"Każdy czasem musi czegoś spróbować"

17.7K 627 120
                                    

MIA

Ze względu, że była dzisiaj ładna pogoda postanowiłam trochę pospacerować. Wczorajszy wieczór z Roxi zdecydowanie należał do udanych. Po oglądnięciu dwóch romansideł, poplotkowaniu i zjedzeniu miski popcornu oglądałyśmy śmieszne lamy, dzieci, a na końcu zaczęłyśmy śmiać się z niewiadomo czego. Tak więc około drugiej w nocy poszłyśmy spać.

Rodzice gdzieś wyszli i z tego co wiem wrócą za dwie godziny więc mam czas, aby pospacerować.

Tak więc od jakiś piętnastu minut chodzę po parku obserwując bawiące się dzieci na placu zabaw, spacerujących staruszków i bawiące się psy. Często koło mnie przechodziły też nastolatki które obarczały mnie lekkim zdziwionym spojrzeniem. Chyba nawet wiem dlaczego. Cóż...środek lata a ja chodzę w zwykłych jeansach i zasuniętej bluzie. One za to ze względu na piękne nogi mają krótkie spodenki i podkoszulek odsłaniający brzuch, więc wiadomo że każdy facet się za nimi ogląda. Za mną też-ale to raczej jest rozbawione spojrzenie, a nie spojrzenie pełne porządania. Bo komu spodobałaby się nudna, cicha kujonka? Odpowiem-chyba ślepemu.

-Przepraszam!-usłyszałam jakiś damski głos. Wysoka, szczupła, blondynka podchodziła do mnie z lekkim uśmiechem na twarzy. Wyglądała...pięknie. Miała jeansowe shorty, czarny top, a jej blond włosy upięła w wysokiego, idealnego koka.-wiesz może gdzie jest tutaj kiosk? Jeszcze nie bardzo się orientuje.

-Jasne-powiedziałam nieśmiało.-zaprowadzę cie po nie jestem dobra w tłumaczeniu drogi.

-Okey-roześmiała się.-prowadź.

Poszłam więc a blondynka ruszyła za mną. Przez chwile panowała kilkusekundowa cisza którą przerwała blondynka.

-Jestem Megam.

-Mia-mruknęłam cicho.-więc...jesteś tu nowa?-zagadałam.

-Tak jakby-uśmiechnęła się.-przyjechałam na tydzień do kuzyna i wiesz...nie bardzo wiem gdzie co jest.

-Jasne. Rozumiem.

-A korzystając z ładnej pogody postanowiłem się przejść-powiedziała z bananem na twarzy. Ja się pytam dlaczego ta laska cały czas się uśmiecha? Nie bolą ją już usta?

-Rzeczywiście ładna pogoda-zgodziłam się z nią i przez kolejne sekundy starałam się wymyślić jakiś temat do rozmów. Na darmo.

Zdziwiłam się, że tak idealna dziewczyna nie patrzy na mnie z obrzydzeniem i nie pyta o mój wygląd. Po prostu idzie obok mnie i uśmiecha się od ucha do ucha.

-To tutaj-pokazałam mały budynek który był kioskiem.

-Jejku, dziękuje-pisnęła uradowana.-poczekasz chwile na mnie? Zaraz wracam.

Kiwnęłam głową, a Megan wbiegła do kiosku, a po kilku sekundach wyszła z małą, prostokątną paczuszką. Jak się okazało były to papierosy. Wzięła jednego do ust i odpaliła.

-Palisz?-spytała wydmuchując dym.

-Nie-rzuciłam krótko.

-Chcesz spróbować?

-Nie, dzięki.

-Oj no weź. Każdy czasem musi czegoś spróbować.

-Podziękuje-posłałam jej wymuszony uśmiech.

-Twoja strata-wzruszyła ramionami i zaciągnęła się nikotyną.

-Dlaczego palisz?-zapytałam po chwili.

-Papierosy teraz to moje życie. Można powiedzieć, że się uzależniłam.

-Wiesz, że to niezdrowe? Możesz dostać raka czy coś.

-Daj spokój-prychnęła.-znam osoby które palą przez całe życie, a są zdrowi jak ryba, a osoby które uprawiają sport i nigdy nie mieli papierosa w ręce teraz walczą z rakiem.

-Od dawna palisz?

-Od trzynastego roku życia. W tedy zaczęłam też pić i imprezować. Można powiedzieć, że jestem bad girl-roześmiała się.-ale już od tego się nie uwolnie. Papierosy i alkohol sprawiają, że się rozluźniam. Ty na przykład słuchasz muzyki cyz się uczysz. Ja pale. To pomaga mi ukoić nerwy.

-Rozumiem.

-Powinnaś spróbować.

-Innym razem-odparłam cicho, a Megan tylko kiwnęła głową i ponownie się zaciągnęła po chwili supuszczając dym z ust. Obserwowałam ją jak w skupieniu pali papierosa patrząc gdzieś w jeden punkt, a potem spojrzałam na zegarek na mojej lewej ręce.

-O kurde, moi rodzice niedługo wracają z pracy. Muszę już iść.

-Miło było-uśmiechnęła się.-mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy.

-Też mam taką nadzieje. Do zobaczenia!-krzyknęłam jeszcze i ruszyłam w stronę domu.

Na szczęście nikogo nie było. Sztbko zdjęłam kurtke i buty i wbiegłam do swojego pokoju na szybko otwierając podręczniki i udając, że się ucze. Musiałam wyjść, a wiem, że rodzice by mi nie pozwolili.

-Cześć Mia-przywitała się kobieta wchodząc do pokoju.-uczysz się?

-Mhm-mruknęłam tylko.

-To dobrze Za pietnaście minut obiad to przyjdź.

Pokiwałam głową, a gdy mama zamknęła drzwi od pokoju położyłam się na łóżku i jęknęłam głośno w poduszke. Czasem na prawdę mam niewyobrażalne szczęście.


Hejka kochani.
Mamy drugi rozdział już dzisiaj.
Mam dzisiaj wene więc może pojawi się więcej rozdziałów.
Do następnego. Buziaki :*

I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz