecach.

-A jeśli to był on?- spojrzałem zapłakanymi oczami w te jego- Nie daruje sobie tego. To moja wina. Nie powinienem był mówić tych słów, mogłem zachować je dla siebie. Przeze mnie uciekł i stała mu się krzywda.

-Nie przejmuj się już tak. Pożyjemy zobaczymy, okej?- skinąłem głową- To dobrze.- wstał z kanapy i poszedł do kuchni. Przetarłem rękawem oczy a później sięgnąłem po pilota. Akurat leciało coś pożytecznego do oglądania tak, więc zostawiłem.

Minęło dobre pięć minut, a z kuchni rozszedł się głośny huk lecących garków a potem przekleństwa chłopaka. Zaśmiałem się, wstałem i poszedłem do niego.

Siedział na podłodze plecami zwróconymi do mnie. Chciałem go przestraszyć, ale jego gadanie do siebie bardzo mnie zaciekawiło.

-Niech najlepiej wcale nie wraca, będzie spokój, a ja będę spać spokojnie.- zaśmiał się.

-Tae? O czym ty mówisz?- zapytałem, a chłopak aż podskoczył z powrotem upuszczając garki.

-Jimin? A nic tak do siebie mówiłem.- powiedział nerwowo

-Niech kto najlepiej nie wraca?- dopytałem. Byłem zbyt ciekawy.

-Nikt.

-Mów prawdę- mruknąłem troszeczkę zdenerwowany

-Mówię przecież.

Za dobrze go znałem. Wiedziałem, kiedy kłamie, a kiedy nie. Gdy to robi ucieka wzrokiem, aby nie patrzeć mi prosto w oczy. Tak jak teraz.

-Jeśli mówisz prawdę to spójrz mi w oczy i to powiedz prosto w twarz.

Nastała cisza. Chłopak co chwilę chciał spojrzeć, ale od razu z powrotem uciekał.

-Więc...- skrzyżowałem ręce na piersi

-No dobra masz mnie.- rozłożył ramiona.

-To słucham- tupałem nogą

-J-ja mówiłem....ale obiecaj, że nie będziesz krzyczał albo tym podobne, okej?

-Spróbuje.

-Bo ja mówiłem o....Jungkooku- spuścił głowę. Zdziwiłem się.

-Co? Ale dlaczego? Dlaczego tak o nim mówiłeś?- szepnąłem

-Ponieważ o-on psuje naszą...przyjaźń. Nie widzisz tego? Spędzamy mało czasu ze sobą.- westchnął- To nie są już te lata jak kiedyś.

-Tae czy ty jesteś zazdrosny?- spytałem trochę rozbawiony. Podszedł do mnie bliżej.

-Tak. Jestem zazdrosny i to bardzo. Bo tylko Jungkook i Jungkook, a gdzie Tae?

Zacząłem się śmiać.

-Z czego się śmiejesz?

-Z ciebie i z tej twojej "zazdrości"- zrobiłem cudzysłów palcami

-W tym nic nie ma do śmiechu!- złapał mnie za ramiona patrząc mi w oczy

-Jest- uśmiechłem się

-Najlepiej się śmiać z moich problemów, oczywiście- jęknął zrezygnowany odsuwając się ode mnie

-Nie przesadzaj Tae. Wybacz nie chciałem. Po prostu nie masz o co być zazdrosny. Może i jestem z  Jungkookiem w związku, ale ty zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem.- pogłaskałem go po włosach

-Właśnie tylko przyjacielem- westchnął odchodząc, aby pozbierać te garki i powiedział na tyle cicho, abym tego nie usłyszał.

-To co robimy?- zapytałem opierając się o blat.

-A na co masz ochotę?- obrucił się w moją stronę.

-Nie wiem- wzruszyłem ramionami- Film? 

-Może być. To ja uszykuje popcorn i napoje a ty wybierz gatunek.- skinąłem głową ruszając do salonu. Podszedłem do małej szafki z płytami i zacząłem wybierać. Po kilku minutach ostatecznie wybrałem horror, a wiem, że chłopak nie lubi takiego rodzaju filmu, ale pomyślałem, że zrobie mu na złość.  Zabrałem wybraną płytę i podszedłem do odtwarzacz zaraz ją włączając.

Maraton się zaczął. Usiadłem wygodnie na kanapie czekając na chłopaka.

-Tae!- krzyknąłem- Chodź! Zaczęło się już!- jednak nie dostałem odpowiedzi.- Co ty tam tak długo robisz?- nadal nie dostałem odpowiedzi. Więc nie pozostało mi nic aby zatrzymać film i pójść sprawdzić co z nim.

Stanąłem w progu kuchni, ale chłopaka w niej nie było. W takim razie - gdzie jest?
Zdziwiony podszedłem do drzwi od łazienki. Zapukałem lekko.

-Tae? Jesteś tam?- spytałem spokojnym głosem. Usłyszałem lecącą wode z karanu, a potem przekręcający zamek w drzwiach. Ujrzałem swojego przyjaciela, który po mimo, że chciał ukryć swoje oczy od płaczu to i tak dało się zauważyć.
-Wszystko w porządku? Dlaczego płakałeś?- pogłaskałem go po ramieniu.

-Jest okej to nic takiego.- odpowiedział spuszczając głowę- Wybrałeś film?- spojrzał na mnie. Skinąłem głową- To idziemy oglądać- zmienił temat. Wyminął mnie i poszedł do salonu. Zaskoczony jego zachowaniem podążyłem za jego krokami. Co się stało?

Usiedliśmy na kanapie włączając film.

Przez cały seans nie mogłem się skupić. Gnębiło mnie pytanie:

Dlaczego tak naprawdę płakał?

Może coś się stało?
Może miał coś na sumieniu?
Albo ja coś zrobiłem tylko o tym nie wiem...

Kątem oka patrzyłem na chłopaka z myślą, że wyczytam z jego twarzy odpowiedź na swoje pytanie lecz zamiast odpowiedzi widziałem tylko strach i przerażenie wywołany przez horror.

W końcu na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Wstałem z sofy, przeciągając się. Na dworze było ciemno. Nie wiedziałem, która była godzina, ale chyba późna.
Spojrzałem na chłopaka. Spał słodko, a nogi miał kurczowo przyciągnięte do siebie. Uśmiechnąłem się na ten uroczy widok. Podszedłem do niego i delikatnie wziąłem go na ręce w stylu ślubnym. Zaniosłem go do sypialni i położyłem go na łóżko przykrywając szczelnie kołdrą.
Postanowiłem, że również położe się spać, ponieważ chce iść jutro rano na komisariat i sprawdzić czy coś znaleźli przez ten czas.

Zabrałem szybki, ciepły prysznic, a następnie przebrałem się w piżamę. Ostrożnie wszedłem pod pościel, aby nie obudzić chłopaka. Po kilku minutach zasnąłem.

*******************
Przepraszam za ten rozdział.....

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz