Rozdział 20

1.7K 88 20
                                    

  -Ja nie jestem Jimin....-otworzyłem szeroko oczy   

Odwróciłem się i kogo zobaczyłem? Tego doktora. Wiedziałem. Kurwa wiedziałem, że jest gejem!

-Proszę, mnie zostawić-odsunąłem się od niego na bezpieczną odległość na ile się dało. 

-Teraz nie mam zamiaru. Odkąd twój chłoptaś przyszedł do mnie i poprosił abyśmy nie wchodzili tu przez pewien czas, domyśliłem się o co chodzi. Tylko zastanawia mnie jaki jesteś w łóżku.- wszedł na łóżko przybliżając się. 

-Proszę dać mi spokój!- zszedłem z łóżka cofając się.

-Hm.....niech pomyśle-zrobił minę myślącego- Nie- uśmiechnął się i zaczął podchodzić coraz bliżej- Ah! Bym zapomniał!-podszedł do drzwi zamykając je na klucz, który potem schował do swojego fartucha.- No, to teraz nikt nam nie przeszkodzi.-zmierzał w moim kierunku a ja automatycznie zacząłem się cofać. 

-Z-zaraz Jimin wróci-spróbowałem go jakoś przestraszyć, ale widać, że ta wiadomość go nie ruszyła.- A on wtedy n-nie będzie taki dobry.-dotknąłem ściany co oznaczało, że moja droga się skończyła. Chciałem uciec w inną stronę, ale był szybszy. Złapał mnie za nadgarstki abym nie uciekł. Wyrywałem się lecz na marne.- P-proszę puść mnie- po moich policzkach zbierały się łzy. To wszystko przez Park'a, przez niego zrobiłem się bardziej emocjonalny, wrażliwy! Przez niego teraz ten stary facet zrobi ze mną co chce! Gdzie ten sam Jeon? Ten bardziej odważniejszy? 

Ignorował moje słowa. Miał gdzieś to jak ja się teraz czuje. Po prostu zaczął całować moją szyją niekiedy ją przegryzając. Chciałem go odepchnąć, ale nie miałem tyle siły. Przez ten cholerny szpital i leki. Mężczyzna złapał mnie za pośladki podnosząc do góry jednak nie oplotłem swoich nóg, przez co oderwał się ode mnie patrząc na mnie z wrogością.

-Albo zaczniesz wykonywać tak jak ja ci zagram, albo będzie źle, zrozumiano?- warknął bardzo groźnie. Stres zżerał mnie od środka. Nie miałem jak wezwać pomocy. Byłem w pułapce zamknięty na cztery spusty z tym...nie mam słów. Facet ponownie złapał mnie za pośladki podnosząc do góry. Serce mówiło mi abym tego nie robił lecz rozum  twierdził inaczej a ja się go posłuchałem. Oplotłem nogi wokół jego bioder. Przyparł do mnie mocniej przez co czułem jego krocze na swoim. Zaczynało mi się robić nie dobrze na jego widok. Oderwał się od mojej czerwonej szyi nastawiając cel na moje usta. Wpił się w nie brutalnie i z pożądaniem. Nie oddałem żadnego pocałunku. 

-Mówiłem coś- warknął łapiąc za moje włosy odchylając moją głowę to tyłu. 

-Aish...- złapałem jego dłoń aby je puścił- P-proszę- łkałem jak małe dziecko 

-A będziesz robił co to karzę?-pociągnął mocniej. 

-T-tak- powiedziałem cicho. Mężczyzna puścił, ale nie odpuścił. Ponownie wpił mi się w usta pogłębiając pocałunek. Nie pozostało mi nic innego jak oddać go. Nie chcę tego. Proszę niech Jimin już wróci. I chyba los mnie posłuchał. Ktoś zaczął dobijać się do tej sali. 

-Kurwa..- rzekł "doktor". Walenie w drzwi stawało się bardziej natrętne. Głos po drugiej stronie ledwo co usłyszałem, ale usłyszałem. 

-Kookie! Otwórz drzwi!- chciałem odkrzyknąć, ale moje usta zostały zasłonięte dłonią starszego. Muszę przyznać, śmierdziały. Nie wiem czym, ale tak. 

-Tylko coś piśniesz, a nie daruje- szepnął do ucha. Jedną ręką złapał za moje krocze ściskając je. W ogóle miał w dupie to, że po drugiej stronie są ludzie i chcą tu się dostać. Drugą ręką ściskał mój pośladek a usta zakrył "pocałunkiem".  Ktoś zaczął kopać w drzwi nogą. Próbował je wyważyć.

Jimin pośpiesz się...

Po kilku chwilach drzwi opadły z hukiem.  A za nimi wyszedł mój wybawca. "Doktor" puścił mnie przez co upadłem na ziemie od razu zatapiając się w rzece łez. Słyszałem jak się biją a później ręce oplatające moje ramie. Przeszedł mnie zimny pot na myśl, że to ten stary ciul. Wzdrygnąłem się chcąc się cofnąć, ale przyciągnięto mnie do silnych ramion. Rozpoznałem zapach, należał on do niejakiego Jimin'a. 

-Ćśśśś......Króliczku, już jestem. Przepraszam, że cię opuściłem, nie powinienem.- mówił to głaszcząc mnie po głowie.- Jak bym tego nie robił, nie doszło by do tego.- wtuliłem się w niego bardziej, nic nie mówiłem tylko nadal płakałem. Przez zamazany obraz widziałem jak policjanci wynoszą stąd tego zboczeńca a do mnie podbiega inna lekarka. Podała mi leki uspakajające, po których się uspokoiłem. Jimin zaniósł mnie na moje łóżko a ja się odwróciłem do niego plecami. Na razie nie miałem ochoty nikogo widzieć, nawet jego, mimo iż mnie uratował. Słyszałem westchnięcie z jego strony a potem słyszałem jego oddalające się kroki. Zajrzałem przez ramie. Wyszedł. Schowałem twarz w dłoniach ponownie wybuchając płaczem. Minęło kilka minut poczułem jak ktoś łapie mnie za ramie. 

-Jungkook?- to był głos......

**********************************************

tututu POLSAT! XDDD

Kurde aż sama się nie moge doczekać aż napiszę kolejny rozdział XDD 

Mam nadzieję, że tego nie schrzaniłam XD

Piłka to nie wszystko /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz