"Jeszcze zobaczymy"

13.1K 528 82
                                    

MIA


-Gdzieś ty była całą noc!?-wydarli się na mnie rodzice gdy weszłam do domu.

-Gdzieś-wzruszyłam ramionami.

-Nie mam już z tym dzieckiem sił-mama pokręciła głową.-pewnie znowu z tym chłopakiem!

-Może-bąknęłam.

-Mia, co się z tobą do jasnej cholery dzieje!-ojciec zaczął wymachiwać rękami.

-A co ma się dziać?-wzruszyłam obojętnie ramionami. Nie mam ochoty z nimi gadać.

-Musimy jej to powiedzieć-syknęła mama.

-Powiedzieć co?-zapytałam. Ojciec spojrzał na mnie i głośno westchnął. Cisza była aż przerażająca. Bałam się co powiedzą więc tylko stałam i czekają, aż wreszcie otworzą usta. W końcu ojciec się odezwał.

-Mia...wyprowadzamy się.

Z początku myślałam, że to sen albo jakiś chory żart i zaraz ktoś wyskoczy i krzyknie "NIESPODZIANKA". Ale tak się nie stało. Zamiast NIESPODZIANKI widziałam zmartwione twarze rodziców.

-Żartujecie sobie, prawda?-zapytałam.-powiedzcie, że żartujecie.

-Nie Mia. Nie żartujemy-westchnęła kobieta.

-To przeze mnie, tak? To dlatego, że chodze z Blake'm i że się zmieniłam?

-Po części. Ale zrozum, że nie mamy innego wyjścia.

-Nie. Nie ma opcji. Ja tu zostaję-syknęłam.-nigdzie się nie wyprowadzam.

-Mia...

-Nie!-wrzasnęłam.-nie wyprowadze sie, zrozumieliście?

-Nie mamy wyjścia.

-Przestańcie pieprzyć-warknęłam, a rodzice już nawet mnie nie poprawili. Byli tak samo smutni jak ja. Tylko, że ja dodatkowo byłam zła. Wściekła na cały świat.-to wasze widzimisie, że się wyprowadzamy! Ja nigdzie nie wyjeżdżam.

-Nie zostaniesz tu sama.

-Jeszcze zobaczymy-warknęłam i popędziłam an górę. Nie wyprowadzę się. Tutaj mam znajomych, chłopaka, to tutaj jest mój dom, a nie gdzie indziej. Nie bęe zaczynać życia od nowa bo moim rodzicom zachciało się wyprowadzki. Bo co? Zmieniłam się? Kurwa i dobrze! Blake nauczył mnie, żebym korzystała z życia. I takie życie mi się podoba. Jak już mówiłem wcześniejsze Mia nie istnieje. Co znaczy, że nie ma już tej skrytej, cichej, brzydkiej kujonki. Jest odważna, przebojowa nastolatka. I mam to w dupie czy rodzicom się to podoba czy nie.

Opadłam na łóżko i zaczęłam płakać. Szlochać. Dlaczego życie mnie tak nienawidzi. Wszystko szło według planu a oni nagle sobie ubzdurali przeprowadzkę. Życie ssie.

Nie wiem ile tak leżałam. Może godzinę, może dwie. Ale nie miałam ochoty zejść i znowu kłócić się z rodzicami, dlatego zostałam w swoim pokoju.

-Mia, możemy pogadać?-zapytał ojciec.

-A mamy o czym.

-Mia, zrozum. To dla twojego dobra-zaczął, a ja prychnęłam.

-Jasne. Jeżeli obchodziłoby was moje dobro to zostalibyśmy tutaj. A wy każecie mi się wyprowadzić. I to nawet jeszcze nie wiem gdzie. Pewnie na drugi koniec świata, co? Żebym urwała kontakt ze wszystkimi.

-To nie tak. Po prostu...musimy sie wyprowadzić. To zaledwie pare godzin drogi z tąd. Mamy kupiony już dom...

-Kiedy?-rzuciłam.

-Co?

-Kiedy wyjeżdżamy?

-Za dwa dni-westchnął.

-I dopiero teraz mi o tym mówisz? Szkoda, że nie zacząłeś temu godzinę przed wyprowadzką. Czyli co? Teraz się muszę spakować i za dwa dni wyjeżdżamy.

-Tak-powiedział cicho.

-Świetnie-warknęłam.-coś jeszcze? Bo nie mam ochoty z nikim gadać.

Mężczyzna wyszedł zamykając drzwi, a ja w przypływie złości rzuciłem poduszką która trafiła w ścianę. Nienawidze nienawidze nienawidze!

Rzuciłam się na łóżko i krzyknęłam w moją niebieską poduszkę jak najgłośniej.



Rozdział dzisiaj krótki, ale nie mam czasu napisać XD Do następnego :*

I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz