Jungkook POV.
Przez całą drogę kłóciłem się z Parkiem, że ma mnie odwieźć do domu, ale się chłopczyca upierał i wyszło na to, że pojechaliśmy do niego.
W domu zaatakował go Tae. Zadawał różne pytania związane z Jimina ucieczką za miasto. Nie miał ochoty na tłumaczenie się i zamknął się w łazience, a ja stałem nadal w przejściu.
-Jungkook, powiesz dlaczego tak się zachowuje?- prosił- Chce mu pomóc, ale nie znam przyczyny.-stwierdził
-No nie wiem...- zawahałem się- Jeśli nie chce ci powiedzieć to...
-Błagam- przerwał mi składając ręce jak do modlitwy
-Eh...no dobra- uległem i opowiedziałem mu co się wydarzyło. Brunet był zszokowany. Nie podejrzewał trenera, że może być do tego zdolny. W jego oczach zauważyłem, że rośnie w nich złość.- To chyba wszystko.-zakończyłem. Chłopak się odwrócił na pięcie podchodząc do drzwi gdzie zamknął się Jimin. Zaczął uderzać w nie.
-Park do jasnej cholery! Otwórz te jebane drzwi!- krzyczał, a chwilę później drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł przemoknięty chłopak. Pewnie brał prysznic.
-Co?- warknął
-Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć to co ci zrobił trener, co?!- rudowłosy spojrzał na mnie z mordem w oczach, a ja zapewniłem mu, że brunet mnie o to prosił.
-A co ci do tego? To moja sprawa- wyminął go wchodząc do salonu.
-Jesteśmy w tej samej drużynie, a ja chce ci pomóc- usiadł obok niego. Tak sobie myślałem, po co ja tu jestem? Mają temat do rozmowy to po co ja im tu jeszcze?
-Nie chce niczyjej pomocy sam...
-Um, wybaczcie, że wam przerywam w tej interesującej rozmowie...- wtrąciłem się -...ale chce wam tylko uświadomić, że się udaje do domu.- dodałem i podszedłem do drzwi.
-Nie ma takiej opcji.- wstał szybko rudowłosy- Zostajesz- powiedział stanowczo łapiąc mój nadgarstek.
-Ale po co ja tutaj?- próbowałem wyrwać się z jego uścisku, ale on zamiast rozluźnić to ścisnął mocniej, a ja syknąłem.
-Chce być blisko ciebie. W ten sposób będę wiedział, że nic ci nie jest.- puścił mnie.
-Możesz zadzwonić w każdej chwili- masowałem bolące miejsce
-To nie to samo.- wrócił do Tae patrząc mu w oczy- Muszę ci coś wyznać. J-ja....- nie wiedział jak zacząć, a ja nie wiedziałem co on chce mu powiedzieć. Może to jest wyznanie miłości? Niee, to głupie. Przy mnie by tego nie robił, prawda? Z każdą chwilą, kiedy starszy nadal milczał coś zaczęło mnie kłuć w sercu. Może jednak?
-Jimin, wyduś to w końcu z siebie.- przyśpieszał go
-Opuszczam drużynę.- zapadła cisza. Nikt się tego nie spodziewał. Każdy z nas był zbyt zszokowany tą nagłą informacją.
-Pojebany jesteś czy pojebany?-krzyknął brunet podnosząc się z kanapy.- Nie możesz opuścić drużyny. Możemy pójść skargę złożyć w dyrekcji i po sprawie. Załatwione.
-Myślisz, że to od tak- pstryknął palcami.- Ta sprawa nie wiadomo ile będzie się dłużyć, a przez ten czas będzie on tam. Trzeba mieć na to jakieś dowody, których oczywiście nie ma, bo po chuj w szatni kamery, co? A jak na przykład będzie mnie chciał zgwałcić? Pomyślałeś o tym?- przez ten cały czas krzyczał.
-Będę cały czas z tobą. Przy mnie nic ci nie zrobi.- zapewnił
-Nie Tae. Podjąłem decyzję. Ty mnie zastąpisz.- powiedział stanowczo
-Nie mogę.- odpowiedział.
-Jimin nie możesz. Proszę zastanów się jeszcze- podszedłem do niego kładąc rękę na ramieniu.
-Nie ma się co zastanawiać-strzepnął ją- Idę spać.- oznajmił i ruszył na schody zapominając o mojej obecności. Kiedy usłyszeliśmy zamykające drzwi na górze wstrząsnęło moim sercem. Byłem na skraju płaczu. Podszedł Tae.
-Spokojnie, to tylko z nerwów.-zapewniał.- Przejdzie mu.
-Powiedz mu, ż-że jak się uspokoi to może później zadzwonić- zanim coś powiedział to jak najszybciej wyszedłem z mieszkania.
Chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę mojego domu. Nie ukrywałem już łez, które samowolnie spływały mi po policzku. Może był zdenerwowany, ale przecież to nie powód by zapominać o ukochanej osobie. Czułem się samotny. Potrzebowałem teraz kogoś do kogo mógłbym się przytulić. Upadłem na kolana nie mając już siły. Cały czas płakałem. Nawet nie wiedziałem, gdzie się znajdowałem, ale mało mnie to obchodziło.-Jungkook?- usłyszałem kobiecy głos. Podniosłem głowę i zauważyłem matkę, która stoi w progu wejścia. Czyli doszedłem do domu.- Kochanie, chodź tu bo się przeziębisz.- zawołała. Wstałem powoli z chodnika i podszedłem do niej ze spuszczoną głową.- Hej, co jest?- złapała mój podbródek zmuszając do spojrzenia w jej oczy.- Płakałeś? Dlaczego?-wybuchłem większym płaczem przytulając się do niej. Brakowało mi tego. Matczynej troski.- Chodź do środka. Zaparzę herbaty i mi wszystko opowiesz.- jak za dawnych czasów. Kiedy byłem młodszy ciągle zwierzałem się swojej matce o moich problemach, a ona pomagała mi z nimi walczyć. Dziś było tak samo.
Usiedliśmy na kanapie, a przed nami już stał ciepły napój.
-Powiesz mi co się stało?- cisza-Chodzi o Jimina?- spojrzałem na nią- Czyli jednak. Co się stało?-pociągnąłem nosem.
-No, bo Jimin kłócił się ze swoim przyjacielem- zacząłem- no i poszedł spać zapominając o mnie, a kazał mi zostać- uciekałem wzrokiem
-Był zdenerwowany i nie miał może ochoty nikogo widzieć? Tak już jest. Też tak nie raz jest pomiędzy mną a tatą.- złapała moją dłoń.- Zobaczysz, jutro już będzie lepiej no może, że za kilka dni- poklepała mnie po plecach.
-Dziękuje mamo- przytuliłem się do niej.- Dziękuje za wszystko i za to, że jesteś przy mnie. Kocham cię.
-Też cię kocham synku, a teraz idź spać, bo wyglądasz na zmęczonego, a jutro masz szkołę.- skinąłem głową udając się na górę. Ustawiłem budzik na rano, a później padłem na łóżko zapominając o ubraniach i tak zasnąłem.
**********************************************
Wiecie jak mnie korci, aby opublikować te wszystkie rozdziały, które sobie spokojnie czekają na swoją kolej?
Matko!! Ale dam radę!
CZYTASZ
Piłka to nie wszystko /Jikook
FanfictionJungkook 18-letni chłopak, który chce za wszelką cenę pokonać 19-letniego Parka Jimin'a. Czy walka między nimi zmieni się w coś innego? Ostrzeżenia : -przekleństwa -czasami +18 (zależy ) Zapraszam !!!