Ok, już na początku wybaczcie za to co będzie poniżej. Chciałam w tym rozdziale kłótnie, dramat(co i tak nie wyjdzie), więc jeśli kogoś to zirytuje czy cokolwiek-- przerpaszam!!!!
Nie mówił poważnie? Prawda?
-C-co? Co ty mówisz?- odsunąłem się trochę od niego
-Wiesz dlaczego mnie nie było przez te kilka dni?- kiwnąłem głową przecząc.- Właśnie dlatego. Poszedłem do dyrekcji i wypisałem się z drużyny. Już do niej nie należę.- mówił
-Nie wierze, że mówisz to z takim spokojem. Jak możesz? Przecież piłka była dla ciebie wszystkim!- wykrzyczałem zwracając tym uwagę przechodniów, ale nie obchodziło mnie to.
-Piłka to nie wszystko, zrozum- zapewniał.- Mam ciebie, przyjaciół. Mogę przecież znaleźć coś innego, inne zajęcie. Jestem młody, mogę wszystko.- zrobił krok w moją stronę a ja automatycznie się cofnąłem.
-Dlaczego to zrobiłeś? Przecież...
-Kookie ty nic nie rozumiesz. Kiedy tam jestem czuje się...niezręcznie.- zamilkł- Na dodatek mieć rodziców, którzy chcieli abym był zawodowym piłkarzem, ale piłka nie jest dla mnie czymś ważnym tylko zwykłą zabawą. Dlatego to przerwałem.- przerwał aby nabrać powietrza.- Ciebie wszyscy kochają. Ja, przyjaciele RODZICE- dał nacisk. Westchnął.- Czasami żałuje, że jestem w ogóle gejem- powiedział półszeptem mając nadzieję, że nie usłyszę, ale jednak usłyszałem.
-Czy ty wiesz co mówisz?- uniosłem się trochę, ale nie tak bardzo a w oczach zbierały mi się łzy.
-Tak. Jestem świadomy tego co mówię, ponieważ to jest prawda!! Gdybym nie był gejem, było by inaczej! Byłbym taki jak inni normalni chłopacy a rodzice by mnie kochali! Miałbym piękną dziewczynę, dzieci! Ale niestety nic nie poradzę na to, że lubię chłopców, tak los mi wybrał.- łzy spływały mi już po policzku a starszy zrobił minę jakby się właśnie dowiedział co powiedział i kto przed nim tak naprawdę stoi.- J-jungkook j-ja nie chciałem- za jąkał się, chcąc do mnie podejść, ale ja się cofałem.
-Powiedziałeś, że mnie już nie zranisz, jednak kłamałeś.
-To nie tak...
-Wiesz co? Daj mi najlepiej spokój.
-Jungkook, proszę cię. To z emocji, przepraszam!- chciał mnie przytulić.
-Zostaw mnie. Po prostu daj mi spokój. J-ja potrzebuję przerwy.- byłem o krok, aby nie wybuchnąć płaczem. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem biegnąc.
-Jungkook!- krzyczał za mną, ale nie zwracałem uwagi, po prostu biegłem dalej z łzami w oczach.
Odwróciłem się by sprawdzić czy nadal za mną jest. Na szczęście nie. Założyłem kaptur na głowę i ruszyłem przed siebie.
Obiecał...
Obiecał, że mnie nie zrani.
Kłamał.
Włóczyłem się po mieście próbując powstrzymywać łzy, jednak one spływały samowolnie po moim policzku. Czułem się samotny i opuszczony, chociaż z drugiej strony nie przeszkadzało mi to. Wewnątrz mnie była pustka, która rosła z każdą chwilą, kiedy przypomnę sobie słowa Jimin'a.
Przechodziłem obok ludzi, ale nie patrzyłem na ich twarze tylko raz po raz podnosiłem głowę, aby tylko sprawdzić gdzie jestem by się nie zgubić.
Nim się obejrzałem, słońce zaczynało zachodzić a na ziemi zaczął zapadać mrok. Chciałem sprawdzić godzinę w telefonie, ale okazało się, że jest rozładowany. Schowałem z powrotem urządzenie do kieszeni. Znajdowałem się między jakimiś magazynami gdzie co kilka metrów paliła się lampa. Sam nawet nie wiedziałem gdzie jestem, ale z pewnością daleko od domu.
Szedłem między tymi magazynami patrząc na czubek swoich butów. Kilka minut później, ktoś wpadł na mnie, ale mało mnie to obchodziło, więc szedłem dalej. Ten ktoś stanął na przeciwko mnie zmuszając abym się zatrzymał. Podniosłem wzrok i ujrzałem przed sobą trzech chłopaków. Mieli kaptury na głowie. Twarzy nie za bardzo widziałem.
-Przepraszam, ale czy mógłbym przejść- zapytałem nie mając ochoty z nimi rozmawiać.
-Nie- odpowiedział jeden.
-Matka cię nie nauczyła aby przepuszczać starszych?- nie wiedziałem o co mu chodzi.
-A-ale o co chodzi?
-Już zaraz ci pokażemy.- popchnął mnie na metalową bramę magazynu, łapiąc za gardło. Szarpnąłem się, odpychając jego rękę. Myślałem, że skończy swoją "zabawę", ale okazało się, że był to początek. Mężczyzna uderzył mnie z pięści w twarz a następnie złapał za moje włosy i kopnął w brzuch. Załapał mnie za bluzę i popchnął mnie na bramę na przeciwko. Kopnął mnie jeszcze kilka razy. Wszystko mnie bolało. W ustach poczułem smak krwi.
-Może to czegoś cię nauczy- rzucił i zwinęli się stąd. Zsunąłem się po bramie oddychając ciężko. Złapałem się za brzuch. To tak strasznie bolało. Zacząłem płakać. Dlaczego mnie od razu nie zabili? Było by o wiele lepiej i łatwiej. Wstałem powoli z zimnej ziemi i chwiejnym krokiem chciałem dotrzeć w inne miejsce.
Znalazłem się w mieście. Ludzie, których mijałem patrzyli się na mnie dziwnie. Niektórzy, widząc w jakim jestem stanie, chcieli pomóc, ale odmawiałem. Nie chciałem trafić do żadnego kolejnego szpitala. Stanąłem przed pasami dla pieszych. Co ja tak właściwie chcę? Sam nie wiem. Odizolować się na jakiś czas od innych? Zdecydowanie. Wyjąłem z kieszeni rozładowany już telefon i rzuciłem go na chodnik. Zacząłem go deptać, tak aby przestał działać. Następnie "prochy" urządzenia wyrzuciłem do kosza. Teraz nikt mnie nie znajdzie. Nikt nie będzie wiedzieć, gdzie się znajduje i jak się czuje. Jestem teraz zdany tylko na siebie. Gdy światło zmieniło się na zielone wszedłem na jezdnię, chcąc przejść na drugą stronę. Lecz chwilę później zielony zmienił się na czerwony. Samochody ruszyły. Chciałem je wyminąć, ale nie udało się a kilka chwil później poczułem ból i widziałem ciemność.
************
Wybaczcie....
CZYTASZ
Piłka to nie wszystko /Jikook
FanfictionJungkook 18-letni chłopak, który chce za wszelką cenę pokonać 19-letniego Parka Jimin'a. Czy walka między nimi zmieni się w coś innego? Ostrzeżenia : -przekleństwa -czasami +18 (zależy ) Zapraszam !!!