BLAKE
Trzasnąłem mocno drzwiami i nie kwapiąc się ze ściągnięciem butów i kurtki chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę pokoju po drodze przewracając się na dywanie.
-Blake-warknęła mama a ja po chwili zauważyłam jak staje na schodach okryta kremowym szlafrokiem.
-Nie kurwa. Jaś fasola-wybełkotałem.
-Znowu piłeś-syknęła.
-A zostało mi coś innego od życia?-spytałem starając się jakoś wejść na góre po schodach.
-Wiesz która jest godzina? Czwarta Blake! A ty do piero teraz wracasz do domu!?
-Nie kłam, że cie to obchodzi-wybełkotałem gdy wreszcie doczołgałem się na pierwsze piętro.-idę do pokoju.
-Nie wiem kto cie wychował na takiego człowieka-mama pokręciła głową a ja machnałem ręką.
-Tsa...taa...jeszcze coś? Bo chce iść spać.
-Jutro pogadamy poważniej-syknęła kobieta i trzasnęła drzwiami od swojej sypialni. Jeknąłem gdy poczułem ból głowy, a później ruszyłem w strone swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i rzuciłem się na łóżko w ubraniach. Nie chciało mi się ściągać. Od razu zasnąłem.
***-Boże...mój łeb-jęknąłem wstając następnego dnia.-pieprzony alkohol. Na cholere tyle wypiłem? Prawie nic z wczoraj nie pamiętam. Wiem tylko, że znowu w cholere dużo wypiłem, potem...bzykałem się z jakąś laską w kiblu. I w sumie tyle.
Spojrzałem na zegarek i prawie spadłem z łóżka gdy zobaczyłem, że jest prawie trzynasta godzina. Trochę pospałem. Podrapałem się po brązowych, roztrzepanych włosach i ruszyłem na dół, aby wziąść coś na ból głowy.
-O. Księżniczka się wybudzyła-prychnęła moja matka.-Ja tutaj siedze mamusiu-odezwała się moja młodsza siostra.
-Chodzi mi o tą księżniczke-wskazała na mnie. Wywróciłem tylko oczami i połkąłem jakąś tabletke na ból głowy.
-Blake, pobawimy się w coś?-wysepleniła blondynka.
-Darcy, daj żyć-jęknąłem i pogłaskałęm ją po włosach.-jestem śpiący.
-Jest już późno. My z mamą idziemy na plac zabaw. Idziesz?
-Nie. Będe w swoim pokoju.
-Mieliśmy chyba o czymś pogadać-warknęła kobieta.-ale nie przy dziecku.
-Nie jestem dzieckiem-odburknęła blondynka.-mam pięć lat.
-Przepraszam pani dorosła-zaśmiała się mama.-Darcy, idź pooglądać bajki w salonie.-gdy dziewczynka opuściła kuchnie mama spojrzała na mnie gniewnie.-co masz mi do wytłumaczenia?
-A co mam nic mówić?
-Dlaczego tyle wypiłeś? ZNOWU.
-Tyle mi się chciało wypić-wzruszyłem ramionami.-po drugie od kiedy cie to interesuje.
-Jesteś moim synem Blake. To wiadome, że się o ciebie martwie.
-Niepotrzebnie-prychnąłem.-byłem z Owenem i Nathanem.
-Też byli pijani. Podobnie jak ty. Więc do czego dążysz?
-Jak to się mówi w grupie siła.
-Nie irytuj mnie Blake-syknęła kobieta.-kiedy zrozumiesz, że nie możesz tyle pić?
-Ym...nigdy-zaśmiałem się wrednie.
-Co ja z tobą mam-mama pokręciła głową.-przyjdzie ojciec to z tobą pogada. Póki co idź do pokoju. Dzisiaj nie wychodzisz nigdzie.
-Po pierwsze nigdzie nie wyjde bo napierdala mnie głowa-warknąłem a mama nawet nie zwróciła mi uwagi odnośnie słownictwa.-po drugie nie mam pięciu lat i będe wychodził kiedy mi się podoba.
Potem ruszyłem do swojego pokoju. Mam dość swoich rodziców. Myślą, że co? Gadki szmatki mi pomogą? Że przestane pić? Mylą się. Lubie imprezy, alkohol, papierosy, sex. To mi pomaga w problemach. Lubie się napić...co z tego że czasem przesadzam? Mimo, że następnego dnia budzę się z kacem to i tak mnie to nie odpycha. Alkohol życiem i niech każdy to pamięta. I nie przestane pić bo moi starzy mają takie widzimisie. Niech pilnują Darcy, a nie mnie. Ja nie jestem już dzieckiem. Nie muszą się mną opiekować. Jeżeli kiedyś obudzę się pod mostem po wielkiej imprezie z kacem to będzie tylko i wyłącznie moja wina. A im gówno do tego!
Jestem Blake Evans i to moje beznadziejne życie.
Drugi rozdział tym razem z perspektywy Blake'a. Postaram się wrzucać rozdziały na zmiane; raz z perspektywy Mii, a raz z Blake'a. Do następnego :*
CZYTASZ
I need you
RomanceMia i Blake to dwa różne przeciwieństwa; Ona jest nieśmiałą, wrażliwą kujonką która jest poddana swoim rodzicom. On jest szalonym, wiecznie imprezującym nastolatkiem dla którego liczy się tylko sex i alkohol. Co się stanie gdy drogi tych dwóch różn...