Rozdział 8

2K 122 54
                                    

Mój instynkt się nie pomylił. Jungkook siedział na murku (pewnie już po treningu), oglądając  coś na telefonie, mając słuchawki w uszach. Poszedłem w jego kierunku. Usiadłem obok niego lekko popychając.

-Nie za dobrze się masz?- fuknął poprawiając telefon

-Wręcz przeciwnie- opowiedziałem- Co tam oglądasz?- zbliżyłem się do telefonu

-A co cie to?- zasłonił ekran abym nie mógł zobaczyć

-Jestem tylko ciekawy.- lekko się oburzyłem 

-Ugh, idź znaleźć sobie kolegów- wstał i poszedł. Patrzyłem chwile na niego jak ten opuszcza teren placówki. Ocknąłem się i pobiegłem do niego aby go dogonić. Chwilę później szedłem z nim w ramię w ramię. Chłopak warknął lekko. Stanął w miejscu i spojrzał na mnie. Wysłałem mu pytające spojrzenie. 

-Czy łaskawie możesz się odpierdolić?- warknął 

-Nie.- powiedziałem spokojnie

-To czego chcesz? 

~Ciebie- powstrzymałem się od powiedzenia tego.

-Ja? Niczego...po prostu nudzi mi się i tyle- wzruszyłem ramionami kłamiąc oczywiście

-To znajdź sobie przyjaciół.-ominął mnie "przypadkowo" popychając ramieniem abym zrobił mu miejsce. Nie mogłem się poddać. 

-To może zagramy?- krzyknąłem do niego. Zatrzymał się.- Ty kontra ja, co ty na to?-kontynuowałem. 

-Zgoda.- stanął na przeciwko mnie.- Kiedy wygram opuścisz swoją drużynę, ale kiedy ty...

-Będziemy przyjaciółmi.-dokończyłem za niego

-Czy ciebie popierdoliło? 

-Tak czy nie?- wyciągnąłem dłoń w jego kierunku. 

-Nigdy się nie zaprzyjaźnimy.-odrzucił rękę

-Tak jak myślałem- zaśmiałem mu się w twarz- Jesteś cienias i tchórz.- odwróciłem się na pięcie i zacząłem się oddalać.

-Dobra czekaj!- krzyknął. Na to czekałem. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wróciłem do niego z poważną miną.-...- powiedział pod nosem

-Co? Nie dosłyszałem powtórz.

-Zgadzam się.- teraz powiedział dużo odważniej 

-W takim razie chodźmy.-uśmiechnąłem się i weszliśmy z powrotem na boisko. Odłożyliśmy swoje rzeczy na ławkę i weszliśmy na środek boiska. Dobrze, że mamy swoją piłkę znaczy Jungkook'a. 

-To gramy do pięciu punktów?-zapytałem 

-Zgoda.- uścisnęliśmy dłonie i zaczęliśmy grać.

Szło mu dobrze, na początku, heh. Trochę się z nim pokiwałem i strzeliłem gola. 

Kolejna runda~ druga. No, powiem szczerze, że w tej był trochę taki agresywniejszy. Prawie cały czas mnie kosił albo popychał. Oczywiście nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, podobało mi się. 

Reszta rund minęła tak samo. Jednak, niestety, Jungkook przegrał, biedaczek. 

Usiedliśmy na ławkach wycieńczeni popijając wodę.

-No, to jak tam przyjacielu?-zagadałem 

-Nie nazywaj mnie tak.

-Ej zakład to zakład. 

-Niech ci będzie, ja już idę nara.-wstał i poszedł

Kim jestem? Jestem zwycięzcą!!! 

*********************************

Ekhm, hello!! I jak? Git czy Kit? hEh

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz