Epilog

1.7K 78 8
                                    

Do późnego wieczora pakowałem swoje rzeczy do pudeł. Pytanie brzmi: skąd ja mam tyle pierduł?

Rodziców oraz brata nie było cały dzień, nie wiem gdzie są.

Zmęczony poszedłem na górę do swojego pokoju. Rozebrałem się do bielizny i poszedłem do łazienki. Wszedłem pod prysznic odkręcając wode, która po kontakcie z moją skórą wywołała u mnie dreszcz. Zacząłem wykonywać wolne ruchy powodując, że się zrelaksowałem.

Minęło dziesięć minut. Nagle po całym domu rozległ się dzwonek do drzwi. Nie zareagowałem. Po pięciu minutach dźwięk ponownie się powtórzył.

Stwierdziłem, że nie będę zwracał na to uwagi, a ten ktoś sobie odpuści i sobie pójdzie. Kąpałem się dalej.

Dzwonek przestał już dzwonić. Uspokojony spłukałem pianę ze swojego ciała i już miałem wychodzić z pod prysznica, ale zostałem zaatakowany przez Hobiego? Cofnąłem się gwałtownie do tyłu przez co się poślizgnąłem w kabinie.

-Aish...- syknąłem masując głowę

-Jungkook, nic ci nie jest? Ja nie chciałem, ale nikt nie otwierał drzwi.- pomógł mi wstać podając ręcznik

-Ale nie musiałeś wbijać mi do łazienki!- warknąłem zdenerwowany wyrywając mu biały ręcznik z rąk i owinąłem go sobie wokół bioder.

-No przepraszam, ale miałem powód.

-Ciekawie jaki....- podszedłem do umywalki wyciągając krem z szafki zaczynając pielęgnować swoją twarz.

-Jimin- przerwałem swoją czynność patrząc na niego nie zrozumiale.

-Co, Jimin?- udawałem nie wzruszonego, ale w środku byłem zestresowany.

-No....znaleźliśmy go ze Sugą.

-Yhm...- mruknąłem powracając do kremowania swojej twarzy

-Czy ciebie to w żadnym stopniu nie rusza?

-Hm...niech pomyślę- odstawiłem wszystko na swoje miejsce podpierając się o umywalkę, przybierając zamyśloną twarz.
-Nie- mruknąłem czując się gorzej.

-Jungkook, przecież Jimin był twoim chłopakiem.- spuściłem głowę- Kochałeś i pewnie nadal kochasz go bardzo mocno tylko, że nadal czujesz do niego gniew z powodu tej zdrady.- położył dłoń na moim ramieniu. Jego słowa do mnie dotarły aż zakuło mnie w sercu- Ale nie odtrącaj go- spojrzałem na niego ze szklanymi oczami

-Kocham go bardzo, ale nie mogę pogodzić się nadal z tym co zrobił- szepnąłem

-Przejdzie ci, potrzebujesz czasu.- przytuliłem się się do niego.- Ah! Właśnie! Nie pora na rozczulanie się! To poważna sytuacja, ubieraj się i idziemy- popchnął mnie do pokoju- Masz minute- zagroził palcem wychodząc z pokoju.
Westchnąłem ubierając się szybko i oczywiście w coś ciepłego. Ubrany wyszedłem z pokoju na dół. Chłopak stał wyczekująco przy drzwiach pisząc coś na telefonie.
Założyłem buty i kurtkę z kapturem, bo nie zapominając miałem mokre włosy.

-Gotowy? Idziemy- wyszliśmy z domu i ruszyliśmy tylko w jego znanym kierunku.

-Gdzie idziemy?- spytałem, ponieważ czułem jakbym już tu był.

-Zaraz będziemy.

Szliśmy polną drogą, a wokoło był las. Było ciemno, dlatego włączyliśmy latarki w swoich telefonach.

Wszystko było mi znajome. Ta sama droga ten sam las. Przypominam sobie tylko brakuje.....

-Jesteśmy- powiedział. Ujrzałem most. Tak, teraz sobie przypominam. Wielki most, a nad nim wielka szczelina nad którą płynęła woda.
W oddali na moście zauważyłem Suge. Podeszliśmy do niego.

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz