"Jakby żygnął tu jednorożec"

13K 506 12
                                    

MIA

-Jesteśmy-zakomunikowała moja mama, a ja z wielką niechęcią wyszłam z samochodu. Był to mały domek zrobiony z czerwonej cegły i z dość sporym ogrodem. I tak bardziej podobał mi się mój wcześniejszy dom.

-Ładnie, prawda?-spytał tata.

-Cokolwiek-bąknęłam i ze swoimi walizkami poszłam w stronę domu. Mimo, że w środku było nawet ładnie to jednak nadal byłam wściekła na rodziców. Od razu weszłam do salonu. Ściany były szare, podobnie jak narożna kanapa i dywan na środku. Białe dodatki, szafki i duży telewizor.

-Ślicznie-usłyszałam mame która po chwili weszła do salonu.-prawda Mia?

-Gdzie mój pokój?-zignorowałam jej pytanie i odwróciłam się w jej stronę. Westchnęła i powiedziała:

-Drzwi na końcu korytarza.

Dom nie miał schodów więc nie miał w ogóle pięter. Może to i dobrze. Otworzyłam drzwi i weszłam do swojego pokoju. Ściany były białe, przy dużym oknie wisiały różnokolorowe, tęczowe firanki. Panele były pewnie drogie. Łóżko przykryte było neonowo różową kołdrą. Znajdowały się też różne, kolorowe poduszki.

-Jakby żygnął tu jednorożec-syknęłam sama do siebie. Pokój był dla mnie za kolorowy. Ładny, ale nie w moim typie. Usiadłam na miękkim łóżku i zakryłam twarz dłońmi. Ja mam tu wytrzymać? I po wakacjach iść do nowej szkoły?To najgorsze wakacje na świecie.

Zaczęłam się rozpakowywać, ale zrobiłam to niechętnie. Uciekłabym gdzie pieprz rośnie, ale co potem? Wolałam nie ryzykować.

-Mia, kolacja-zawołała moja mama, a ja z niechęcią wyszłam z pokoju i skierowałam się do małej kuchni. Wszystko było aż za bardzo białe;białe ściany i meble. Zero kolorów, zupełne przeciwieństwo mojego pokoju.

-Jak ci się podoba pokój?-zagadał tata gdy ja niechętnie jadłam spaghetti.

-Średni-burknęłam.-strasznie kolorowy.

-Myśleliśmy, żebyś właśnie miała kolorowy pokój. W tedy jest bardziej żywiołowy.

-Cokolwiek-warknęłam nawet na nich nie patrząc.

-Zobaczysz, spodoba ci się tu. Masz blisko szkołę i całkiem fajnych sąsiadów w twoim wieku.

-I tak się z nimi nie zaprzyjaźnie-fuknęłam.

-Chociaż spróbuj-westchnęła bezradnie rozdzicielka.-przemili ludzie, może być poszła i z nimi pogadała.

-Nie-warknęłam krótko.-nie chce się z nikim zaprzyjaźniać. Miałam swoich przyjaciół.

-Mia-zaczął ojciec.-tutaj będzie ci dobrze. Zobaczysz. Cudowne otoczenie, sąsiedzi, wszędzie blisko. Spodoba ci się.

-Jakbyśmy nie mogli zamieszkać w innym domu, ale w tym samym mieście-warknęłam zirytowana.-nie spodoba mi się tu. I nie myślcie, że tak po prostu wam wybaczę to co zrobiliście. Bo to niewybaczalne, że przez was muszę cierpieć. Nie pogodzę się z tym-wstałam gwałtownie od stołu i rzucając krótkie "dziękuje za kolacje" pomaszerowałam do pokoju. Wzięłam z szafy moją piżamę i poszłam do łazienki. Ściany jak i podłoga była drewniana. Znajdowął się tam mały prysznic, toaleta, zlew, pralka i szafki. Weszłam pod prysznic i przez następne kilka minut stałam pod nim pozwalając aby kropelki wody mnie orzeźwiły. Przy okazji zagłębiłam się we własnych myślach.

W końcu wyszłam z łazienki, wytarłam swoje ciało i założyłam krótkie shorty i czarny top, a następnie zakopałam się pod kołdrą. I tak im tego nie wybaczę. Niech nie myślą, że jesteśmy teraz szczęśliwą rodzinką. Bo tak nie będzie. Już nie...

I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz