Rozdział 36

1.3K 71 5
                                    

Obudziłem się coś wcześnie. Chyba pierwszy raz bez użycia budzika. Wow...wyczyn.
Chcąc się wygramolić spod pościeli poczułem uścisk na swojej tali. Odwróciłem wzrok w przeciwnym kierunku i ujrzałem śpiącego bruneta, który tulił się do mojego boku. Nie powiem, ale rozczulił mnie ten widok lecz niestety musiałem przerwać te przytulanki. Zdjąłem ostrożnie rękę, aby się nie obudził, a następnie całkowicie wolny podszedłem do szafy, w której chłopak zrobił miejsce dla moich ciuchów. Wyjąłem jakieś znośne ubrania i je założyłem.

Wyszedłem z pokoju schodząc na dół do kuchni. Zrobiłem sobie na szybko kanapki od razu je zjadając. Nalałem sobie jeszcze soku pomarańczowego wypijając na raz całą ciecz. Odłożyłem brudne naczynie do zmywarki po czym spojrzałem na wiszący zegar, który pokazywał godzinę dziewiątą.

-Czas się zbierać- pomyślałem w myślach

Z jednej szuflady wyciągnąłem małą kartkę oraz długopis, na której napisałem krótką wiadomość do przyjaciela. Przykleiłem ją na lodówce magnesem, a następnie poszedłem na korytarz gdzie założyłem buty oraz cienką kurtkę. Po drodze wziąłem jeszcze kluczyki od samochodu i już wtedy mogłem opuścić spokojnie dom.

Wsiadłem do auta odpalając go. Ruszyłem z piskiem opon, co pewnie pół ulicy słyszała, ale miałem to gdzieś. Ważny jest teraz mój króliczek i tylko on.

Dojechałem na miejsce kilka minut temu. Zaparkowałem swoją kobre w odpowiednim miejscu, aby mi jej nie odcholowali. Wyszedłem z niej zamykając przyciskiem na kluczykach.

Wszedłem na komisariat mówiąc "dzień dobry" każdemu policjantowi, którego mijałem na korytarzu. Kiedy znalazłem się pod gabineten zapukałem i wszedłem do środka.

-Dzień dobry- powiedziałem stojąc przy drzwiach

-O, to pan.- uśmiechnął się- W czym mogę pomóc?

-Przyszedłem w sprawie króli...- ugryzłem się w język- Jungkook'a- poprawiłem się

-To nie wie pan?

-Ale o czym- zdziwiłem się- Coś się stało?

-Zostałem wczoraj poinformowany, że Jungkook wrócił do domu i, że możemy zamknąć tą sprawę.- wyjaśnił. Mój oddech przyśpieszył, a serce jakby stanęło w miejscu.

-Nie powiedzieli mi?- szepnąłem do siebie- Czy wszystko z nim w porządku?- spytałem

-Niech sam się pan przekona.

-Dobrze dziękuje- ukłoniłem się i wybiegłem z komendy.

Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę państwa Jeon. Nie zwracałem uwagi na znaki, pewnie przejechałem kilka razy na czerwonym świetle, ale teraz liczył się tylko on.

Kiedy byłem na miejscu zaparkowałem samochód, że aż się kurzyło od opon. Pobiegłem w stronę drzwi pukając. Otworzył mi jego brat.

-Jimin?

-Dlaczego mi nie powiedzieliście, że Kook wrócił?- byłem zły, a z drugiej strony miałem ochotę rozpłakać się przy chłopaku.

-Mieliśmy to zrobić- odparł

-C-czy ja mogę...do niego pójść?- wydukałem przełykając gęstą ślinę

-To chyba nie najlepszy pomysł- odpowiedział przymykając drzwi, abym nie wszedł do środka.

-Dlaczego?- zdziwiłem się-  Jungkook to mój chłopak i chyba mam prawo wiedzieć co z nim jest, prawda?

-Tak, ale on nie chce narazie cie widzieć- spuścił  głowę

-C-co?- łamał mi się głos- To niemożliwe. O-on nie chce mnie widzieć?- szepnąłem, a po moim policzku spłynęła łza

-Jimin...

-Przekaż mu, że mogę dać mu na razie spokój, ale dokładnie za pięć dni przyjdę do niego i nie ważne czy będzie mnie chciał wtedy widzieć czy nie, dobrze?

-Przekaże- obiecał. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do swojego samochodu. Tuż przed drzwiami odwróciłem się i spojrzałem na okno mojego króliczka. Tylko szkoda, że go tam nie było. Westchnąłem i wsiadłem do środka. Odjechałem.

Jungkook POV.

-Na pewno kazał ci to przekazać?- spytałem po raz kolejny, kiedy otrzymałem przekaz od starszego

-Tak. Jungkook, mówiłem ci, że on się tylko załamie przez twój "rozkaz"- zrobił palcami cudzysłów- Kiedy mu powiedziałem, że nie chcesz go na razie widzieć...rozpłakał się.

-Co?- nie mogłem uwierzyć- Jak to płakał? Dlaczego?

-Na jego miejscu też bym tak zareagował, kiedy moja druga połówka nie chciałaby mnie widzieć przez tak długi czas.- odparł

-Może masz rację, ale mówiłem ci, że...

-Aish, w dupie mam co ty mówiłeś. Powinieneś z nim porozmawiać i tyle.- wyszedł trzaskając drzwiami

-Przekonamy się za pięć dni- westchnąłem mówiąc do siebie
-No jebany gips!- krzyknąłem uderzając zdrową ręką o pościel
-Wszystko umiesz schrzanić- jęknąłem. Spojrzałem na tablicę korkową, gdzie był przypięty rysunek Jimin'a. Wtedy do mnie dotarło.- Brakuje mi ciebie- szepnąłem zanosząc się łzami.
-Wróć do mnie- załkałem
-Wybaczę ci wszystko tylko bądź przy mnie- mówiłem sam do siebie.- Chciałbym, aby te pięć dni już minęły.- zakryłem dłonią oczy, a po kilku minutach zasnąłem.

***

Poczułem, że ktoś lub coś głaska mnie po głowie. Uchyliłem powieki natrafiając na uśmiechniętą twarz rudowłosego.

-Jimin- szepnąłem a w moich oczach ponownie zagościły łzy

-Witaj Króliczku- pogłaskał mnie po policzku

-Przytul mnie- poprosiłem rozkładając ramię. Starszy położył się ostrożnie obok mnie zamykając w swoim uścisku. Czując jego perfumy, jego bliskość i ciepło jakie chłonąłem, wtuliłem się w niego bardziej mocząc jego koszulkę.

-Przepraszam- wydukałem

-To ja powinienem cię przeprosić, to wszystko przeze mnie. Gdyby nie ta kłótnia i moje raniące cię słowa nie było by tego wszystkiego.

-Było minęło. Nie obwiniaj się, ja sam tak się urządziłem. Powinienem był wtedy patrzeć jak przechodzę przez tą cholerną ulicę.- uderzyłem go lekko w klatkę.

-Ćśśś, spokojnie- głaskał mnie po włosach- Jestem tu, tak?

-Miałeś być za pięć dni. Sam tak powiedziałeś- spojrzałem mu w oczy

-Twój brat do mnie zadzwonił i prosił, abym przyjechał z powrotem, ponieważ płakałeś- wyjaśnił

-Płakałem, bo tęskniłem za tobą bardzo.

-Ja za tobą mocniej.- pocałował mnie w czoło

-Jimin?

-Hm?- spojrzał na mnie z góry

-P-pocałujesz mnie?- powiedziałem półszeptem, spuszczając głowę. Chłopak zaśmiał się cicho, a następnie podniósł dwoma palcami mój podbródek tak abym patrzył mu w oczy.

-To moje marzenie- uśmiechnął się. Zaczął się przybliżać aż w końcu poczułem jego pełne malinowe usta na tych swoich. Oddałem pocałunek. Całowaliśmy się delikatnie i z bardzo silnym uczuciem jakie w nas drzemie, a to uczucie nazywa się prawdziwa miłość.
Oderwaliśmy się wtedy, kiedy zabrakło nam powietrza.

-Kocham cię- powiedziałem tuląc się do niego

-Ja ciebie też kocham i obiecuje po raz kolejny, że cię już nie zranię- cmoknął mnie w nos uśmiechając się co również odwzajemniłem.

************************
Miłej niedzieli!!!

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz