Rozdział 22

1.8K 83 22
                                    

Minęło kilka dni. Dzisiaj mnie wypisują z tego okropnego miejsca. W końcu wychodzę, bo coś zaczynałem wariować w tym pomieszczeniu.

Właśnie pakowałem swoje rzeczy do torby co przywiózł mi blondyn. Nie miałem ich zbyt dużo, więc poszło mi to sprawnie i szybko. Odebrałem swoją kartę z wypisem wychodząc na zewnątrz. Przystanąłem na chwile biorąc duży wdech świeżego powietrza.

Wolność. Nie mogłem się doczekać, kiedy to ponownie wyjdę i będę latać na boisku za piłką jak pies, ale to było moje ulubione zajęcie.

Wzrokiem próbowałem odszukać samochód starszego. Na mojej twarzy wkradał się smutek, kiedy co następny samochód nie okazał się być tym trafnym. Westchnąłem wyciągając telefon z kieszeni, wybierając numer Jimin'a.

Gdzie jesteś?

Napisałem krótką wiadomość chwilę się na nią patrząc z nadzieją, że odpisze. Lecz to nie nastąpiło. Już miałem pójść na postój gdzie znajdowały się taksówki, kiedy to czarny samochód zatrzymał się tuż przede mną a z niego wyszła rudo włosa czupryna. Kiedy tajemnicza osoba spotkała się z moją, uśmiechnęła się.

-Witaj, Króliczku~~Wybacz, że musiałeś czekać.- dopiero po chwili dotarło do mnie kto to jest. Ocknąłem się patrząc na niego z jedną uniesioną brwią.      -No co?- położył ręce na dach samochodu.- Nie podoba się?-złapał jedną ręką za swoje kosmyki włosów.

-Podoba, ale teraz wyglądasz na wiewiórkę- zaśmiałem się

-Ale przystojną wiewiórkę-przeczesał włosy ręką- Jedziesz czy zostajesz?- zapytał się otwierając drzwi od auta

-Zabierz mnie stąd jak najszybciej- wsiadłem szybko jak prędkość światła. Zapiąłem pasy gotowy, aby ruszyć w drogę. Jednak to się nie wydarzyło, nadal staliśmy. Spojrzałem na niego.

-Jedziesz? Nie mam zamiaru dłużej tu zostać..

-Buzi- pokazał na swoje usta. Przewróciłem oczami zbliżając się do niego. Musnąłem jego usta, a kiedy miałem zamiar się odsunąć ten przyciągnął mnie do pocałunku. Całowaliśmy się namiętnie a zarazem delikatnie co chwile pogłębiając go. Czując, że brakuje nam tlenu oderwaliśmy się od siebie głośno oddychając.- No, teraz możemy jechać- uśmiechnął się i odpalił maszynę od razu ruszając.

Całą drogę siedzieliśmy cicho. Każdy z nas nie wiedział jak zacząć rozmowę. Gapiłem się tępo na krajobraz, który przemieszczał się żwawo i szybko. W odbiciu szyby widziałem Jimin'a. Jego twarz była zamyślona i skupiona na drodze. Ciekawe nad czym tak myśli?- pomyślałem a następnie westchnąłem. Chwilę później poczułem ciepły dotyk na moim udzie. Przeniosłem tam wzrok. Była to dłoń Parka. Spojrzałem na niego. Uśmiechał się cwaniacko a potem poczułem, że jego ręka przybliża się do mojego krocza. Spojrzałem na niego błagalnie aby tego nie robił jednak ten zignorował to i położył swoją dłoń na moim kroczu zaciskając ją. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Chciałem ją zdjąć, ale wtedy odezwał się starszy.

-Ani mi się waż! Tak mi wygodnie- zaśmiał się.

Próbowałem jakoś to zignorować no, ale się nie dało. Wszystkie próby aby zakłucić działania Parka, nie działały. Zaczął masować moje przyrodzenie a ja zakryłem usta by nie wypłynął z nich żaden jęk. 

-Odkryj buźkę, kochany. Chcę cię usłyszeć.- posłusznie wykonałem polecenie od razu zadowalając go moim dźwiękiem przyjemności. Odchyliłem głowę do tyłu przymykając oczy z przyjemności. Do końca podróży było tak samo. 

Starszy zaparkował przed czymś. Oderwał się i odpiął swoje pasy. 

-Jesteśmy- oznajmił kończąc swoją zabawę. Otworzyłem oczy od razu zauważając mój dom.-Pomogę ci z torbą a później pojadę.- wyszedł z auta, więc ja również to uczyniłem.

-Nie zostaniesz?- zapytałem opierając się o wóz. 

-Nie mogę.- wyciągnął moją torbę z bagażnika chcąc kierować się do mojego mieszkania. 

-Stój!- odwrócił się w moją stronę. Zabrałem mu swoją rzecz z jego rąk. Złapałem go za dłoń ciągnąc do budynku. 

-Króliczku ja nie mogę-zatrzymywał się

-Chociaż na chwilę, zobaczysz jaki jest mój pokój- jęknąłem próbując go jakoś przekonać. 

-Ale tylko na chwilę- pogroził palcem, którego i tak nie zauważyłem 

-Jasne- prychnąłem sam do siebie. 

Przekroczyliśmy próg domu. Na korytarzu zdjęliśmy buty i kurtki.

-Chodź- złapałem ponownie za jego dłoń prowadząc do góry.

Znajdując się we wskazanym miejscu chłopak rozglądywał się po moim pokoju, próbując go w jakiś sposób zapamiętać.

-Ładnie tu masz, ale mógłbyś czasem posprzątać- wskazał na ubrania na moim fotelu i trochę na podłodze.

-Narzekasz- przewróciłem oczami.

-No dobra, popatrzyłem a teraz zmykam.- skierował się ku wyjścia.

-Hyung ~~- powiedziałem przeciągle łapiąc go za nadgarstek.

-Jungkook śpiesze się trochę, obecuje, że jak tylko załatwie tą sprawe przyjadę jak najszybciej-obiecał mi prosto w oczy.

-No dobra- posmutniałem. Starszy wyszedł całując mnie w policzek. Świetnie! Mieć hate wolną raz na miesiąc, no może dwa a ten musi akurat coś załatwić.

Usiadłem na łóżku nie wiedząc co ze sobą zrobić. Postanowiłem, że pójdę na boisko. Także przebrałem się w strój odpowiedni do grania i zabrałem swoją piłkę. Wyszedłem z domu zamykając go oczywiście na klucz. Ruszyłem w kierunku boiska. Nie miałem daleko, więc już po paru minutach doszedłem na miejsce. W oddali zauważyłem swoich kumpli-Hobi'ego i Yoongi'ego. Podszedłem do nich.

-Siema chłopaki!- krzyknąłem

-Jungkook gdzieś ty się podziewał? Zapadłeś się pod ziemie- odparł Suga

-Byłem przez pewien czas w szpitalu, więc za bardzo nie mogłem być- zaśmiałem się drapiąc po karku.

-Nic ci nie jest? Dlaczego byłeś w szpitalu?- zapytał zmartwiony Hobi

-Jest okey, miałem tylko mały wypadek...

-Jaki?

-Upadek ze..... schodów?-powiedziałem niewinnie się  uśmiechając.

-Co ty schodzić nie umiesz?-powiedział zirytowany Suga

-Potknąłem się, okey?  Dobra dajcie spokój idziecie grać? Bo tak samemu to jakoś głupio.-zapytałem próbując zakręcić piłkę na palcu co nie wychodziło.

-Jasne!- odpowiedzieli.

Graliśmy sobie w EURO. Lubiłem tą gre. Zawsze wygrywałem i nie musiałem stać później na bramce jak taki jeleń. Nie żeby obrażać Hobiego, bo on to akurat umie bronić.
Strzeliłem gola ciesząc się  ponowną wygraną.

-Brawo ty- odparł zrezygnowany

-Brawo ja. A Yoongi...- spojrzał na mnie pytająco.- Nie, już nic-machnąłem ręką rezygnując od razu. Przez reszte gry nie miałem zamiaru się odezwać, no może coś od czasu do czasu mi się wypsnęło. Szkoda, że nie było Jimina. Ciekawe co miał do załatwienia?

********************
Jest i kolejny....

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz