MIA
Nadal nie mogę uwierzyć, że rodzice nie kapli się, że byłam na imprezię. Przez połowę dnia chodziłam jak nieżywa a moją wymówką była nauka do późna co oczywiście łapnęli. Są strasznie naiwni. Nauka w wakacje.Pff.
Dlatego przez cały dzień nie wychodziłam z łóżka. Spałam lub oglądąłam coś na laptopie. I tak spędziłam cały dzień. Miałam totalnego lenia.Następnego dnia miałam niesamowite szczęścię. Rodzice pojechali na cąły dzień do babci, a ja nie chciałam, dlatego stwierdziłam, że będe siedzieć w domu. Obiecałam jednak, że na drugi raz do niej pojadę.
Gdy tylko wyszli popędziłam do swojego pokoju trochę się ogarnąć, bo nie będe cały czas chodzić w piżamie. Po drugie obiecałam Blake'owi, że pomogę mu przyrządzić urodziny dla siostry. Nie chciałam się jakoś stroić, zacznijmy od tego, że nie mam w szafie żadnych ładnych ubrań, dlatego założyłem zwykłe jeansy mimo, że jest gorąco, biały podkoszulek i na to jeansową koszulę. Włosy zostały specione w warkocz po jednej stronie. Jeszcze mój nierozłączny element-okulary i mogłam iść.
Wzięłam też prezent dla Darcy bo Drake mnie prosił, żebym schował, bo mała ma lepkie rączki i wszystko może znaleźć. Kupiliśmy jej dużego, pluszowego jednorożca którego bardzo chciała i parę różowych, unoszących się balonów.
Gdy zadzwoniłam dzwonkiem w progu stanął Blake.
-Jesteś-westchnął.
-Jest już ktoś?-spytałam.
-Nie. Darcy się ubiera, a ja właśnie robię ozdoby w ogrodzie. Chodź, pomożesz mi.
-Gdzie schować prezent?-spytałam wychodząc na taras. Blake wziął ode mnie duże pudełko obok którego były zaczepione balony i ukrył je gdzieś za drzewem. Przez następne półtorej godziny staraliśmy się jakoś ozdobić ogródek. Na drzewach i na ogrodzeniu były serpentyny i kolorowe balony, a pomiędzy jednym drzewem a drugim ciągnął się napis "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO".
Rodzice dziewczynki przynosili jedzenie i napoję na stół. Wszystko wyglądąło idealnie.Każde dziecko marzyłoby o takim przyjęciu.
-Jestem-oznajmiła Darcy zbiegając na dół.-wow. Ale ślicznie-podskoczyła ze szczęścia. Miała na sobie cudowną sukienke. Góra była w kolorze pudrowego różu, dół był rozkloszownay również różowy. Miałą białe pantofelki i pokręcone włosy.
-Wyglądasz jak księżniczka-oznajmiłam a Darcy zaśmiała się cicho.
-Dziękuje-po czym podskoczyła gdy usłyszała dzwonek do drzwi.-otworzę!
Zaraz potem pojawiła się z dwoma osobami. Ciągnęła za reke małego blondynka ubranego w koszule i spodnie oraz czarnoskórą dziewczynę z warkoczykami która miała biały podkoszulek i miętową spódniczkę z tiulem, a na nogach różowe balerinki.
Dali jej prezenty, a ta przytuliłą ich i poszła je odnieść. Jej mama wcześniej mówiła jej, żeby nie patrzeć na prezenty przy gościach, do piero po imprezie. Niezbyt była zadowolona, ale się zgodziła. Dzieci zaczęły zajmować miejsce przy stole, a Darcy co chwile przyprowadzała kolejnych. Rozmawiała z każdym i zachowywała się dojrzale. Była śmiała, do każdego podchodziła, przytulała, z każdym się śmiała. Wyglądali uroczo.
-Wredne dzieciaki-syknął Blake.
-Są urocze-odparłam.
-Jeszcze tak, ale za parę minut to będzie tu istny armagedon.
-Darcy!-zawołałam dziewczynę, a ta zeskoczyła z krzesła i do nas podbiegła. Klęknęłam z Blake'm obok niej wystawiając w jej stronę duże pudełko.
-To dla ciebie skarbie. Wszystkiego najlepszego.
-Ale wielki!-krzykneła i rzuciła mi się na szyje, a później przytuliła Blake całując go w policzek.-dziękuje.
-Leć już do gości, my odstawimy prezent-rzucił jej brat a ta posłusznie pobiegła do dzieci. Chłopak w tymczasie usiadł na leżaku i westchnął.
-Impreza się dobrze nie zaczęła, a ja mam już dość.
-Dasz radę-poklepałam go po ramieniu. Przez dwie godziny rozmawialiśmy na różne tematy bacznie obserwując dzieci które śmiały się i co chwile jadły przysmaki ze stołu.
-Musimy zorganizować im jakąś zabawę-odparłam.-będa tak siedzieć?
-Coś se wymyślą-rzucił.
-Nie SE tylko SOBIE-poprawiłam go, a ten wywrócił oczami.-i skoro dzieci chcą wyjśc z tąd szczęśliwe to musimy im coś wymyślić.
-Droga wolna Mia-wskazał na nie ręką.-nie będą chciały cie słuchać.
Posłałam mu spojrzenie typu "Tak? To patrz" po czym klasnęłam w dłonie.
-Kto gra w muzyczne krzesła?-spytałam. Dzieci zerwały się na równe nogi krzycząc w niebogłosy i piszcząc.
***Krzesła już były ustawione i zabawa trwała w najlepsze. Puszczałam im jakąś muzykę, a gdy zatrzymywałam dzieci szybko zajmowały swoje miejsca i co chwile ktoś odpadał na szczęście nie byli z tego powodu smutni. Każdy bawił się w najlepsze. Wygrał jakiś mały brunet z zielonymi oczami. Każdy złożył mu gratulacje i wrócili do stołu prosząc mnie o wymyślenie kolejnej zabawy.
-To co panno idealna?-zaśmiał się i objął mnie ramieniem.-masz jakieś pomysły?
-A mam. Powiedz mi tylko jedną rzecz. Macie farby do malowania twarzy?
***Dzieci były przeszczęśliwe gdy powiedziałam im, że mogę im coś namalować na twarzy. Pomysły były różne;klaun, motyl, piesek, tygrys, piłka. Każdy czekał w kolejce a gdy skończyłam z dumą odchodził prezentując twarz pozostałym. Wyglądali przeuroczo w wymalowanych twarzyczkach. Cieszyłam się, że mogłam im umilić ten czas.
CZYTASZ
I need you
Lãng mạnMia i Blake to dwa różne przeciwieństwa; Ona jest nieśmiałą, wrażliwą kujonką która jest poddana swoim rodzicom. On jest szalonym, wiecznie imprezującym nastolatkiem dla którego liczy się tylko sex i alkohol. Co się stanie gdy drogi tych dwóch różn...