"Zgadzasz się?"

14.2K 605 215
                                    

MIA

-Gdzie my idziemy?-spytałam lekko zestresowana myślą, że jesteśmy sami w lesie. Idąc za chłopakiem słyszałam tylko trzask gałęzi i liści pod stopami. Dookoła nas były tylko drzewa i trawa.

-Do mojego miejsca-odparł tajemniczo.

-Myślałam, że masz już swoje miejsce z Megan-odparłam nawiązując do cichego zakątka gdzie można usiąść na murku.

-To NASZE miejsce, a to gdzie ja cie prowadzę to tylko moje.

-Przyprowadziłeś tu jeszcze kiedyś?

-Nie.

Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się cieplej na sercu gdy to powiedział. Będe pierwszą osobą którą tutaj zabrał.

-To tutaj-powiedział po chwili. Znajdowaliśmy się w środku lasu. Dookoła tylko drzewa, a na środku duży głaz na którym usiadł Blake, a ja po chwili również.

-Ładnie tu-powiedziałam.

-Wiem. To moje miejsce od kąd skończyłem siedem lat.

-Dlaczego...nikogo tutaj nie przyprowadziłeś?-spytałam patrząc na niego.

-Sam nie wiem. To miejsce daje mi ukojenie, jestem w tedy wyluzowany. Gdy jestem wściekły i chce się wyciszyć zazwyczaj tutaj przychodze.

-O-odparłam krótko.-a...dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś?

-Może...dlatego, że ci ufam...

-A Megan nie?-może to było niegrzeczne przerwać mu i myślałam, że zaraz mnie okrzyczy, ale on tylko się zaśmiał.

-Ufam jej, ale jednak...to nie to samo. Wolałem ciebie przyprowadzić.

-O-powtarzasz się Mia.

-Miałem siedem lat gdy tu przyszedłem-zaczął po chwili ciszy patrząc w jeden punkt i nadal siedząc na dużym głazie.-w tedy dostałem od rodziców zwierzaka. Nazwałem go Hugo. Byliśmy nierozłączni. Zawsze spacerowaliśmy i bawiliśmy się. Hugo był ze mną od małego. Kochałem go. Pewnego dnia gdy byliśmy w lesie nagle pobiegł za ptakami, a ja zacząłem go gonić. I doprowadził mnie tutaj. Bardzo mi się spodobało. Od tej pory to było moje miejsce. Moje i Huga. Zawsze spuszczałem go, a on biegł prosto do głazu gdzie na mnie czekał i spędzaliśmy tu dużo czasu. Prawie codziennie z nim chodziłam. Gdy wymykałem się z domu, aby pomyśleć Hugo zawsze wiał i przybiegał do mnie. Doskonale wiedział gdzie będe. I zawsze tędy przychodził i mnie pocieszał. Pewnego dnia gdy wyszedłem myślałem, że przyjdzie. Ale go nie widziałem-mówił, a ja patrzyłam na niego z lekkim zdenerwowaniem.-myślałem, że śpi, albo rodzice go nie chcą wypuścić, więc wróciłem do domu. Ale gdy mama powiedziała, że Hugo wyszedł...przeraziłem się i zaczęliśmy go szukać. Znaleźliśmy go...rozjechanego przez samochód-pod koniec jego głos się załamał.-miał tylko pięć lat i całe życie przed sobą. Biegł do mnie i nie zauważył samochodu. Płakałem tygodniami, nie wychodziłem nigdzie.

-Ja...nie wiem co powiedzieć-położyłam mu ręke na ramieniu.-twój psiak na pewno jest teraz w niebie?

-Psiak?-spytał.-Hugo to nie był pies. Był kotem.

-Kotem?-uniosłam do góry brwi.

-Tak. Kotem. Dość spory, rudy w brązowe paski. Kochałem tego debila-zaśmiał się krótko, co spowodowało, że kąciki moich ust też się podniosły.

-Ten debil pewnie teraz biega z innymi kotami-zażartowałam, a Blake parsknął śmiechem.

-Masz rację-spojrzał mi prosto w oczy, a do mnie dotarło, że nasze twarze są blisko siebie.-dziękuje. Że tu przyszłaś. To wiele dla mnie znaczy.

-Spoko. Nie ma problemu-uśmiechnęłam się lekko. Blake zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i nagle BUM! Stado motyli w brzuchu eksplodowało gdy chłopak dotknął ustami moich warg. Oddałam pocałunek już śmielej niż robiłam to kiedyś. Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej całując zachłannie, ale jednocześnie delikatnie.

-Bardzo cie lubie, wiesz?-spytał wciąż blisko moich ust.

-Ja ciebie też...

-Nie-uciął krótko.-nie o takie "lubienie" mi chodzi. Wiesz...cieszę się, że cie poznałem. Zmieniasz mnie.

-To dobrze czy źle?

-Raczej dobrze-zaśmiał się.-ale ty też się zmieniasz. Na lepsze.

-Na lepsze? Demoralizujesz mnie-warknęła, a ja wybuchnąłem śmiechem.

-Prawda, ale...sama tego chciałaś.

-Racja-uśmiechnęłam się.-ale to w sumie dobrze. Nie jestem już brzydką kujonką.

-Nigdy nie byłaś brzydka. Po prostu...brakowało ci pewności siebie. Ale teraz gdy się zmieniłaś wyglądasz dużo lepiej. I wiesz...dlatego mam pytanko.

-Słucham-uśmiechnęłam się, a Blake zaczął delikatnie muskać moje usta i gdybym nie siedziała na pewno bym spadła.

-Moglibyście spróbować?

-Hę?

-Spróbować być razem-wyszeptał, a ja zamarłam. Czy...ja się przesłyszałam? On...proponuje mi związek? Otworzyłam szeroko oczy słysząc jego pytanie.

-Prze...słyszałam się?

-Nie. Jesteś bardzo ładną i skromną dziewczyną i to mnie cholernie kręci. Nigdy nie byłem w związku, ale...stwierdziłem, że mogę spróbować. Co ty na to?

-Ja...też nie miałam chłopaka-szepnęłam smutno.

-No to teraz już masz? Zgadzasz się?

Popatrzyłam w jego oczy i dostrzegłam nadzieje.  Obserwował mnie wciąż będąc blisko mnie. Co mam do stracenia? Chyba nic.

-T...tak. Możemy spróbować-wyszeptałam, a Blake przyciągnął mnie do siebie i przytulił.

-Świetnie-wyszeptał w moje włosy.-więc od teraz jesteś...moją dziewczyną.

-Tak. Chyba tak-zaśmiałam się i spojrzałam w niebo.-chyba musimy wracać, bo..-nie zdążyłam dokończyć bo z nieba lunął deszcz.

-O cholera-usłyszałam śmiech Blake'a. Chwycił mnie za ręke i zaczął biec w stronę domu w akompaniamencie deszczu i naszych śmiechów.


Ta ksiązka ciągnie się i ciągnie, więc musiałam troche przyśpieszyć akcje i TADAM!
Są razem XD
Do następnego rozdziału
Buziaki :*

I need youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz